Dzisiaj jest ndz paź 05, 2025 8:04 am


Forum ciąża

» Zdrowie Kobiety » Po stracie

Strefa czasowa UTC [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 30866 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 1534, 1535, 1536, 1537, 1538, 1539, 1540 ... 1544  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
Post: czw sty 10, 2013 5:38 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw sty 10, 2013 12:51 pm
Posty: 52
Olusia82 pisze:
normalnie nie moge sie doczekac moich wynikow... a czekam na nie juz z 2 tyg :)


Kciuki za dobre wyniki zaciśnięte :P i rzecz jasna, od razu nam tu pisz szybciutko.

_________________
3 lata starań (stymulacja cykli, Hsg, laparoskopia).02.11.12 - ujrzałam II kreseczki.
Piękna beta, bijące serduszko.
niestety ciąża obumarła w 14 tc.
08.01.2013 zabieg.


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 

 Tytuł:
Post: czw sty 10, 2013 5:39 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: śr lis 17, 2010 5:21 pm
Posty: 3748
Mi pani endokrynolog powiedziala jak zobaczyla moje pierwsze THS gdzie mialam 3,58 jak dobrze pamietam, powiedziala ze najlepsze THS zeby zajsc w ciaze to 1-2... chociaz mowila ze sa osoby ktore zachodza jak maja wyzsze... i od tego momentu zaczelam brac Euthyrox N 25 :) a p/c mialam dobre tzn wszystko oki :)

_________________
Obrazek

Obrazek

18.06.14 - Beta hcg - 547,4 mIU/ml
04.07.14 - 6t5d - serduszko


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 10, 2013 5:44 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw sty 10, 2013 12:51 pm
Posty: 52
Ja jestem juz długo w temacie starań, spotkałam się z tym, że przy staraniach tsh powinno oscylować między 1-2.
ale pytałam się mojej lekarki, czy tak jest.
miałam wtedy tsh 2,72.
Powiedziała,ze nie ma znaczenia, najważniejsze, aby nie było bardzo wysokie.
a przecież moje jest idealnie w normie i nie będzie mnie poprzez leki wprowadzać w stan niedoczynności.
że u mnie jest dobrze.
ale coś czuję, że teraz na wizycię wrócę do tematu i zapytam jeszcze raz Ją o to.

_________________
3 lata starań (stymulacja cykli, Hsg, laparoskopia).02.11.12 - ujrzałam II kreseczki.
Piękna beta, bijące serduszko.
niestety ciąża obumarła w 14 tc.
08.01.2013 zabieg.


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 10, 2013 5:52 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: śr lis 17, 2010 5:21 pm
Posty: 3748
Mi tez powiedziala ze THS powinno byc w granicach 1-2... natomiast kazala mi przyjsc do niej jak bede w ciazy z aktualnym wynikiem badania zeby ewentualna dawke zwiekszyc jak by bylo wysokie bo w ciazy wszystko wzrasta....

_________________
Obrazek

Obrazek

18.06.14 - Beta hcg - 547,4 mIU/ml
04.07.14 - 6t5d - serduszko


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 10, 2013 6:10 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw sty 10, 2013 12:51 pm
Posty: 52
Ja ufam mojej lekarce.
Trafiłam do Niej po wielu "przebojach" z innym lekarzem.
Dała mi wiarę i nadzieję.
Wyleczyła mnie fizycznie i psychicznie.
Bardzo mi pomogła.
Nie chcę wchodzić w Jej kompetencje, ale zbadam sobie tsh zaraz jak tylko dostanę @ i zobaczę. Może wprowdzimy euthurox.

I potwierdzam to, że na forum 28dni spotkałam się z opiniami dziewczyn, że przyczyną poronień jest zbyt wysokie TSH.

_________________
3 lata starań (stymulacja cykli, Hsg, laparoskopia).02.11.12 - ujrzałam II kreseczki.
Piękna beta, bijące serduszko.
niestety ciąża obumarła w 14 tc.
08.01.2013 zabieg.


