Dzisiaj jest śr wrz 10, 2025 11:37 am


Forum ciąża

» Zdrowie Kobiety » Poród

Strefa czasowa UTC [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 147 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 8  Następna
Autor Wiadomość
Post: pn sty 28, 2008 7:46 pm 
#

Rejestracja: pt cze 01, 2007 7:12 am
Posty: 7321
Lokalizacja: Kiel - DE
Rano pojechałam na test obciążenia oksytocyną. Pojechałam na 8mą, podłączyli mnei pod KTG oczywiście pół godzinki leżenia. Pryszła położna mówiąca po polsku, więc o wszystko wypytałam, bo w sumie, to wcześniej mi to przez myśl nie pzreszło. Test polega na podłączeniu pod oxy, najpierw 4 jednostki, potem co 20-30 minut zwieksza sie o kolejne 4, aż dojdzie do 24. Przez cały czas obserwowane jest tętno maluszka. Nie można niestety chodzić, ani siedzieć, bo wtedy pomiary są niemiarodajne. W duchu pomyślałam tylko "podłączyć do prądu i patrzeć jak się wychyla"... w końcu nastawiłam się, że pewnie mnie podłączą, ja siępomęczę dla odmiany porządnymi orodowymi skurczami, stwierdzą, ze wszytsko jest dobrze i wypuszczą do domu. A skurcze się znowu uspokoją....

Położna zbadała mnie, 3cm rozwarcia, szyjka na 1cm, czyli od wtorku skróciła się o cm. podłaczyli mnie pod to oksy. PIerwze 4 jedn spokojnie, poleżałam sobie, minęło 20 min, położna zwiększyła do 8. Pojawiły siępiersze skurcze, ale oczywiście mi sie nie pisały. Przy 12tu miałam już co 5 minut skurcze, takie średnio bolesne. Ale zaczynało mnie to wkurzać, bo cały czas byłam święcie przekonana, że w końcu wszystko wyjdzie dobrze i tyle. Natomiast tętno małej - do tej pory wzorcowe - uspokoiło się i oscylowało lekko poniżej 120. znowu przyszła położna. Przy 16tu już zaczęłam ogryzać poduszki... a na ktg nic sięprawie nie pisało... Mała co i rusz uciekała spod czytnika tętna, więc po jakimś czasie połozna znowu przyszła. No i trafiła akurat na skurcz.... I stwierdziła, ooo, dziecko się dzisiaj urodzi... Tak - pomyślałam - jak mnie odłączycie, to się uspokoją i do domu...

w końcu stwierdziła, ze nie będzie mi już podnosić dawki, bo widzi, ze ładnie na oxy zareagowałam. Miałam ochotę jej coś zrobić przez moment i chyba miałam mord w oczach... Ja jej dam "ładnie" - sobie zgrzytnęłam w duchu, bo złapał mnie kolejny skurcz i musiałam wstrzymać oddech... i potem posapać trochę. Ale za to pod tą 16tką miałam poleżeć ok godziny. Zbadała mi rozwarcie, ale niewiele się ruszyło, raptem o pół cm...

przyszła po tej godzinie, ok 12tej, i stwierdziła, zę mogę sobie isć do wanny. Bo "dziecko dzisiaj będzie". "no, tak, ale wejdę do wanny, skurcze mi się uspokoją, i mnie odeślecie do domu" "nie, podłaczymy cie od nowa najwyżej. Ale woda powinna podziałać i rozwarcie powinno iśc dalej. Najważniejsze, ze masz odpocząć trochę" "Ale mogfębyćpewna, ze mnie podłączycie w razie co?" "tak, na 100%"
ale mi sie banan na twarzy poajwił....

Poszłyśmy sobie do wanny. Po drodze złapał mnie skurczyk, że aż sobie przyklękłam. Zanim wesżłam do wanny poprosiłam o lewatywę i uprzedziłam położną, że jakby co, ta ja się zgadzam na cięcie. Zaśmiała sięi stwierdziła, że przeważnie słyszy odwrotne prośby... Zrobiła mi tą lewatywę. Nareszcie mogłam sobie pochodzić trochę. Pokręciłam sie po tym pokoju więc z radością. Jak mnie w końcu złapało na kibelek, tak jednocześnie ze skurczem, to wylądowałam na podłodze, na czworakach, z pupą zadartą do góry, bo za daleko miałam do tego kibelka...

weszłam do wanny. Jak fajnie sobie w końcu poleżeć w ciepłej wodzie... Skurcze się pojawiały coraz rzadziej. I byłam pewna, że gdyby nie to zapewnienie położnej, to za parę godzin jechałabym z powrotem do domu...


