Dzisiaj jest śr wrz 10, 2025 11:27 am


Forum ciąża

» Zdrowie Kobiety » Poród

Strefa czasowa UTC [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 147 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 4, 5, 6, 7, 8  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
Post: sob kwie 05, 2008 1:21 pm 

Rejestracja: ndz maja 06, 2007 1:35 am
Posty: 9861
Lokalizacja: Toruń
doczytałam was Martita miyu4
mój szpital nie cisze sie najlepsza opinią a ja nie narzekałam :) jak widac róznie to bywa


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 

 Tytuł:
Post: sob kwie 05, 2008 2:56 pm 

Rejestracja: pt lip 13, 2007 12:36 pm
Posty: 1954
Kurde, a ja jak rodziłam to połozne mogły ze mna wszystko robic :roll: Jakos całkiem straciłam wolna wole i byłam cholernie ogłupiała :roll: Ale babki byly naprawde fajne i w ogole personel bez zarzutu. A chyba tego sie najbardziej bałam :)

Martita, szkoda, ze tyle przeszliscie :? Ale Grzes cudny i na pewno wszystko Wam wynagradza a Wy jemu :) I jak sie juz zmienił :)
iza2012, a ja bym chciała jeszcze :D W ogole wydaje mi sie, ze w nastepnej ciazy bede bardziej swiadoma tego wszystkiego co sie dzieje i bardziej przezyje poród. Po tym mam lekki niedosyt :P
miyu4, dziwne uczucie ze to sie wszystko tak szybko dzieje, prawda? :) Dzielna kobietka jestes :)

_________________
Szymon Dawid, 03.02.2008
Dorota Anna, 22.09.2012


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: sob kwie 05, 2008 3:51 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt maja 18, 2007 8:00 pm
Posty: 7158
Lokalizacja: z Polski :)
netii pisze:
iza2012, a ja bym chciała jeszcze :D W ogole wydaje mi sie, ze w nastepnej ciazy bede bardziej swiadoma tego wszystkiego co sie dzieje i bardziej przezyje poród. Po tym mam lekki niedosyt :P

:shock: :shock: :shock: :shock: podziwiam :shock: :shock: :shock: ja bym jednak wolała żeby te dzieci to bocian przynosił albo żeby się je w kapuście znajdowało... :wink:

_________________
Obrazek Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: sob kwie 05, 2008 4:00 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw lip 12, 2007 10:01 am
Posty: 1130
Lokalizacja: warszawa
To teraz ja :lol: . Z cyklu opowiesci dziwnej tresci...

Termin z OM i z USG 10.02
Cala ciaza super, gimnastyka 2xtyg, zdrowe odzywianie, zero uzywek, baaaardzo aktywna praca do 8 m-ca i w ogole super.

31.01 postanawiam nawiedzic kolegow w pracy, po raz ostatni w dwupaku. Pogoda jest dziwna, ja sie spiesze, jest mi goraco, zdejmuje szlik i ... oczywiscie sie przeziebiam :_&:


3.02
- g. 11:00
malzonek postanawia, nic mi nie mowiac odkamienic czajnik, po czym wychodzi z domu.
- g. 11:15 postanawiam sie podleczy, wiec robie herbate z cytryna. Jest strasznie kwasna, wiec dziwie sie, slodze, dolewam soku malinowego, pije i nic
- g. 12:30 wraca malzonek, dostrzega wypity odkamieniacz i doradza udani sie na pogotowie - najblizsze mamy niedaleko, wiec idziemy tam pieszo.
- pielegniarz wysluchawszy o co chodzi pyta „po co Pani to pila”, zarykuje sie od smiechu, kieruje do lekarza, lekarz (kardiolog) poleca skontktowanie sie z ginekologiem
- g. 13:00 zamawiamy taksowke do szpitala, w ktorym planowalam rodzic – czas oczekiwania jest taki, ze ... jedziemy tramwajem
[b]- g. 13:30 [/b]czekam na izbie przyjec. Polozna pyta: „po co Pani to pila”, wzywa lekarza dyzurnego. Dyzurny pyta „po co Pani to pila” i konsultuje sie z ordynatorem, ktory pyta : „po co Pani to pila”... Robia KTG, ktore wykazuje podwyzszone tetno dziecko. Dostaje skierowanie na tokykologie do innego szpitala, a w razie, gdyby mnie nie zatrzymali mam wrocic na kolejne KTG
-g. 15:00 zamawiamy taksowke i jadac na toksykologie zahaczamy o dom... i zabieramy TORBE
- g. 15:30 na toksykologii pielegniarki dostaja ataku smiechu i zadaja to samo glupie pytanie.... lekarz jedynie telefonicznie stwierdza, ze to nic groznego, wracamy do mojego szpitala
-g.17: 00 KTG – tetno spokojniejsze. Poniewaz czuje drobne spiecia pytam polozna, czy skurcze widac byloby na wykresie, ona odpowiada pytanie : A co chcialaby Pani juz rodzic?, wiec sie uspokajam. Mamy zrobione USG, diecko jest juz nisko (ale to juz wiem i czuje od 2 tyg.). Proponuja jeszcze pozostawienie mnie na 2 dni na obserwacje, ale dziekuje uprzejmie, podpisuje, ze „nie wyrazam zgody” – tu reka mi drzy i wracamy do domu – juz tramwajem

- g. 19
jemy kolacje, ja troche kiepsko sie czuje, biore prysznic, a nastepnie zasiadamy z malzonkiem do wpisywania ok 500 ocen z testow studentow (w poniedzialek ma je im wpisywac do indekow). Juz wtedy zaczynaja sie skurcze, ale spokojnie, bez paniki. Po sprawdzeniu ocen M postanawia mierzyc czas i wychodza minutowe skurcze co 5 min. Tak wiec bez paniki bierzemy sie za ogladanie jakiegos odmozdzacza na DVD (nawet nie wiem jakim zrzadzeniem opatrznosci mielismy go w domu ) W miedzy czasie sprawdzam torbe, robie M kanapki do szpitala, on bierze prysznic i takie tam....