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 10, 2013 6:11 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw sty 10, 2013 12:51 pm
Posty: 52
zombie gdzie nam zniknęłaś? :ysz:

_________________
3 lata starań (stymulacja cykli, Hsg, laparoskopia).02.11.12 - ujrzałam II kreseczki.
Piękna beta, bijące serduszko.
niestety ciąża obumarła w 14 tc.
08.01.2013 zabieg.


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 10, 2013 6:15 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: śr lis 17, 2010 5:21 pm
Posty: 3748
Kasiulek a powiedz mi miałaś jakies dolegliwości przed poronieniem ? czy dobrze się czułaś?

_________________
Obrazek

Obrazek

18.06.14 - Beta hcg - 547,4 mIU/ml
04.07.14 - 6t5d - serduszko


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 10, 2013 6:38 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt gru 28, 2012 7:34 pm
Posty: 522
Lokalizacja: wawa
Jestem jestem :)

ja w 1 ciazy nie miałam zadnych objawów!! czułam się rewelacyjnie, nawet przez mysl mi nie przeszło że mogę w sobie nosić martwy płod!! a tak bylo przez 3 tygodnie!! to byl szok jak poszłam na usg w 12 tyg i lekarz powiedzial że nie widzi pracy serca!!!

ja bylam u dwoch endokrynologów, jeden gin-endo i przy 2.11 od obu dostałam zielone światło na starania o 2 ciażę, wiec to nie raczej tarczyca byla przyczyną 2 poronienia...

_________________
Dwa Aniołki[*]
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 10, 2013 6:44 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw sty 10, 2013 12:51 pm
Posty: 52
ja inaczej niż zombie.
Sygnałem alarmowym był brak bólu piersi.
Przestały boleć.
ale wszyscy wkoło mówili, że zaczęłam II trymestr i to normalne.
ja zawierzyłam.
nie zadzwoniłam do lekarki :cry:
głupia byłam. . .


później okazało się dlaczego piersi nie bolały.
teraz wiem, że z największą pierdołą będę dzwonić do lekarki.
o każdej porze dnia i nocy.

_________________
3 lata starań (stymulacja cykli, Hsg, laparoskopia).02.11.12 - ujrzałam II kreseczki.
Piękna beta, bijące serduszko.
niestety ciąża obumarła w 14 tc.
08.01.2013 zabieg.


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 10, 2013 6:48 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt gru 28, 2012 7:34 pm
Posty: 522
Lokalizacja: wawa
Pamiętam dzien przed badaniem usg jak się cieszylam że następnego dnia zobaczymy z Mężem Dzidziusia, pojechaliśmy razem, szczęsliwi.. a tu takie ogromne rozczarowanie!! Dobrze że moj Mąż był ze mną....

i jeszcze to okropne uczcie przed zabiegiem, strasznie bałam się narkozy że się nie wybudzę... :(

_________________
Dwa Aniołki[*]
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 10, 2013 7:04 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw sty 10, 2013 12:51 pm
Posty: 52
Tak bardzo są mi bliskie Twoje odczucia, emocje.

Ja narkozy się nie bałam.
Byłam po operacji laparoskopii z chromatoskopią i kauteryzacją jajników.
wtedy się bałam. to było straszne.
teraz nie bałam się.
miałam cudownych lekarzy, pielęgniarkę.
wspaniałych ludzkich lekarzy.
Pomogli mi przejść przez to wszystko.
tak zwyczajnie po ludzku . . .


A jak Wasi mężowie przeżyli straty?
Płakali? chcieli rozmawiać? czy raczej pochłonęła ich praca? jak przeżywali?

_________________
3 lata starań (stymulacja cykli, Hsg, laparoskopia).02.11.12 - ujrzałam II kreseczki.
Piękna beta, bijące serduszko.
niestety ciąża obumarła w 14 tc.
08.01.2013 zabieg.