Poleżałam w wannie prawie do 14tej. Wróciliśmy na salę na ponowne ktg i badanie. Rozwarcie - dalej 3,5cm. Podłączyła mnie znowu pod ktg i pyta, czy nie chciałbym obiadu... Ale mi się te pół godziny dłużyło... Normlanie taka głodna byłam, ze masakra. Skurcze miąłam, rzadkie, i słabsze, ale im więcej czasu upływało od wanny, tym stawały się silniejsze. W końcu poszłam na obiadek - pyszny był. wciągnęłam wszystko.

wróciliśmy znowu na salę, o 15:20 podłaczyła mnie pod ktg i pod kroplówkę, na 4jednostki znowu. Mogłam się już swobodnie ruszać, tyle że w granicach łóżka, ew metr od kroplówki. Jakiś mądry technik zamontował stojak na stałe a akurat inne były w użyciu... Ale niewiele mi to przeszkadzało...

(tak na dobrą sprawę od tego momentu liczę, ze zaczął się mój prawdziwy poród. W sumie wcześniejsze skurcze niewiele zmieniły, a np przy drugim porodzie własnie przez takie 3 - 3,5cm rozwarcie lekarze zdecydowali się na wywołanie)

Przez kilka miniut nic się nie dziąło. Potem pojawiły sie pierwsze skurcze, co 5 minut, średnio słabe i krótkie - 30sekundowe. Dopiero po jakichś 20 minutach zaczęły troche przyśpieszać. Ok 16tej ponownie przysżła położna, zwiększyła dawkę na 8 i zapowiedziała jeszcze pół godziny i jak się nic nie ruszy, to przebijamy pęcherz. Jak zapowiedziała, tak sie pojawiła. Zbadał mnie, orzekła - 4cm, przebijamy. No to przebiliśmy. Ja przygotowana na ciepełko, a tu nic..... Pocieszyła mnie, że pewnie trochępoleci jak sieruszę, albo po prostu główka zastopowała i tyle. Ale ponieważ szyjka zrobiła się bardzo twarda, to zaaplikowała mi zastrzyk domięsniowy na jej rozluźnienie. No dobra, zastrzyk poezja, mało nie popuściłam z wrażenia... No i się zaczęło. Skurcze przyśpieszyły, jużco 2 minuty i silniejsze. Cały cas okropnie chciąło mi się pić i piłam normalnie szklankami. R podawał mi tą wofdę litrami prawie po każdym skurczu. W pewnym momencie mówię, ze mi siew głowie kręci. I to okropnie. Połozna na to, ze to takie wrażenie, jak po alkoholu, to po tym zastrzyku. "No ładnie - pijany poród" - przemknęło mi przez myśl.... Po kilku skurczach już nie mogłam sobie znaleśc miejsca na tym łóżku. W każdej pozycji przy skurczu było mi niewygodnie. W pewnym momencie R ledwo zdąrzył z nerką, bo zaczęłam rzygać jak kot - też po tym zastrzyku. Zdąrzyłam tylko wykrztusić: "słyszałam, żeby się podczas porodu osrać, ale żeby sie orzygać, to nie..." No i wciąz mi się kręciło w głowie i okropnie chciąło się pić... Była 17:10 jak mówię do połoznej:
-Ja muszę siusiu.
-Zaraz ciętylko zbadam i pójdziesz.
-Ale mis iestrasznie chce! ałaaaaa! (czyt.: skurcz) - powiesiłam sięna R, który już nie wiedział, czy ma mi masować krzyż, podawać wodę, czy nerkę do rzygania.
-oddychaj, powoli... tak... dobrze, wrzaśnij sobie (jakby mogło mnie coś powstrzymać) a teraz cię zbadam i pójdziesz
-Jutta, ja to sięzaraz zsikam....
wsadziła mi palce i mówi:
- 9cm. Nigdzie nie idziesz
-ale ja zaraz zrobię!
-idę po nocnik
-szybkooooooooooooooooo!!!!! (skurcz) - położna poszła szybciutko więc po nocnik
puścił.
Popatrzyłam na R i pytam
-zrozumiałeś?
-nooo... - ale miał minę... zdziwiono-przerazoną
-jak szybko, w pół godziny z 4 na 9cm.... Ale ja się zaraz zsikam...
Przysżła położna z tym nocnikiem. wsadzili mnie na niego, złapał mnie kolejny skurcz i nie mogłam się załatwić. Jeszcze mnie pyta, czy czujęwody, czy mi lecą, ale nie czułam nic takiego...
Dopiero jak minął skurcz mogłam sieswobodnie załatwić. Położna stwierdziła tylko, no to jeszcze momencik i rodzimy.
-Ja chcę siedzieć!!!!
-Nie ma sprawy.
Tak fajnie ustawiła łóżko,że zrobił się z niego wygodny fotel. Z podnóżnkiem. Przy kolejnym skurczu poczułam, że już muszę przeć... Kontrolnie lucknięcie na zegar - 17:25