- 11:30
zamawiamy taksowke i jedziemy... do tesciow po samochod na drugi koniec miasta. Tam wdrapujemy sie na 4 pietro (maz z moja torba, ja z plecakiem Niny). Tesciowa malo nie umarla, kiedy M spytal: „to co, herbatka?”. Potem juz do szpitala

- 4.02 ok. g. 1 – na izbie przyjec przychodzi ten sam lekarz, ktory mnie przyjmowal, idziemy na blok porodow rodzinnych – super nowoczesny, mila, mloda polozna w bialych spodniach i stringach.; w pokoju mam wanne, co okazuje sie bardzo pomocne.

- wiecznie pytali nie czy chce znieczulenie, ja na to, ze na razie daje rade, na co oni „to co, nie boli pania”

- kolo 4 mam skurcze co minute, ale za male rozwarcie i nie wszystkie wody odeszly, wiec przebijaja mi pecherz i wtedy zaczyna tak bolec, ze jednak prosze o znieczulenie. Anestezjolog nadciaga, w miedzy czasie znieczula dwie inne kobiety

- ja sie wije podlaczona do KTG, przychodzi anestezjolog i wypytuje o choroby i kaze podpisywac papiery, ja nadal sie wije – musze przestac, zeby mogl zalozyc wenfon, co tez czyni. Zanim jednak zdolal mnie znieczulic mam dosc (a raczej Nina) – zaczynaja sie parte wiec biegne (tu nie konfabuluje) do Sali na przeciwko – z fotelem i rodze

staram sie wspolpracowac – tzn. sluchac co do mnie mowia, ale nie moge, bo M dlonia zaslania mi ucho, skoro nie slucham lekarz w odpowiednich momentach zatyka mi nos, zebym oddychala, albo nie, sama nie wiem. Mloda polozna wklada biale kaloszki i foliowy fartuch, anestezjolog niechcacy wylacza lampe, wchodzi czyjs maz, zeby poinformowac, ze jego zone boli, dzwoni alarm wzywajacy do kolejnej rodzacej itp. JA sie nie przejmuje i po kilku (nie wiem 3-4) partych mam dziecko na brzuchu...

- nina rozalia urodzila sie po 5 minach II fazy porodu (czego dowiedzialam sie z ksiazeczki) o 5.15 (jej matka urodzila sie o 17:15) 4.02 (jej ciotka, pradziadei i Tadeusz Kosciuszko tez urodzili sie tego dnia ) :twisted: :twisted: :twisted: z 10 pkt

- we wtorek mam wypis ginekologiczny i Nina jako zdrowe dziecko tez ma wyjsc, ale kiedy pediatra pyta sie o przebieg ciazy przyznaje sie do odkamieniacza... ona pyta „„po co Pani to pila” i wychodzimy we srode .


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: sob kwie 05, 2008 5:16 pm 

Rejestracja: pt lip 13, 2007 12:36 pm
Posty: 1954
stern80, ale po co to piłas? :twisted: :twisted: :twisted:

_________________
Szymon Dawid, 03.02.2008
Dorota Anna, 22.09.2012


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: sob kwie 05, 2008 5:46 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt maja 18, 2007 8:00 pm
Posty: 7158
Lokalizacja: z Polski :)
Stern super opowieść :okk:

_________________
Obrazek Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: sob kwie 05, 2008 11:00 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw lip 12, 2007 10:01 am
Posty: 1130
Lokalizacja: warszawa
netii :loo:


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: ndz kwie 06, 2008 12:11 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt mar 09, 2007 10:59 am
Posty: 7111
Lokalizacja: Warszawa
Zajrzałam tu pierwszy raz, trafiłam na opis Stern i popłakałam się ze śmiechu :lol: :lol: :lol:

_________________
Matti 06/04/2007 [*]

Kacperek 22/12/2007, 2.45, 1090g, 41cm
Obrazek

Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: ndz kwie 06, 2008 5:18 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: ndz kwie 22, 2007 9:14 pm
Posty: 1659
Lokalizacja: z Niu Jorku :}
stern ,buhhhhhahahaha,swietny opis :lol: :wink:

iza,a mnie sie wydawalo,ze to ja pobije wszystkich na glowe jesli chodzi o dlugosc porodu :wink:

emza,no to jak sie juz pojawilas to i ty musisz zdac relacje :D :wink:


iza,natalia,agnese,tolka,specjalnie dla was chyba jako jedna z ostatnich opisze swoj dawno obiecany porod :wink: ...