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 10, 2013 7:11 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt gru 28, 2012 7:34 pm
Posty: 522
Lokalizacja: wawa
To byla moja 1 narkoza i nie wiedzialam jak moj organizm zareaguje... teraz przy 2 poronienieniu nie bałam się....

moj Mąż bardzo to przeżył, razem przeżylismy, bardzo mnie wspiera i często o tym rozmawiamy, wierzymy że będziemy mieli Dzidziusia, że nam się uda... Nigdy nie zapomnę miny mojego Męża jak lekarz powiedział że niestety nie widzi pracy serca...

to był okropny dla nas okres, ale moj Mąż caly czas był ze mną

_________________
Dwa Aniołki[*]
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 10, 2013 7:15 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: śr lis 17, 2010 5:21 pm
Posty: 3748
Mój mąż w ogóle nie wierzył na samym początku co się stało, w ogóle nie wierzył w moje złe przeczucia, mówił mi że mam się uspokoić i że będzie wszystko dobrze ale jak się zaczęło źle dziać to wtedy zrozumiał co się stało, wspierał mnie, był zemną i trzymał za rękę... podobnie jak mama... nie wiem co bym bez nich zrobiła...

Ja na początku nie chciałam rozmawiać a on nie nalegał, musiałam jakoś dość do siebie... w pracy mój mąż ma bliskiego kolegę i ten kolega zwierzył się mu że jego żona poroniła wiec mój też powiedział co się stało... znam żone kolegii, fajna dziewczyna, byłyśmy razem na sylwku w Zakopanym ale to nie w tym roku... mam się spotkać z tą koleżanką i pogadać...

_________________
Obrazek

Obrazek

18.06.14 - Beta hcg - 547,4 mIU/ml
04.07.14 - 6t5d - serduszko


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 10, 2013 7:25 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw sty 10, 2013 12:51 pm
Posty: 52
Mój ucieka trochę w pracę, ale też dlatego, że jakby zrozumiał całą sytuację.
Jak to facet, podszedł racjonalnie.
Uchwycił się wytłumaczenie lekarki, że tak się stało, aby kolejna ciąża była zdrowa, zę teraz mój organizm jest lepiej na nią przygotowany, że dobrze, że raz już zaszłam w ciążę, teraz będzie łatwiej.
Trzyma się tego kurczowo, powtarzając te słowa jak mantrę, głaszcząc mnie po głowie, ocierając łzy.
Mam Jego ogromne wsparcie. Spełnia każdą moją prośbę, dzwoni kilka razy dziennie, wieczorem przytula i nie puszcza z objęć.
ale tez powtarza, że muszę się brać w garść, że trzeba stanąć na nogi, bo zaraz zaczniemy znów się starać.

_________________
3 lata starań (stymulacja cykli, Hsg, laparoskopia).02.11.12 - ujrzałam II kreseczki.
Piękna beta, bijące serduszko.
niestety ciąża obumarła w 14 tc.
08.01.2013 zabieg.


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 10, 2013 7:28 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw sty 10, 2013 12:51 pm
Posty: 52
Olusia zazdroszczę CI, że masz mamę.
Moja zmarła . . . jutro minie 3 lata.

Dziewczyny przekopiuję Wam mój wpis na 28 dni, to co pisałam do moich przyjaciółek.
oto jest:

MOJA HISTORIA tamtych dni . . . :cry: :cry: :cry: :cry:

Ostatnie usg u ginki to był koszmar.
usłyszeliśmy to, czego żadna para spodziewająca się dziecka nie chce usłyszeć.
„przykro mi, Wasze dziecko nie ma akcji serca, nie wykazuje żadnej aktywności, ciąża obumarła”.
Widziałam nasze dziecko na usg. . .
zerknęłam raz . . .
było taki bezbronne, ale takie kochane, tak pragnęłam, aby się poruszyło….
Łzy napłynęły do oczu, Paweł mocno ściskał mnie za rękę.
a ona nam tłumaczyła, a samej jej ręce się trzęsły, głos drżał. Mówiła, że dla Niej to też jest trudne.
Powoli nam tłumaczyła, co dalej, jakby bała się, że w tym szoku, jakim byliśmy, nie zrozumiemy co mówi, nie zapamiętamy.
Mówiła, że zmierzyła dzieciaczka, tą przezierność i wyszła bardzo dobra, był zdrowy!!!
to jest duży plus, bo wiemy, że nie było obciążeń genetycznych.
Mówiła spokojnie, powoli, że niewiadomo dlaczego dochodzi do obumarcia ciąży. że przyczyny możemy nie poznać.
ale mówiła, że to mógł być jakis wirus, których teraz tak wiele w powietrzu.
Powtarzała jak mantrę, żebym nie czuła się winna, że wszystko zrobiłam jak powinnam, że wyniki moje były dobre.
Mówiła, że ona też robiła co mogła, od razu wprowadzony był acard, luteina.
Mówiła, że być może następną ciążę od razu położy mnie do szpitala, wprowadzi inne leki.
Widać było, że sama w głowie szukała przyczyny.
Naprawdę przeżywała to z nami.
Paweł zadawał dużo pytań, tak naprawdę to On z Nią rozmawiał, mi łzy płynęły po policzkach…
Zapytał się DLACZEGO?
Nie potrafiła odpowiedzieć, ale powiedziała,ze czasem tak się zdarza, że Ona wie, że dla nas to ogromna tragedia, ale musimy Jej uwierzyć, że nie jesteśmy jedyni, że ona ma wiele pacjentek, które ronią pierwszą ciążę, ale później zachodzą w ciążę i rodzą zdrowe i silne dzieci. Powiedziała to, co jedna z Was napisała mi na priv, że organizm jest już przygotowany do ciąży, macica przygotowana, ze teraz tak się stało, aby drugiemu dziecku było łatwiej. że nie możemy czuć się winni, że będziemy w ciąży! mamy w uwierzyć…
i tu spojrzała na mnie. . . .
powiedziała, że mam się nie załamać, że to nie koniec świata, choć teraz tak mi się wydaje.
ale to nie tędy droga…
muszę się wziąć w garść, uwierzyć, że będę w ciąży, bo ona wierzy w nas i jest pewna, że będę w ciąży.
Powiedziała, że jutro muszę się zjawić w szpitalu( czyli 08.01). Trzeba podać leki (tu dokładnie tłumaczyła co i jak, co założą, jakie leki, ale nie pamiętam), następnie, zrobi zabieg.
zadrżałam….
ale wiedziałam, że tak trzeba.
dla mojego zdrowia.
W międzyczasie zadzwoniła do swojego kolegi, też ginekologa, po wizycie u niej podjechaliśmy do Niego.
jeszcze jedno usg.
diagnoza ta sama.
ale z Nim już nie chciałam o niczym rozmawiać. Po prostu wyszliśmy z gabinetu.
Droga do domu była straszna.
Całą przepłakałam.
W domu od razu Paweł poszedł do salonu i zakrył zdjęcie naszego dziecka.
Przyszedł tatus.
Wtuliłam się w Niego i rozpłakałam jak Mała dziewczynka. Płakałam, a On nie wypuszczał mnie z objęć…
Nie wiem, ile to trwało.
Opowiadał, że jak do niego dzwoniłam to był u mojego brata. Adaś nie mógł uwierzyć, tatuś też.