Do samego końca miałam skurcze co 2 minuty. I trwały około 30 sekund. Mogłam między nimi spokojnie złapać oddech, zebrać siły przed następnym.. Zwymiotować, ochlać się wody i pokręcic sie na łóżku. W pewnym momencie tak się zawinęłam w kable od ktg, że miałyśmy problem ze znalezieniem, który jet który...

Marzenka wyskoczyła przy 4 parciem o 17:34. Przed każdym skurczem nastawiałm sięna ten okropny ból sprzed kilku minut, ale zamiast tego czułam tylko, jak prę. Ból był jakby obok mnie, jak by nie należał do mnie. Najgorszy bym moment, gdy główka już prawie wyskoczyła i położna zakazała parcia na chwilę... Ale to było raptem kilka sekund... I nagle między nogami rozkwiliła mi mała żabka. I już po chwilce leżała na moim brzuchu. Dziwnie płaskim, sflaczałym....

łożysko to już pestka była. Trzochę zabolało, ale w porównaniu ze skurczem, to pryszczyk. Pamiętam, że jak już mała wyskoczyła, to podświadomie wciąż czekałam na kolejny skurcz, który nie przyszedł i dopiero po kilku inutach zdałam sobie sprawę, ze to już, po wszystkim....

Mała otworzyła oczka. Spoglądała na nas.. Taka cieplutka, malutka, spokojna i cała moja....

a na koniec - nasze pierwsze zdjęcie:
Obrazek


i razem z mamą na łóżku porodowym (batrdzo słabo widać Marzenkę, ale jest na brzusiu:) )
Obrazek

_________________
ObrazekObrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 

 Tytuł:
Post: pn sty 28, 2008 8:25 pm 

Rejestracja: wt cze 26, 2007 11:40 am
Posty: 2170
trzykrotko kochana, przeszlas swoje, ale jakos podnioslas mnie na duchu mimo tych "drastycznych" momentow :) a najbardziej pocieszylo mnie to zdjecie zaraz "po". Dla takiego cudenka to warto sie troszke pomeczyc :)

Gratulacje raz jeszcze i trzymajcie sie mocno :) :papa:

_________________
Obrazek
Obrazek
2 plus 1


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn sty 28, 2008 8:56 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw mar 29, 2007 4:44 pm
Posty: 805
trzykrotka-kurczę to mój trzeci poród był łatwiejszy no i szybszy....
ledwo wlazłam na łózko a juz rodziłam a jak przebili mi pecherz płodowy to połozna po sama szyję była uwalana moimi wodami a potem trzy parte i po wsszystkim

ehh ciekawe co teraz będzie :?: :?: :?: :?

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: wt sty 29, 2008 12:53 am 

Rejestracja: pt cze 22, 2007 10:00 pm
Posty: 1413
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Trzykrotka świetnie wszystko opisałaś.Bardzo dzielna z ciebie kobieta,bo ja chyba jednak wolę swoją cesarkę :roll
Wspaniale zrobiłaś,że założyłaś ten wątek.Zawsze miło takie streszczenie porodu-tej najwspanialszej chwili poczytać.