rano w sobote 2 lutego stawilam sie w szpitalu na wywolanie akcji.glupio postapilam nic nie jedzac,ale po pierwsze nie chcialam aby mi wyszedl cukier /cukrzyca ciazowa :roll: /,a po drugie i tak ze stresu nie bylam w stanie nic przelknac.pierwsze pytanie a wlasciwie stwierdzenie jakie uslyszalam od poloznej to mam nadzieje,ze zjadlas porzadne sniadanie,bo az do porodu nic nie mozesz jesc :shock: :twisted: .troszke sie zdziwilam,ale pomyslalam,ze ostatecznie do tej 17-18 moge wytrzymac...o ja naiwna :twisted: :!:
po odwaleniu biurokracji zaprowadzono nas z benjaminkiem do pokoju porodowego informujac,ze w tym miejscu na swiat przyjdzie nasze dziecko :D .podlaczono mi kroplowke z oksytocyna oraz ktg i podekscytowani czekalismy co sie bedzie dzialo...okolo 14 poczulam pierwsze skurcze co bardzo mnie uradowalo :lol: ,niestety rozwarcie bylo tylko na opuszek...okazalam sie podatna na lek,bo akcja ruszyla z kopyta,tzn.skurcze coraz czesciej pisaly sie na 70-80,na tym etapie bylam jeszcze na tyle w dobrym stanie,ze razem z benjaminkiem ogladalismy mistrzostwa lyzwiarstwa figurowego na lodzie :D .co jakis czas przychodzila polozna na badanie i tutaj chyba ja jestem ewenementem,bo mnie te badania nic a nic nie bolaly i dodaje,ze pozniejsze masaze szyjki rowniez nie :shock: ...
minela moja zakladana godzina porodu,czyli osiemnasta.skurcze nasilaly sie coraz bardziej,ale rozwarcie ani drgnelo...z godziny na godzine bylam coraz slabsza,ale pocieszalam sie,ze do polnocy powinnam sie uporac.dupa blada :evil: .po polnocy udalo mi sie przysnac,o 1.20 poczulam,ze robi mi sie mokro miedzy nogami,poprosilam benjaminka aby zawolal polozna,bo nie bylam pewna czy popuscilam czy to moze wody mi odeszly,polozna przyszla,powachala :shock: i stwierdzila,ze to z pewnoscia wody...hurrrrrrra :!: ucieszylam sie jak wariatka,ze odeszly mi same i nie musieli mi przebijac pecherza,bo potwornie sie tego balam :P .radosc szybko mi minela,bo od odejscia wod zaczela sie istna jazda bez trzymanki,skurcze byly juz potworne i katowaly mnie co minute,ale rozwarcia brak :evil: :!: znowu zalozylam sobie,ze do trzeciej te meczarnie powinny sie juz skonczyc.no i znowu dupa blada :twisted: ,wytrzymalam do piatej rano,a po piatej poprosilam o epidural.boszzzze,do teraz pamietam jak klnelam w myslach anastezjologa,ze tak sie ociaga,wreszcie przylazl gruby azjata,ktory chyba byl wkurzony,ze go obudzili,bo okazal sie jedyna nieprzyjemna osoba z calego personelu.wkluwal sie dwa razy,bo za pierwszym razem podskoczylam,na co zareagowal krzykiem :evil: ,mnie juz bylo wszystko jedno,ze mnie opitala,w glowie huczala mi tylko mysl,aby wreszcie narkotyk zaczal dzialac przed kolejnym skurczem,bo chyba wykituje.no i nareszcie-co za ulga :!: udalo mi sie zasnac z mysla,ze teraz to juz na 100% do dziewiatej urodze :twisted: .o dziewiatej obudzil mnie znowu bol i skurcze :!: w panice zaczelam sprawdzac rurki czy czasem sie nie poodlanczaly od maszyny dawkujacej lek,ale nie.do tej pory nie wiem czemu mimo epiduralu bolalo jak jasny gwint.o dziesiatej kolejne badanie i rozwarcie na dwa palce :? :!: tu juz sie zalamalam,przestalam zakladac o ktorej urodze,bo stwierdzilam,ze pewnie nigdy to nie nastapi i juz do konca swiata bede sie zwijac z bolu :x .benjaminek spanikowany juz sam nie wiedzial co ma robic,mnie oczy wychodzily z orbit; aby wydusic z siebie slowo "lod" /co mialo znaczyc,ze ma mi twarz smarowac lodem/,musialam sie w sobie zbierac piec minut.raz nie doslyszal,podchodzi do lozka i pyta sie co mowilas kochanie?,no zesz ...musialam miec juz mord w oczach,bo w mig sam sie domyslil o co chodzilo :twisted: :wink: .
nie pamietam,ktora juz byla godzina,bo czas przestal dla mnie istniec,kiedy przy lozku zobaczylam swojego usmiechnietego ginekologa,wykwililam prosbe o cesarke,na co on stwierdzil,ze z moim i dziecka tetnem na razie wszystko jest w porzadku i poki co wskazan do cesarki nie ma,na co ja w placz,ze juz nie mam sily.usmiechnal sie i powiedzial,ze za niedlugo do mnie zajrzy...przyszly kolejne polozne i praktykantka,ktore staraly sie mnie pocieszyc jak mogly.zapamietalam z tego tylko,ze jak zaczne czuc parcie jakby chcialo mi sie koope to mamy je zawolac.no i wreszcie poczulam,wszyscy przybiegli i zaczeli mnie dopingowac i jednoczesnie uczyc jak przec poprawnie,bo na poczatku nie zalapalam o co chodzi.trwalo to koszmarnie dlugo,polozne aby mnie zmotywowac chcialy mi w lusterku pokazac glowke,ale sie nie zgodzilam,sama teraz nie wiem czemu :roll: .po chyba juz setnym parciu polozne zaczely cos miedzy soba szeptac,przestalam juz kontaktowac co sie dzieje,nic nie widzialam,bylam kompletnie wypompowana.w pewnym momencie w pokoju zrobilo sie tloczno,uslyszalam glos mojego ginka dosyc tego,to sie musi skonczyc,kolejna rzecza jaka uslyszalam to brzdek narzedzi chirurgicznych i rozkaz abym parla non stop bez przerwy i bez czekania na skurcz.pomyslalam,ze on chyba zwariowal i ze predzej umre niz zdolam sie jeszcze zmusic do jakiegokolwiek wysilku,nastepnie byl juz ogolny krzyk miliona osob "przyj!!!".do tej pory nie wiem jakim cudem udalo mi sie zmusic wlasne cialo do tego ostatniego pchniecia,uslyszalam,ze jestem nacinana /ale nic nie poczulam/ i...NARESZCIE USLYSZALAM TEN KOCHANY KRZYK :!: :!: :!: zaczelam plakac,powrocila mi zdolnosc widzenia i zobaczylam mojego grubego kluska calego we krwi,moja pierwsza mysla bylo jeju,jakie ona ma wielkie policzki,a pozniej ten nasz pierwszy kontakt wzrokowy,cudowna chwila :D :!: :!: :!: benjaminek z lzami w oczach calowal nas a ja nawet nie wiem kiedy urodzilam lozysko,ocknelam sie dopiero w trakcie szycia,kiedy zabrali mi synka.spytalam sie ginka, czy z mojej "krolewny" w ogole jeszcze cos zostalo na co on zaczal sie smiac i nieskromnie stwierdzil,ze mam zaszczyt byc zszywana przez niego ,bo generalnie on takich rzeczy nie robi 8) .