Mówił, że Adaś zaczął do taty krzyczeć: „i gdzie jest ten Twój Bóg???? gdzie?” ze złości uderzył pieścią w drzwi, szyba się pobiła, poranil sobie rękę…
tato mówił ,ze jemu wtedy serce pękło znów na pół. mówi, że nie wie, ile razy jeszcze serce można składać na nowo.
odpowiedziałam, że ja też nie wiem.
Tatuś się rozpłakał.
Mówił, że nie wie gdzie jest ten Bóg! że nie wie dlaczego nam to zrobił… że on jeszcze dziś był na mszy i modlił się za nas, że nie rozumie dlaczego nas ta tragedia dotknęła. że gdyby mógł całe nasze cierpnie wziąłby na siebie.
Płakał bardzo, a mnie serce znów pękało.
dotarło do mnie, że nie tylko ja przeżywam tragedię, że ONI też.
Tatuś mówił, że teraz najważniejsze, żeby mi nic nie było, żeby moje zdrowie nie było zagrożone.
Opowiedziałam mu o wszystkim, o szpitalu itp.
Chciał jechać z nami. Adaś też.
ale nie zgodzilismy się, obiecałam, że będziemy w stałym kontakcie.
Tamtej nocy nie spałam ani minuty…
Połozyłam ręce na brzuchu i żegnałam się . . .
Wiedziałam, że w szpitalu nie będzie na to szansy . . . bo chciałam być sama. Ja i moja Iskierka. tylko MY!
O 5:15 wstałam z łózka.
prysznic, spakowałam torbę i w drogę.
na IP byliśy o 7:00
Przy przyjęciu rozpłakalam się pierwszy raz.
Później przyjęcie na oddział.
Była moja ulubiona pielęgniarka, którą poznałam w lipcu, podczas laparoskopii.
Powiedziała „oo ja Panią pamiętam, pani strażniczka. pani znów u nas?”
odpowiedziałam, że tak, ale w o wiele smutniejszych okolicznościach.
spojrzała na skierowanie i już wiedziała, a ja znów się rozpłakałam.
Odsunęła papiery, chwyciła mnie za rękę i zaczęła mówić . . .
mówiła to co ginka ( że takie rzeczy się zdarzają, że wie, że teraz to ja nie wyobrażam sobie dalej życia, że to tragedia, ale ona mi obiecuje, że ja tu wrócę na oddział, ale jako rodząca i będzie to szybciej niż myślę itp).
Uspokoiłam się, przestałam płakać.
Najpierw wywiad, póżniej papiery do podpisu.
Dostałam papier, gdzie miałam się podpisać czy „wyrażam lub nie wyrażam zgody na pochówek dziecka”. Jednym słowem czy chcę zabrać dziecko i urządzić pogrzeb.
zatkało mnie . . .
Odpowiedziała, że takie są procedury.
Ja powiedzialam, że sama nie podejmę tej decyzji, zawołałam Pawła.
Zgodnie stwierdziliśmy, że nie wyrażamy zgody na pochówek.
Nie chcielismy przedłużać tej tragedii.
Nasze dziecko umarło, a my je pochowaliśmy w naszych sercach. Nie wyobrażam sobie załatwiania formalności pogrzebowych, uroczystości itp. Nie! nie, to nie dla nas.
Poprosiłam o osobną salę, nie chciałam z nikim leżeć.
Dostałam pustą salę, byliśmy sami.
Najpier wenflon założyła – ta sama pielęgniarka. tłumaczyła mi co się mogło stać, mówiła, że to nie koniec świata.
wspaniała babka, nie dała szans mi się rozkleić, wlewała w moje serce nową Nadzieję.
po pół godziny znów badanie.
Dwóch innych lekarzy mnie badało, w tym ordynator oddziału, najlepszy fachowiec.
ale już na usg nie patrzyłam.
diagnoza się potwierdziła.
po godzinie podali pierwsze leki, tu podczas aplikacji leków, łza spłynęła po policzku…
wiedziałam, że zaczyna się.