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: wt sty 29, 2008 9:41 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: śr lut 28, 2007 5:36 pm
Posty: 9315
Lokalizacja: Kraków
Cudownie! Ja też chcę!!!!!
Trzykrotko, popłakałam się

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: wt sty 29, 2008 11:09 am 
#

Rejestracja: pt cze 01, 2007 7:12 am
Posty: 7321
Lokalizacja: Kiel - DE
Ylwa - a jak na porodówce bedziesz ryczeć!....!

dziewczyny, a czemu niektóre momenty uznałyście za drastyczne?

ktoś pytał, czy przebijanie wód boli. Tylko tyle, co zwykłe badanie, o ile jest bolesne w ogóle. Samego ukłucia sięnie czuje, bo ten "worek" jest nieunerwiony. No i czasami trzeba trochę szyjkę rozszerzyć, żeby do niego się dostać. I to może być bolesne. Ale - uwierzcie mi - w porównaniu z ostatnimi skurczami, tużprzed 10tym cm, to wszystko - badania, przebijanie pecherza, parcie - to jest malutki pikuś.... Tolka powie Wam dokłądnie to samo ;)

sówka - ja chciałam, żeby wszystko było w jednym miejscu, żebyśmy nie musiały szukać potem po całym wątku...

_________________
ObrazekObrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: wt sty 29, 2008 11:10 am 
1 żółta kartka

Rejestracja: pt paź 26, 2007 3:33 pm
Posty: 4332
hahaha-ale sie usmialam :lol: :lol: :lol:
fajnie to opisalas!
a na koniec sie wzruszylam, a dzidza sliczna


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: śr sty 30, 2008 3:51 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: ndz kwie 22, 2007 9:14 pm
Posty: 1659
Lokalizacja: z Niu Jorku :}
trzykrotka,swietny opis i dzielna z ciebie babeczka :wink: :!:
i dziekuje bardzo za odpowiedz w sprawie przebicia pecherza plodowego Obrazek

_________________
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: śr sty 30, 2008 2:38 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: ndz sie 13, 2006 4:54 pm
Posty: 1028
Lokalizacja: Warszawa
Trzykrotka ja się popłakalam na koniec.
Dziękuję za ten opis :cry: :cmo:

_________________
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: śr sty 30, 2008 3:50 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pn lis 13, 2006 7:36 pm
Posty: 1608
Lokalizacja: Giżycko
trzykrotka Fajnie opisałaś wszystko ja zawsze płaczę jak czytam takie cudowne chwile :cry: :lol: już się nie mogę doczekać swojego synusia

_________________
Obrazek
Obrazek
Aniołeczek :* 28-02-09 [*]


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: śr sty 30, 2008 7:54 pm 
1 żółta kartka

Rejestracja: pt paź 26, 2007 3:33 pm
Posty: 4332
opis mojego porodu napisany jest na watku sama przez ciaze-ale wkleje go i tu :lol:
ogolnie to tak w skrócie-nie da sie tego opisac......naprawde nie da.........ale z perspektywy czasu....juz nic nie pamietam :wink: no pomijam fakt ze...odurzyli mnie dobrze wiec........i tak malo pamietalam-hehe