reasumujac; od przyjecia do szpitala minelo 27 godzin zanim mieszko przyszedl na swiat...akcja trwala by moze krocej gdybym nie musiala byc unieruchomiona w lozku,ale niestety przez caly czas mialam podpiete ktg,ktore uniemozliwialo mi jakakolwiek swobode.to tego przez caly czas bylam na glodnego ,co tez nie pomoglo,bo brakowalo mi sil i energii.
chwala opatrznosci,ze w tym dniu moj ginek mial akurat dyzur,bo bez niego chyba trwalo by to jeszcze dluzej; tutaj ogolnie nie robi sie naniecia krocza,dlatego polozne szeptaly miedzy soba i zastanawialy sie czy powinny mnie naciac czy jednak nie,na co wszedl ginek i wreszcie wzial sprawy w swoje rece,za co dzieki mu stokrotne.

a oto pierwsze zdjecie kluska :lol:
Obrazek
3 lutego-godzina 3.22 p.m. 3.900 kg i 55cm /w rzeczywistosci 50cm/

_________________
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: ndz kwie 06, 2008 6:44 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw kwie 03, 2008 8:45 am
Posty: 4284
Lokalizacja: Olsztyn
witam
gratuluję wszystkim rozpakowanym, jak dobrze mieć to już za sobą, prawda :twisted:
skoro wszystkie to wszystkie to i ja opisze, choć nie ma co tu gadać
ciąża ok, żadnych objawów, oprócz rosnącego brzucha, oczywiście :wink: pod koniec zaczęłam potwornie puchnąć, szczególnie nogi, jak u hobbita, od kolan w dół, nie mogłam ich zgiąć, małż pomagał ubierać dół :oops: no i do tego skaczące ciśnienie, czasem powyżej 140/90, więc w związku z powyższym położono mnie do szpitala (w którym miałam rodzić) na obserwację w 38 tc, lekarze nie przejeli się zbytnio tym zatruciem ciążowym, bo unormowali lekami ciśnienie i czekali na poród sn, no i tak leżałam ponad 2 tyg. jak na wczasach, bo dzidzia na swiat sie nie pchała, aż w poł. 40 tc poprosiłam u usg, żeby sprawdzic co i jak tam w środku (ostatnie było robione po przybyciu do szpitala, dzidzia wazyła 3700 +- 600), jak z tego usg wyszło, że dzidzia waży 4600 +- 700 to mało nie zemdlałam ze strachu, tzn. nie że dzidzia duża (a propos nieźle urosła przez 2 tygodnie - 1 kg, a ja wbrew pozorom juz wtedy nic), bo i dobrze, ale, że za żadne skarby świata nie urodze sn, no i ja w lament, no i ordynator, po kilkugodzinnym wahaniu oświadczył, że cc jutro :!: to był właśnie 14 luty, o 9.20 przyszła (tfu - została wyjęta) na świat nasza Polcia, waga 4350g, dł. 58 cm

tak wyglądała zaraz po urodzeniu i ubraniu (a props, nie przewidziałam rozmiarów córci i pierwsze ciuszki były za małe :g^^: )

Obrazek

_________________
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: ndz kwie 06, 2008 10:48 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt maja 18, 2007 8:00 pm
Posty: 7158
Lokalizacja: z Polski :)
Oliwka no rzeczywiście miałaś jazdę bez trzymanki :shock: zuch dziewczyna! a swoją drogą to trochę się zdziwiłam że epidural przestał działać :shock: czyli wychodzi na to że to ja jestem podatna na ten lek bo pod epiduralem przeleżałam 12 godzin i bólu nie czułam a jak tylko coś poczułam to się skarżyłam położnym i one mi wtedy dawkę podkręcały i już było ok :)

_________________
Obrazek Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: ndz kwie 06, 2008 11:24 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw kwie 03, 2008 8:45 am
Posty: 4284
Lokalizacja: Olsztyn
oliweczka toś się dziewczyno nieźle namęczyła ... :-{:

stern gratulacje łatwego i szybkiego rozpakowania :brv:

ja zdecydowanie jestem za cc, natura jakoś to wszystko niefajnie ułożyła :evil:

_________________
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: ndz kwie 06, 2008 2:47 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: wt paź 16, 2007 12:09 pm
Posty: 1141
Lokalizacja: Żory
Rewelacyjnie opisujecie swoje porody,choć jak widać same porody nie zawsze przebiegają super..
Więc teraz moja kolej.