Lekarz – ten ordynator – zbadał mnie ginekologicznie, zanim podał lek. słyszałam jak mówi, szyjka wysoko, zamknięta, ładnie uformowana. Później ucisnął delikatne brzuch, powiedział macica nad spojeniem łonowym.
Po kolejnej godzine, bóle brzucha, krwawienie.
następna dawka leków.
i znów czekanie.
to czekanie było najgorsze . . . czas się tak dłużył . . .
Paweł był przy mnie, trzymał za rękę.
Kochany mój!
dostałam lek na uspokojenie, pielęgniarka powiedziała, że w kazdej chwili mogą mnie zawołać.
wyszła.
Paweł przysunął się do łóżka, położył rękę i głowę na moim brzuchu.
Pożegnał się z naszym dzieckiem . . . .
Powiedział, żeby od razu biegło do babci, że babcia się nim zaopiekuje. rozpłakał się!
ale na chwilę, zaraz się pozbierał i pocałował mnie w czoło i powiedział „będzie dobrze, poradzimy sobie!”.
Przyszła pielegniarka.
Zaczyna się.
Weszłam do sali.
Anestezjolog był ten sam, co przy laparoskopii. Dobry człowiek.
Połozyłam sie na fotelu.
Kątem oka dojrzałam moją ginkę, tego ordynatora. Wiedziałam, że jestem w dobrych rękach.
Anestezjolog połozył mi maskę na twarzy, czułam jak ktoś chwycił mnie za rękę. nie wiem kto to był, moja ginka, ten anestezjolog, ta pielęgniarka? nie wiem.
zasnęłam.
Obudziłam się.
Pierwsze co, to zapytałam się czy to już. Usłyszałam, że tak. Zapytałam sie jak długo trwał zabieg, odpowiedziano mi że 25 minut.
Pielęgniarka nakryła mnie kocem, dostałam jakiś drgawek, trzęsło mną na tym fotelu.
ale zaraz przeszło. po 10 minutach wstałam, poszłam do pokoju, położyłam się.
Po pół godzinie przyszła moja ginka.
Powiedziała, że wszystko poszło dobrze, że pobrali materiał do badań histopatologicznych. wyniki za dwa tygodnie i wtedy mam się stawić na kontrolę u niej. że moze boleć mnie brzuch, że mogę brać coś przeciwbólowego, rozkurczowego. że bedę krwawić. złapała mnie za rękę i spytała jak się czuję.
i wiecie co?
nie wiedziałam co odpowiedzieć, ale czułam WIELKI SPOKÓJ.
powiedziałam jej, że jestem jakaś taka spokojna, że aż dziwne, bo pewnie powinnam teraz płakać, krzyczeć itp.
Była godzina ok 13:30.
Powiedziała, że 17-18:00 będę mogła wyjść do domu.
ale ok 14 przyszła pielęgniarka przyniosła wypis ze szpitala i zwolnienie.
Poleżałam do 15 i Paweł poszedł do pieleęgniarki, że ja chcę już wyjść do domu. Pielęgniarka zadzwoniła do lekarza. Nie miałam dużych bóli brzucha, krwawienie nie było mocne, nie było skrzepów, zgodził się.
ubrałam się i wyszliśmy stamtąd.
Droga była spokojna.
W domu położyłam się, brzuch trochę bolał, takie skurcze miałam . . .
jak się położyłam przeszło.
przyszedł tatuś, przyniósł rosołek.
zjadłam troszkę.
Już był spokojniejszy jak widział, że ja spokojniejsza jestem.
a ja się chyba pogodziłam z tym.
Trafilismy na mądrą ginkę, super lekarzy i pielęgniarki na oddziale.
Wszystko nam zostało dobrze wytłumaczone, nie byliśmy osamotnieni.
.
Dziewczyny ja wierzę, że będę w ciąży!
Czy płaczę?
no jasneeeeeeeeeee!
to silniejsze, łzy lecą, na myśl, że dziecka w brzuchu nie ma, będą lecieć jak rzeczy wyprawkowe przyjdą.
ale w środku jestem spokojna. Pozwoliłam Iskierce odejść, nie trzymałam Jej na siłę.
Ja wiem, że w tym roku będę w ciąży.