no to czas na opis mojego cudownego pobytu w szpitalu Wink
jak juz wiemy-10.01 pojechalam do szpitala-obrzeki i cisnienie-mial byc szybko wywolywany porod ale w efekcie troche to inaczej wygladalo.
11.01 podlaczy;li mnie pod oksy-tzn zrobiono mi probe oksy...skurcze sie fajne pojawily i w ogole zaczelo sie robic ciekawie...niestety po odlaczeniu kroplowki wszystko minelo....wskaznik ktg wskazywal zerowe skurcze Evil or Very Mad
pozniej weekend.....dobrze ze byly fajne dziewczyny na sali to nie umarlam Wink Laughing
moje dziecko vbardzo odczulo ta prube oksy-bo go pobudzila na maksa-takich wariacji w brzuchu to cala ciaze nie robil-masakra-czasem mialam wrazenie ze mi skórę rozerwie i wyskoczy Rolling Eyes
oczywiscie pomijam codzienne gwalty ........
w niedziele jedna dziewczyna od nas sie posypala-po gwalcie przeprowazdonym przez rzeźnika(czytajcie-ordynator) zaczely jej wody leciec itd...zapewnila nam taka atrakcje ze ja podziekowalam za porod Confused tragedia-wiele porodow sie nasluchalam, ale ten byl najlepszy Shocked
poniedzialek-w nocy przyjechalo duzo dziewczyn rodzic...moja gin mowi(po porannym gwalcie) ze jest tyle porodow ze dzisiaj nie da rady wziasc sie za mnie Confused -wiec w sumie...nie bylam na nic przygotowana.
po poludniu bylam na usg-maly wazyl niby 3500g wiec nic nie przytyl przez tydzien-dorwalam moja gin i mowie-Pani doktor jeszcze pare dni tam na dole(w piwnicy jest porodowka-ciekawe czemu Rolling Eyes ) i bede miala depresje przed porodowa-stwierdzila ze mnie rozumie i ze jak da rade(czyli przestana rodzic te z ulicy!) to sie za mknie wezmie.......
no ale nadal nie nastawiaona bylam na cokolwiek...kolo 16 wpadla moja gin i mowi-pakuj sie i na 17 przejdz(czyli sala porodowa nr17) a ja Shocked i prawie sie posralam ze strachu..........spakowalam sie i poszlam.....
kolejny wenflon mi wkladaja-oczywiscie tak mnie pokuly ze nadal mam siniaki-ok w koncu sie udalo....podlaczyli mnie pod kroplowke...niby oksy...
leze, leze, leze....w koncu zaczelam czuc skurczyki....ale nadal niby nie takie jak powinny byc-rozkrecam sie powoli.....kroplowke mialam podkrecana przez 2 osoby-polozna i moja gin(moja gin robila to bez wiesci poloznej wiec...mialam mega dawke)
pierwsze badanie-szyjka dluga i nadal rozwarcie prawie 0.......................
kolejne podkrecenie kroplowki....zaczyna mi sie juz troche we lbie je..i srac mi sie zachcialo(bo ja po kolacji.......bez lewatywy)...no i sobie leze....przychodzi doktorek-ksywka zupka-troche koles spedalony....przebadal mnie-oj tak mnie przebadal ze hey............stwierdzono ze minimalnie drgenlo.....
postanowiono zmiane kroplowki....w miedzy czasie polecialam siusiu-patrze...a tak kurna normalnie krew z pi....i skrzepy-jakby lozysko Rolling Eyes ...no nic wrocilam i mowie...stwierdzono ze jest ok.....no jak ok to ok Rolling Eyes
podlaczyli mi kolejna kroplowke-co to bylo to nie wiem...ale kopa daje Wink
zaczelam juz odlatywac powoli-w glowie mialam burdelik-skurcze calkowicie sie rozregulowaly...mialam tylko jeden wielki skurcz ktory sie nie konczyl........czulam ze krwawie juz coraz wiecej........przyszla moja gin i zaczela trzymac galke od ktg bo moje dziecko tez cos zaczelo odlatywac.....nie ruszal sie w ogole ale tentno bylo ciezko wyczuc u niego.....no ale leze w ciaz.....
moja gin zabiera sie do badania-sluchajcie........ja juz bylam w takim amoku ze dokladnie nie pamietam-ale mialam wrazenie ze reke to ona mi tam wsadzila!!!!!!!!! naprawde!!!!!!!!!! juz odlatywalam...tzn...nacpana bylam i to zdrowo(nadal nie wiem co mi podano-wiem ze co innego pisali a co innego robili....)bada mnie i bada...i pyta-nie boli to pania? ja mowie...nie a ona i wszyscy(bo nazbierlo sie sporo ludzi wkolo....takie oczy Shocked i stwierdzono ze jestem niemozliwa..........ale ja naprawde juz nic nie czulam-nic poza tym jednym wielkim skurczem-mogi robic ze mna co chca-ja tylko ten skurcz czulam(oj bolalo, bolalo)
w koncu uslyszalam krzyk mojej gin-ciecie!!!!!!!!!!!!