25 styczeń 2008 piątek
Dzień przed planowanym terminem porodu pojawiam się u swojego ginekologa. Mówi mi,że jeszcze mam czas i na razie nic nie zapowiada szybkiego porodu. Daje mi więc skierowanie do szpitala i każe się w nim pojawić w piątek, 1 lutego.
Przy okazji polożna mierzy mi ciśnienie. Całą ciążę miałam książkowe ciśnienie, a teraz jest wysokie. Mieści się jeszcze w granicach normy, więc lekarz każe się nie przejmować. Ale ja od jakiegoś już czasu jestem bardzo spuchnięta..
Po wizycie u ginekologa jedziemy na chwile do teściów.Teść lekarz daje mi ciśnieniomierz i każe mierzyć ciśnienie i dać znać gdyby jeszcze urosło.

26 styczeń, sobota
Planowany dzień porodu mija niezauważalnie. Zaczynam myśleć,że faktycznie w szpitalu pojawię się dopiero za tydzień i urodzę dopiero w lutym.. :?

29 styczeń, wtorek
Mierzę sobie ciśnienie. Jesto ogromne. Ale nie czuję się źle, nic mi nie jest. No oczywiście poza tym,że jestem spuchnieta jak balon. Ale tak, nic. Gdybym nie zmierzyła sobie ciśnienia, nawet bym się nie zorientowała że coś jest nie tak.. :?
Zaczynam się jednak bać o dziecko więc dzwonię do teścia. Ten każe mi przyjechać, bo chce mi dać jakąś tabletkę. Kiedy się szykuję,teść dzwoni do męza,żebyśmy wzięli piżamy i u nich spali, bo w razie czego dami później jeszcze jedną tabletke.Mąż oczywiście bez pytania mnie o zdanie się zgodził :evil:
Nie wnikając w szegóły, ostatnią rzeczą na którą mam ochote jest nocleg u nich. Podejrzewam,że po pobycie z teściem pod jednym dachem przez dłuższy czas, wzrost ciśnienia móglby mnie zabić :twisted:
Kłócę się więć z męzem że nigdzie nie jadę. :wrr: Zaczynamy się wydzierać po sobie, wyzywamy się od głupków, sąsiedzi mieli niezłe przedstawienie :lol: No ale mnie wtedy nie było do smiechu. W końcu zgadzam się tam jechać pod warunkiem że nie bedziemy tam spać. Mąż jednak się upiera zeby w razie czego wziać jakieś ciuchy. Gdy zobaczył moją minę zrezygnował ze swojego pomysłu i grzecznie zawiózł mnie do teściów :twisted:
Tam teść mi zbadał ciśnienie, które faktycznie było przerażająco wysokie.Dał mi jakieś tabletki i musiałam 2 godziny czekać,żeby sprawdzić czy podziałają. Po tym czasie mierzy mi jeszcze raz ciśnienie.Uff :im: Jest już lepsze. Dostaje jednak jeszcze jedną tabletkę. Teściowa mówi,że jeśli się źle czuję mogę się połozyć. Ja że się położe jak wrócimy zaraz do domu, bo wq domu mi się najlepiej odpoczywa :lol: Próbowali mnie namawiać, ale twardo stałam przy swoim. Wtedy było mi wszystko jedno czy się na mnie obrażą czy nie. Teść chce jednak zeby w razie czego do niego dzwonić.

30 styczeń, środa
Rano mierzę sobie ciśnienie. Znów jest dość wysokie choć juz nie takie jak poprzedniego dnia..O 10 godzinie powtarzam mierzenie. Jest tak samo. Po konsultacji z mężem olewam teścia i dzwonie juz do swojego ginekologa. Mówie mu jak wygląda sprawa, a ten nie słuchając do końca każe przyjechać natychmiast do szpitala.. :shock:
Dzwonie po męża do pracy, sama idę pod prysznic. Kiedy mąż przyjeżdza ja już czekam gotowa. Jestem przerażona, ale staram się tego nie okazywać. Boję się pobytu w szpitalu.. :( Ostatni raz byłam tam jak miałam 6 lat i wycinali mi trzeci migdałek. Szpital wieć to była najgorsza sprawa..Ale z drugiej strony cieszyłam się, że będę pod kontrolą lekarzy i w razie czego zareagują szybko.

Do szpitala przyjechaliśmy równo o 12 w południe. Pech chcial,że mój ginekolog własnie kończył dyżur, więc minęliśmy się w drzwiach :?
Na oddziale położna zmierzyła tętno dziecka i zaczeła z pielegniarką papierkową robotę. Z tego wszystkiego przy pytaniu o to co robi mój mąż otwarłam buzię i zonk. Zapomniałam :lol:
Potem miałam czekać na lekarza. PO chwili przyszedł jakiś młody chłopak. Myslałam że to jakiś salowy albo ktoś, a ten do mnie "Proszę się rozebrać" :shock: Ja robię wielkie oczy, ze co ten szczeniak zobczeniec ode mnie chce. Okazuje się,że to swieżo upieczony ginekolog :? Dziwnie się bylo rozebrać przed takim młodym chłopakiem :lol: No ale pobadał mnie, zrobił usg i kazał przebrać się w piżamę bo zostaję w szpitalu..Zatrucie ciążowe.. :cry:
No cóż trudno..