Po 3 miesiącach mamy zacząć się starać. Wtedy będzie zielone światło dla nas.
Skorzystamy z tego.
Nie boję się!
Wiem!
Naprawdę wiem, że druga ciąża będzie zdrowa, donoszona. Nie boję się w ciążę zachodzić.
Mam cudowną rodzinę.
Pozwolili mi na opłakanie naszego dziecka, płakali ze mną.
Jesteśmy razem, tak jak wtedy po śmierci mamy . . .
Pisałam to do jednej z Was już, że jedno jest pewne, nasze drugie dzieciątko nie dostanie na imię ani Emilka ani Wojtuś. To imię jest i zawsze będzie naszej pierwszej Iskierki.
Iskierka zgasła . . . ale w nas NADZIEJA jest, nie zgasła! zarówno Paweł jak i ja wiemy, że będziemy w ciąży.
Bałam się, że się poddam, że nie będę chciała już dziecka.
ale tak nie jest.
Pragnę GO jeszcze bardziej i wiem, że ono zagości w naszym życiu.
Pewnie, jeszcze nie raz wybuchnę płaczem, przyjdzie dzień, że cały przepłaczę.
Wychodząc ze szpitala, bała się, że wezmą mnie za jakąś idiotkę, która nie płacze, nie krzyczy, nie złości się, że własnie straciło dziecko, że wyjdę na kobietę, która nie chciała tego dziecka…
Boję się, że Wy o mnie tak pomyślicie, po tym co przeczytałyście, o tym, że ja w srodku jestem spokojna, nie załamałam się, nie rozpaczam, „nie uderzam głową w ścianę” krzycząc „Boże dlaczego?”
Nie myślcie tak o mnie.
Widać jestem silniejsza niż sama przypuszczałam.
Wchodziłam, czytałam, co piszecie i martwiłam się o Was. . .
zwłaszcza o te ciężarne, że taki stres dla nich przyniosłam.
Dziewczyny nie denerwujcie się, nie płaczcie. . .
Nasze dziecko umarło, ale zostało opłakane, pożegnaliśmy się z NIM, pozwoliliśmy mu odejść. Jest w dobrych rękach, z moją mamusią.
Mamusia tak pragnęła wnuka. Kupowała ciuszki dziecięce wtedy, kiedy ani ja ani mój brat o dzieciach nie myśleliśmy.
Nie doczekała do wnuczka, teraz wnuczek/wnuczka sama do Niej pobiegła.
Są razem i na zawsze będą w naszych sercach.
Paweł kupił ładne pudełko, postanowiliśmy wszystko do niego schować, testy ciążowe, wynik bety, zdjęcia usg . . .
Jeszcze nie wiemy co dalej… czy zakopiemy gdzieś głęboko je, czy schowamy w szafie… czas pokaże . . .
Dziękuję, że jesteście!
Zawsze byłyście, a słowa spod poprzedniego wykresu były do Ani.
Bałam się, że zostanę odebrana jako wariatka, która teraz szuka winnych, ale tak nie jest, zresztą wiele z Was miało takie same odczucia, pisząc mi to na priv.
Ja nie szukam winnych.
Ciekawe jaki wynik będzie badań histopatologicznych…
Ciekawe jak długi bedzie ten cykl…
Ciekawe czy będę miała naturalną owulację…
Dużo jest niewiadomych, ale jest jedna pewność: BĘDĘ W CIĄŻY! jeszcze w tym roku. zobaczycie!
Wiecie?
Kiedyś się zastanawiałam co jest lepsze: zajść w ciążę i ją stracić czy nigdy w ciąży nie być?
teraz już wiem.
Gdybym mogła cofnąć czas i coś zmienić . . . NIC bym nie zmieniła.
zaszłabym w tą ciążę, wiedząc jaki będzie koniec.
ten czas był cudowny. te emocje 02.11.2012 niezapomniane. . .
piękny czas. . .
Dziękuję Bogu, mojej gince, Pawłowi, że było mi dane to poczuć!
Już wiem jak to jest być w ciąży, to cudowny czas . . . najpiękniejszy!
. . . i nic nie przekreśli tych wspomnień.