nagle patrze a ja juz cewnikowanie koncze Shocked po chwili juz jestem na korytarzu=-ledwo czas mialam by napisac smsa ze jest ciecie.........
nie wiem czy ktoras kiedys cos takiego przezyla...ale przewoz lozkiem z jednej sali na druga-tzn na operacyjna to byl....kosmos......niczym z filmu-w twmpie expresowym-niczym by mi zycie mieli ratowac....no w sumie ratowali-ale mojemu dziecku bo tentno mu zanikalo-co uswiadomilam sobie po wszystkim.........
ale fakt faktem...adrenaline to podnosi...juz w ogole sfiksowalam........
ok przeszlam na stol operacyjny-nie wygodny.........usiadlam i kazali sie wypiac do znieczulenia...doktorek mial problem....zna;lezc dobre miesce pod warstwa tluszczyku-zaczol szukac mi bioder-o kuzwa........siniaki mam do dzis Confused
ok...wizol sie do roboty-pierwsza igla...zlamana.....druga tez, trzecia tez...w koncu wziol najgrubsza i mu sie udalo...momentalnie...mrowienie w nogach i odlot..........bezwlad totalny....chyba sie zawyzylam ze wzrostem bo znieczulenie za wysoko mi poszlo i myslalam ze umre...tymbardziej jak zalozyli mi maske z tlenem dla malego....masakra.......oddychac nie moglam.........
patrze w lampach co robia.......po chwili slysze jak cos siklo i patrze...a im krew sikla jak wsciekla...mysle sobie-hahaha moja zaje...krzepliwosc...to sie posraja zaraz-hehehe....pozniej mialam wrazenie ze wzieli moja skore za sznurku zawiesili, uczucia wyciagania dziecka nie da sie opisac-wypbrazcie sobie mieszanie miesa mielonego-ugniatanie go na kotlety-hmmm nie wiem czy to dobre porownanie-ta co miala cc wie o co chodzi.....
po chwili widze glowke i....mysle...o ja...nie jest lysy!!!!!!!!!!! w koncu go wyciagneli i slysze-ale wielki!!!!!!!!!!!!!!!!! \posadzili go na parawanie oddzielajacym brzuch-nie wiem co mu tam robili ale ja upewnilam sie ze to facet Laughing
zabrali go..................
oczywuisci patrzylam gdzie go biora...i tak leze i leze..........pytaja czy sie dobrze czuje-a szczerze...zaczelam sie kipsko czuc...czulam ze odlatuje....na glupie pytanie odp nie bo dziecko nie placze.............i czekam i czekam a on kuzwa nie placze Evil or Very Mad pytam sie co jest...a mojej sis kumpela(ktora jest pielegniarka anestozlologiczka i byla ze mna) mowi spokojnie zaraz uslyszysz...ale widze ze blada lata ode mnie do dziecka i spowrotem............na szczescie po chwili uslyszalam glosny pisk!!!!!!!!!!! i wraz z piskiem uslyszalam jak kazdy odetchnol....szczegolnie siostry kolezanka...przyniesli go i mowia...pare slow do synka prosze....a ja na jego widok Shocked Rolling Eyes Confused Shocked Shocked Shocked Shocked Shocked boshe az przykro patrzec na ciebie-czysty tatus!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! dalam mu buziaka itd...zabrali go!!!!!!!!!!! a mnie dokonczyli
hahaha-pozniej przezucali worek tluszczu(czyt mnie) ze stolu operacyjnego na lozko-hahaa-ale to uczucie-hahaha
pozniej OJOM.........mialam tam dobrze-kobitki wiedzialy kim jestem-ze jestem znajoma Kasi(sis kumpeli) to lataly kolo mnie...jak znieczulenie zaczelo schodzic i brzuch zaczol rwac dostalam narkotyczne znieczulenie-tak po znajomosci-hehehe wiec mialam kolejny odlot..........
rano przewiezli mnie na gore...odrazu zawolalam ze chce bobasa.....przyniesli go i...normalnie napatrzeć sie nie moglam na niego-nie moglam uwierzyc w to ze moze byc az taka wielka podobizna...chcialm powiedziec do niego Oliwier i mnie zatykalo i ciagle chcialam mowic do nioego Jarus-bo patrzylam na niego i widzialam idiote-naprawde............
i co.........hmmm pierwsza sie ruszylam i wstalam-a ostatnia wyszlam ze szpitala Rolling Eyes
dziecko sie troche zmienilo i juz nie jest czysty tatus-ufffffffffffffffffffffffffffff
ogolnie...n ie da sie opisac tego wszystkiego-akcja sie potoczyla naprawde w expresowy tempie....ja mialam metlik w glowie po kroplowkach i w ogole...nacpali mnie i wymeczyli dziecko........ale na szczescie wszystko skonczylo sie dobrze i juz....jesteśmy razem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 31, 2008 5:50 am 

