dziewczyny, ale naskrobałyście
kika co do tempki, to powiem Ci co mi ginka powiedziała, jak poszłam do niej pierwszy raz i pytała się czy mam owulacje, ja że mam bo skok temperatury jest zawsze i jajnik boli w tym dniu, a ona mi na to, że to wcale nie oznacza, że owulacja była, bo hormony mogą być ok, wszystkie czynniki mogą występować, a pęcherzyk może rosnąć a nie pękać i w szoku byłam jak następny cykl chodziłam na monitoring i faktycznie mój pęcherzyk zamiast rosnąć to po 18mm kurczył się
Fajnie by było, gdybyś chociaż jeden cykl poszła sobie na usg, gdy jesteś przekonana, że owulacja była, i sprawdziła czy jest ciałko żółte.
Póki nie ma @ (i żadnych objawów) to nadzieja i szansa jest i gorąco Ci tego życzę i trzymam kciuki (ja już bym chyba testowała)
Ewell gratuluję rozmowy z mężem-tzn. tego, że do niego dotarłaś
Oby teraz było lepiej.
U mnie tempka nadal 37,1 (25dc), ale wydaje mi się, że to za sprawą jakiegoś choróbska, które się przyplącze, bo dziś rano obudziłam się z bólem migdałków (czy węzłów chłonnych-nie wiem, ale są powiększone).
Zastanawiałam się, czy jeśli by się udało, a byłabym w ciąży, to może takie 'przeziębienie' zaszkodzić fasolce?
Tydzień temu poszłam do lekarza ogólnego, bo bolała mnie prawa strona klatki piersiowej-centralnie żebra, a raczej wewnątrz żeber i powiedział, że to zapalenie mięśnia międzyżebrowego i dał ketonal, fastum maść i witaminę B1, ale moja ginka kazała wstrzymać się z ketonalem.
Ból w klatce nadal jest, ale mniej uporczywy, za to boli mnie wyżej-koło prawek piersi, nawet jak oddycham i juz głupia jestem-czy iść do lekarza czy może do innego, czy poczekać aż samo minie (choć wydaje mi się, że za długo się to ciągnie, a lekarze teraz nie chcą dawać skierowań na badania czy rentgena)