_________________
3 lata starań (stymulacja cykli, Hsg, laparoskopia).02.11.12 - ujrzałam II kreseczki.
Piękna beta, bijące serduszko.
niestety ciąża obumarła w 14 tc.
08.01.2013 zabieg.


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 10, 2013 9:52 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt gru 28, 2012 7:34 pm
Posty: 522
Lokalizacja: wawa
One_Tear przeczytałam i mam łzy w oczach, wiem doskonale co czujesz...

mogę jedno napisać... zobaczysz będziemy w tym roku w ciązy i bedziemy pisały jak wszystko przebiega cudownie! i nasze Dzidziusie beda zdrowe!!

_________________
Dwa Aniołki[*]
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pt sty 11, 2013 3:54 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: śr lis 17, 2010 5:21 pm
Posty: 3748
One_Tear też jak to czytałam to miałam łzy w oczach.... :( trzymaj się kochana dzielnie :)

W tym roku musimy być w ciąży ;) i uda nam się ;)

_________________
Obrazek

Obrazek

18.06.14 - Beta hcg - 547,4 mIU/ml
04.07.14 - 6t5d - serduszko


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pt sty 11, 2013 9:56 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw sty 10, 2013 12:51 pm
Posty: 52
wracają te emocje . . .
dziś miałam straszny sen . . .


dziewczyny trafiłam na YT na świetną audycję radiową, wywiad z autorką książki "Dziecko, które odwróciło się na pięcie".
Pani psycholog opisuje co czuje kobieta, która straciła dziecko, jak rozmawiać, jak się pożegnać.

jak będziecie chciały posłuchać, a później o tym pogadać, dajcie znać, wyślę Wam link na priv, bo tutaj nie wolno linków z innych stron wstawiać.
(czy wolno?)


Olusia spać nie mogłaś? za duży myśli w głowie, nie?
o prawie 4 rano tu byłaś . . . javascript:emoticon(':cry:')
ja mam kłopoty ze snem, zasypiam późno.
ale nie chcę brać leków żadnych.
usypiam po prostu ze zmęczenia.

_________________
3 lata starań (stymulacja cykli, Hsg, laparoskopia).02.11.12 - ujrzałam II kreseczki.
Piękna beta, bijące serduszko.
niestety ciąża obumarła w 14 tc.
08.01.2013 zabieg.


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pt sty 11, 2013 6:15 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: śr lis 17, 2010 5:21 pm
Posty: 3748
One_Tear to prawda mam tysiąc myśli na minutę... ale to nie był powód mojego bycia tutaj o 4 rano :D wpadła do mnie kumpela i tak bawiłyśmy się troszkę i miałam włączonego kompa bo leciała muzyka z niego ;) wiec od czasu do czasu wpadłam na forum coś napisać :D natomiast mąż był z kolegami z pracy na nartach :D wiec chata wolna :D w sam raz na imprezki :P hehe ale taka większa to szykuję się w marcu :D będzie jakoś 10 osób i będzie niezła zabawa... nio chyba że uda mi się zajść w ciąże to w sumie nie wiem co zrobię wtedy :D

Ale jeśli chodzi o sen to też mam z nim problemy i to bardzo :(

_________________
Obrazek

Obrazek

18.06.14 - Beta hcg - 547,4 mIU/ml
04.07.14 - 6t5d - serduszko


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 

 Tytuł:
Post: pt sty 11, 2013 9:58 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw sty 10, 2013 12:51 pm
Posty: 52
zazdroszczę CI tego, że potrafisz się spotykać z koleżanką, imprez, że potrafisz się śmiać. . .
u mnie nadal jest to śmiech przez łzy.
dziś zrobiłam pożegnalny filmik . . .
nigdy tego nie robiłam.
ale poczułam się jakbym zrzuciła setki kilogramów z barków.
możesz go obejrzeć na moim blogu (link w stopce).
o ile masz ochotę.

_________________
3 lata starań (stymulacja cykli, Hsg, laparoskopia).02.11.12 - ujrzałam II kreseczki.
Piękna beta, bijące serduszko.
niestety ciąża obumarła w 14 tc.
08.01.2013 zabieg.


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 30866 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 1534, 1535, 1536, 1537, 1538, 1539, 1540 ... 1544  Następna

Forum ciąża

» Zdrowie Kobiety » Po stracie

Strefa czasowa UTC [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Antykoncepcja - Bezpłodność - Planowanie ciąży - Objawy ciąży - Test ciążowy - Ciąża - Ciąża bliźniacza - Termin porodu - Objawy porodu - Poród - Laktacja - Niemowlę - Karmienie niemowląt - Macierzyństwo - Psychologia - Przepisy kulinarne - Uroda
Friends Pliki cookies forra