Pielęgniarka zaprowadziła nas na salę, gdzie mąż pomógł mi się rozpakować. Na tej sali były już dwie dziewczyny, w tym jedna która już była dawno po terminie. Na dzień dobry nas zagadała.. Gadała, gadala, gadała, a ja się zastanawiałam jak ja tam przeżyję.. :?

Od razu zaczęto mnie szprycować jakimiś lekami, co chwilę przyłazili mierzyć mi ciśnienie i takie tam. Na dodatek musiałam zapisywac ilość płynów wypitych i oddanych. Czyli do ubikacji chodziłam z pojemniczkiem do którego musiałam sikać... :? :shock:

31 styczeń , czwartek
Z samego rana pojawia się mój ginekolog i zabiera mnie na badanie. W gabinecie chyba ze sto osób, w tym młody chłoptaś, który mnie przyjmował :lol: Mój ginekolog mnie bada i mówi że na razie nie widać, zebym miała rodzić, a nie możemy czekać za długo bo pojawiło się bialko w moczu, jest go coraz więcej i zaczyna być groźnie. I jesli do jutra się nic nie zacznie to będzie robiona cesarka, bo jutro ostatecznie trzeba tą sytuację rozwiazać.Ale jako,że nie widać żeby się coś zblizało to raczej skonczy się cesarką. Chyba że jakimś cudem do wieczora mi się białko w moczu zmniejszy..

PO badaniu zadzwoniłam do meza i się prawie poplakałam. Chciałam rodzić naturalnie, na to się też nastawiłam..Cięzko było się przestawić na to,że jednak będzie inaczej. No ale w koncu sama siebie przekonałam,że najważniejszy synek i jeśli tak trzeba to trudno.
Na pocieszenie obzarłam się pączkami jako że był tłusty czwartek :lol:
Na naszej sali pojawiły się kolejne trzy dziewczyny, ale w poczatkowych tygodniach ciąży. Całe szczęście wszystkie się raz dwa dogadałyśmy, dzięki czemu było wesoło i każda choć na chwilę zapomninała o swoim problemie.

Popołudniu spotkałam się z anestezjologiem, który zbadał mnie , wytłumaczył jak wygląda cesarka, kazał wybrac znieczulenie i podpisać dokumenty.
Potem przychodzi pielęgniarka żebym oddała mocz do badania. super.. 5 minut wczesniej byłam w toalecie :roll: :? Co ja tam wyczyniałam żeby choc troszke do tego pojemnika nasikać, Udało mi się dopiero gdzieś po dwóch godzinach :lol:

Późnym wieczorem przychodzi mój ginekolog i mówi że białko spada. hurrraaaa!!!!! Jest radość ! :kla: :brv: Jutro wszystko się wyjaśni :)

31 styczeń/ 1 luty, noc
Kurde, co mnie tak boli.. Coraz częściej mnie boli. Kiedy pielęgniarka przynosi mi w nocy lekarstwa mówie jej ze zaczyna mnie coś pobolewać. Ona ,że jak się nasili to mam ją zawołać.
Kurde, co chwilę się budzę. Ból mnie budzi..Ale nie idę do pielęgniarki, bo pewnie nic się nie dzieje, a nie chce budzić dziewczyn na sali.. :roll:

1 luty, piątek
POranna zmiana. przychodzi młoda, miła pielęgniarka zmierzyć mi ciśnienie i zbadać tętno dziecka. Mówie jej o tych bólach. Powiedziała że miałam to zgłosić i że teraz mam iść oddać mocz do badania, a potem na pewno zbada mnie lekarz. Jak wstałąm z łózka to poczułam coś wilgotnego na nogach. Patrzę, krew :shock: :? Pielęgniarka kazala iść do łazienki się umyć i że już dzwoni po lekarza :roll:
Na szczęscie końcówkę dyżuru miał mój ginekolog, ktory mnie zbadał, stwierdził, ze w nocy to były przepowiadające skurcze. I że trzeba to wszystko co sie dzieje wykrzystać. Trzeba mi więc dać kroplówkę i spróbować wywołać poród :shock: :lol:

Jest już po 6 rano. Pakuję się, dostaję lewatywę, potem kibelek, prysznic i jestem gotowa :) Pielęgniarka pomaga mi zanieść moje toboły na porodówkę. Mam salę pojedynczą, bo takie są w szpitlu. Dokałdnie o 7 rano podłączają mi kroplówkę..Zajmuje się mną bardzo fajna pielegniarka i też w sumei sympatyczna położna. Cały czas jednak nie moge być pewna czy kroplówka podziała i czy nie będą mnie jednak cięli..
Koło 9 zaczyna mnie dosc mocno boleć. Mówię położnej,żeby mnie do ktg podłaczyła. Spodziewam się,że wykres pokaże porządne skurcze już, a tak prosta linia... :shock: :shock: Zdziwiło mnie to, pomyslałam,ze pewnie im ktg siada, ale nic nie powiedziałam. Potem zadzwoniłam po męza i kazałam o 10 przyjechać, jak też uczynił :D Bolało mnie coraz bardziej, ale ktg cały czas nic nie pokazywało. W końcu nie wytrzymałam i zapytałam położną, jakim cudem to cholerstwo nic nie pokazuje skoro mnie tak bardzo boli????? A ona do mnie "Uwierz kochanie,że to cie jeszcze nie boli" :shock: :? I miała rację... :?
Potem okazało się, ze dyżur ma kolega teścia, który jest już wiekowy i krążą pogłoski że slepy :evil: Całe szczęscie ponoć mój ginekolog co chwilę dzwonił do szpitala i pytał o sytuację i w razie problemów kazał po siebie dzwonić.
Męczyłam się coraz bardziej, w koncu postanowiłam poskakać sobie na piłce. Mąż siadł za mną i mnie musiał trzymać, bo podczas skurczy mnie ściskał z tyłu co miało niby pomóc, a między skurczami pilnował,zebym nie spadła, bo zasypiałam :shock: :twisted:
PO jakimś czasie miałam już dosyć piłki i postanowiłam się połozyć. Zdzwiło mnie to , bo wczesniej planowała,m korzystac z piłki, prysznica, worków sako i co tam jeszcze mieli. A tu okazało się ze mi się najlepiej lezy. Jedynie co jakiś czas zmieniałam sobie wysokośc oparcia..
Skurcze były już co chwilę, bolało jak diabli, ale rozwarcia niewiele.. Co chwilę połozna przychodziła, pomagała przezyć skurcze i co jakiś czas robiła masaż szyjki :evil: Okropieństwo..
W końcu nie wytrzymałam, stwierdziłam ze gdzieś mam co o mnie pomyślą inni i zaczełam się drzeć..Darłam się przeokrutnie podczas skurczów. Starałam się oddychać jak mnie uczyli na szkole rodzenia, ale w pewnym momencie nie miałam na to siły. Mąż mnie wspierał jak tylko mógł i skończyło się ty,że mu pokazywałam jak trzeba oddychać :twisted: Odwracało to choć na chwilę uwagę od bólu.
Potem przyszedł ginekolog i stwierdzając że nie moze zawieść mojego teścia i musi o mnie dbać, postanowił mnie wziąć do swojego gabinetu i mnei zbadać. Myslałam ze dziada zabije. Niż mąż pomógł mi się dowlec do jego gabinetu parę razy zatrzymywał mnie skurcz..W koncu gdy tam dotarłam, zbadał mnie i mimo tego,że połozna powiedziała mu,ze przed chwilą zrobiła mi masaż szyjki, zrobił go jeszcze raz. Myślałam że umrę i miałam ochotę mu przyłozyć..
Gdy wróciłam na sale porodową, okazało się ze lekarz kazał mi dać jakąś tabletkę przeciwbólowa i coś na przyśpieszenie wszystkiego.. Tabletka przeciwbólowa podejrzwam,ze działa tylko na te które święcie w to wierzą. Ja widać nie wierzyłam, bo nie poczułam najmniejszej róznicy :?
PO jakimś tam czasie moich ryków postanowili mi przebić pęcherz płodowy. Nie bolało nic, za to lekarz stwierdził na głos "uuu, nieładnie.. zielone" i poszedł. Mąż myślałm ze dupka zabije bo jedynie nas zdenerował i przeraził tym. Połozna nas uspokajała ze to nie musi nic złego oznaczać.

W pewnym momencie stwierdziłam ze muszę do łazienki, bo chce mi się kupkę :oops: Wołam polożną, a ona,że ja rodze, ale jeśli faktycznie chce kupę to mam robić na miejscu. Mało brakowało, a bym jej ryknęła,że sama ma se zwołać ludzi i przy nich nasrać :lol: :twisted: Ale się powstrzymałam 8)
Bolało coraz bardziej, zaczynało mi sie chcieć przeć. A wiedziałam, ze na razie nie mogę. I co gorsze nie wiedziałam czy mi się chce kupę czy to już rodzę. A jakoś nie miałam ochoty na załątwianie się na łóżku więc ryczałam jeszcze bardziej... :oops:
W pewnym momencie mąż poszedł po położną,żeby jej powiedzieć ze umrę zaraz :D Położna przyszła i nagle zrobiło się gwarno wokół nas, pojawiły się pielęgniarki, lekarze (w tym znowu ten młody syneczek, zaczynałam podejrzewac,że on w szpitalu mieszka :roll: )
POłozna powiedziała ze to już, że jeszcze chwilę i urodzę. Ja oczywiscie cały czas się darłam,że nie bo mi się chce kupę. Zaczynałam powoli tracić świadomość. W koncu położna spokojnei ale stanowczo powiedziała ze mam się uciszyć, sluchać jej i nikogo wiecej. Wtedy chciało mi się tak przeć,ze było mi juuż jedno czy zrobię tam im przed nosem ta kupę czy nie. I zaczęłam przeć. jednoczesnie dalej się darłam jakby mnie obdzierali ze skóry :lol:
Po chwili połozna mnie nacięła, ale chyba źle wycelowała z moik skurczem, bo ostatnie naciecie zrobiła, gdy skurcz mi już przechodził, wiec troche to poczułam :?
o 17.15 zaśmierdziało jak w ubojni :twisted: i coś ze mnie wyleciało :lol: To był mój kochany Piotruś :D Spojrzałam na męza a ten zaczął tak szlochać, ze nie wiedziałam co zrobić :) Mąż mnie wycałował za wszystkie czasy, po czym poszedl obwieścić całemu światu ze mamy Piotrusia, a mnie zaczęto zszywać.
Zszywał mnie slepy lekarz po komentarzu , że mi "zrobi sliczną ciasniutką cipulinkę" :roll: :shock: :shock: A młody lekarzyk który mnie przyjmował przyglądał się temu, prawie wkładając mi nos między nogi :roll: :lol:

Po wszystkim pojechaliśmy na sale poporodową, gdzie połozna przystawiła mi Piotrusia do piersi a ten zaczął ładnie ssać :shock: :D Spędzilismy tam w trójkę jeszcze dwie godziny, po czym mnie zawieziono na sale a mąż poszedł do domu :D

Wszystko trwało więc 10 godzin (faza I) i 15 minut (parcie)

Z perspektywy czasu wstyd mi trochę,ze się tak darłam. Podejrzewam,że to bardziej z przerażenia niż z bólu. Bardziej się bałam bo nie wiedziałam tak do konca co się ze mną dzieje. przy drugim dzidziusiu powinno być lepiej.
Chętnie mogę znów zajść w ciażę :) Ale mąz twierdzi że on jeszcze nie doszedł do siebie po porodzie :) Był przerażony tym jak kobiety muszą cierpieć przy tym. Do dziś gada mi jaka jestem dzielna i jak jest ze mnie dumny.
Swoją drogą muszę mu w tym miejscu bardzo podziękować, Baaaaardzo mi pomagal poczas porodu. Gdyby nie on nie wiem jak bym to zniosła. Dziekuję Leszku :cmo:

Ciekawe czy którakolwiek z was dobrnęła do końca :lol: :lol:

_________________
Obrazek

Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: ndz kwie 06, 2008 3:36 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt maja 18, 2007 8:00 pm
Posty: 7158
Lokalizacja: z Polski :)
ja dobrnęłam :D i bardzo mi się twój opis podobał :)
swoją drogą to chyba bałabym się wziąć od teścia jakieś tam tabletki na ciśnienie... :roll:

_________________
Obrazek Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: ndz kwie 06, 2008 4:17 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: wt paź 16, 2007 12:09 pm
Posty: 1141
Lokalizacja: Żory
Iza, on jest internistą. Na takich rzeczach się zna bardzo dobrze. Ale faktycznie bałam się cos od niego brać. Balam sie że mi da coś na lekkie pogorszenie,żeby mieć pewność ze u nich będę nocować. :? :lol: Bo on uwielbia jak cała rodzina jest razem. Ta rodzina lubi to już mniej :lol:

_________________
Obrazek

Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: ndz kwie 06, 2008 4:32 pm 

Rejestracja: ndz maja 06, 2007 1:35 am
Posty: 9861
Lokalizacja: Toruń
magnessmeg ja też przeczytałam, bardzo ciekawy opis :) ja też twierdziłam, że nie będę krzyczała na porodówce ale szybko tą teorię porzuciłam :) i przy kolejnym porodzie pewnie też tak będzie tylko kolejny mam nadzieję uda się zakończyć bez cc.

Mi podobna też podali coś przeciwbólowego, ale ja nie pamiętam i nie poczułam go - ale mąż twierdzi ze podawali :P


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: ndz kwie 06, 2008 9:49 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt maja 18, 2007 8:00 pm
Posty: 7158
Lokalizacja: z Polski :)
magnessmeg pisze:
Iza, on jest internistą. Na takich rzeczach się zna bardzo dobrze. Ale faktycznie bałam się cos od niego brać. Balam sie że mi da coś na lekkie pogorszenie,żeby mieć pewność ze u nich będę nocować. :? :lol: Bo on uwielbia jak cała rodzina jest razem. Ta rodzina lubi to już mniej :lol:

aaaaaaa to zmienia postać rzeczy :)

_________________
Obrazek Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn kwie 07, 2008 4:00 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: ndz kwie 22, 2007 9:14 pm
Posty: 1659
Lokalizacja: z Niu Jorku :}
lara,swietne imie daliscie coreczce :D

iza,ja mysle,ze ten epidural ktoras z poloznych mi wylaczyla jak spalam abym mogla czuc bole parte,bo jak ginek zaczal mnie zszywac to spytal sie jednej z nich czy podlaczyla mi z powrotem epidural :evil:

magnessmeg,fajowy opis :wink:

_________________
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn kwie 07, 2008 6:12 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw kwie 03, 2008 8:45 am
Posty: 4284
Lokalizacja: Olsztyn
no nieźle magnessmeg - podziwiam :roll: dzielna byłaś :-{:

_________________
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 

 Tytuł:
Post: pn kwie 07, 2008 10:26 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt maja 18, 2007 8:00 pm
Posty: 7158
Lokalizacja: z Polski :)
oliweczka1981 pisze:
iza,ja mysle,ze ten epidural ktoras z poloznych mi wylaczyla jak spalam abym mogla czuc bole parte,bo jak ginek zaczal mnie zszywac to spytal sie jednej z nich czy podlaczyla mi z powrotem epidural :evil:


w takim razie co kraj to obyczaj... jak ja leżałam pod epiduralem to nawet się pytałam położnej kiedy mi go odłączą (bo byłam święcie przekonana że w czasie parcia epidaralu się nie podaje) a położna na to odpowiedziała że będę miała epidural do samego końca a ona mi powie kiedy przeć...

_________________
Obrazek Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 147 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 4, 5, 6, 7, 8  Następna

Forum ciąża

» Zdrowie Kobiety » Poród

Strefa czasowa UTC [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Antykoncepcja - Bezpłodność - Planowanie ciąży - Objawy ciąży - Test ciążowy - Ciąża - Ciąża bliźniacza - Termin porodu - Objawy porodu - Poród - Laktacja - Niemowlę - Karmienie niemowląt - Macierzyństwo - Psychologia - Przepisy kulinarne - Uroda
Friends Pliki cookies forra