Rejestracja: wt cze 26, 2007 11:40 am
Posty: 2170
MJ :brv: za opis :brv::brv::brv::brv::brv::brv::brv::brv:

swietny opis :) :) :) :) :) :)

i siwetnie ze wszystko w porzadku, ze przetrwalas i ze jestescie cali i zdrowi :) :)

_________________
Obrazek
Obrazek
2 plus 1


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 31, 2008 1:31 pm 
#

Rejestracja: pt cze 01, 2007 7:12 am
Posty: 7321
Lokalizacja: Kiel - DE
MJ - super opis! Nareszcie wiem, jak wygląda cesarka! I gdybym jeszcze była w ciąży, to na pewno bym się na nią nie zdecydowała z własnej woli...

_________________
ObrazekObrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 31, 2008 1:58 pm 
1 żółta kartka

Rejestracja: pt paź 26, 2007 3:33 pm
Posty: 4332
trzykrotka eeee....ponoc sa normalne cc-tylko moja byla expresowa taka-hehehe..........a ja nie wiem czy chcialabym kiedys rodzic normalnie...bo jesli to bardziej boli niz ten moj jeden wielki niekonczacy sie skurcz to ja dziekuje...........


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 31, 2008 6:42 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw mar 29, 2007 4:44 pm
Posty: 805
MJ-jeśli o mnie chodzi to ja dziekuję za cesarkę po tym co przeczytałam-horror jakiś czy coś?

:shock: :shock: :shock:

owszem przy normalnym porodzie tyłek rozrywa i boli jak cholera ale to co ty opisałaś to rzeźnia jakaś

a wogóle to może ja już dziękuję za poród...ehhh

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 31, 2008 6:45 pm 
1 żółta kartka

Rejestracja: pt paź 26, 2007 3:33 pm
Posty: 4332
hahahaha-ja tez juz podziekowalam-bynajmniej jak narazie jestem za jednym dzieckiem i nie powiekszaniu tej liczby-hehehe


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw sty 31, 2008 6:57 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: sob lis 10, 2007 3:05 pm
Posty: 6205
Lokalizacja: szczecin
dziewczyny jesteście BOSKIE, aż się popłakałam jak to czytałam, a banana mam na buźce :D szok taki mały, że podczas porodu to wszystko tak wygląda :D

_________________
Obrazek

Prawdziwa miłość jest jak duch - każdy o niej mówi, ale niewielu spotkało się z nią twarzą w twarz. (Alfred de Musset)


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pt lut 01, 2008 1:12 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: śr wrz 19, 2007 11:01 am
Posty: 474
Lokalizacja: Poznań
opisy świetne ale ja jestem przerażona :shock:

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn lut 04, 2008 9:33 pm 

Rejestracja: ndz maja 06, 2007 1:35 am
Posty: 9861
Lokalizacja: Toruń
Zaczęło się w środę ok. 6 rano od odejścia fragmentu czopu (co stwierdzam po jego ilości), ale później przez cały dzień w sumie nic się nie działo. Wieczorem ok. 22 złapał mnie pierwszy skurcz – i przy okazji mój pierwszy bolesny, po 20 minutach drugi. Poszłam więc do wanny. Posiedział z 20 minut i położyłam się spać, czułam się strasznie zmęczona bo od rana byłam na nogach, wiecie jak ja sypiam. Koło 24 przyszedł kolejny skurcz i tak zaczęły się pojawiać co 10 minut, po godzinie co 8 a jak zaczęły być już co 4 minuty stwierdziłam, że czas do szpitala. Była 3 w nocy. Lekarz mnie zbadał i miałam 2 cm rozwarcia, więc wysłali męża do domu a mnie na salę przedporodowa . Podłączyli mnie pod ktg i leżałam tak ok. godziny. Trochę bolało przy skurczach i patrzyłam błagalnie na czas by mnie już odłączyli, bo mi kucanie uśmierzało trochę ból. Skurcz trwał ok. minuty. Ja sobie jak się zaczynał liczyłam w myślach jakoś tak mi to pomagało. Przed 6 przyszła po mnie położna i zrobili kolejne badanie i wyszło, że mam już 7cm i mogę dzwonić po męża. Zabrali już mnie na salę porodową. Tam położna zaproponował, żebym wzięła prysznic. Poczekałam na męża i siedziałam pod nim ok. 20 minut, skurcze były już dość intensywne. Akurat była 19 i zmiana personelu, przyszła inna położna, skurcze już były co 2 minuty. Zaproponował mi piłkę ( taka duża, jak będziecie miały możliwość to korzystajcie), skurcze zaczynały być już bardzo bolesne. O 8 przyszedł lekarz i okazało się, że mam już pełne rozwarcie. Kazali mi się położyć na lewym boku, zaczęłam mieć skurcze parte i powiem Wam, że o ile zawsze twierdziłam, że nie będę krzyczeć tak są one na tyle silne, że organizm sam się domaga krzyku bo pomaga. Okazało, się że główka nie jest za wysoko i trzeba czekać aż zejdzie. Po godzinie mojego bólu i krzyku znów pojawił się lekarz i powiedział, że chyba trzeba przygotowywać do cięcia, ale poczekamy jeszcze godzinę. Patrzyłam na zegarek jak na zbawienie a minuty się ciągnęły, zegar wisiał duży na ścianie. Powoli miałam dość. Po półgodzinie zaczęli mnie przygotowywać do cc. Przebili pęcherz płodowy, bo mi wody nie odeszły – to nie boli wogle , nie czuje się tego przebijania tylko jak lecą wody, które są ciepłe. Włożyli cewnik i przełożyli na inne łóżko. Męża już wtedy niestety wyprosili ( tak ogólnie zawsze wypraszali pod czas badanie). Tak już z tym cewnikiem leżałam jeszcze półgodziny bo nie było anestezjologa, ból straszny myślałam, że się w te łóżko wgryzę. Jeszcze do tego nie kazali mi przeć i oddychać, spadało tętno dziecka. Położna co chwile mówiła, że mam być spokojna ... łatwo jej mówić... i oddychać prawidłowo, bo robię to dla dziecka... jak bym nie wiedziała, no ale cóż taka jej rola. W końcu zawieźli mnie na salę operacyjna i tam jeszcze czekałam jakieś 10 minut na tego anestezjologa bo kończył jakąś inną operacje. W końcu przyszedł. Kazali mi usiądź i zrobił mi znieczulenie w kręgosłup– myślałam, że ono boli. I wtedy poczułam takie rozchodzące się ciepło i minął cały ból. Bajka :P Poczułam jak robi mi się bezwładne ciało, postawili nademna taki stoliczek z zasłonką i przystąpili do cięcia. Nic nie czułam. Jak usłyszał płacz to pojawiły mi się łzy. Pokazali mi małego i zabrali do umycia a lekarz zaczął zszywać. Powiedzieli mi ile waży i jak go już umyli to pani przyniosła mi jeszcze pokazać, kazała ucałować i zabrała pokazać mężowi i na salę noworodkową. Po skończeniu szyć zawieźli mnie na salę pooperacyjna i tam już powoli dochodziłam do siebie. Zaczynało wracać czucie. Straszne jest to uczucie, że ma się bez władne ciało. No wraz z czuciem przyszedł ból ale dostałam leki przeciwbólowe. Małego przynosili mi na karmienie. Nie mogłam nic jeść tylko pić wodę i to dużo. Następnego dnia musiałam wstać i pochodzić, boli trochę i jest strach, ale nie było tak źle. Do wieczora musiałam zdecydować się na prysznic, ale było przyjemnie. Później starłam się dużo chodzić. Tego dnia już zaczęła się moja płynna dieta czyli do wody mogłam jeszcze zjeść kaszkę, jakąś zupę płynna i pozwolili jogurt oraz kisiel. Wieczorem przenieśli mnie na inna sale a następnego dni dostałam malucha na stałe. A w niedziele wypuścili mnie do domu. Rana boli trochę szczególnie w nocy gdy wstaje, ale ból coraz mniejszy. To tyle J

Myślę, że dużo mi pomogło moje wcześniejsze pozytywne nastawienie do porodu, choć na sali w bólach już mówiłam, że więcej dzieci nie chce. J Jak widać każdy ból da się przeżyć. Choć cały czas ma się wrażenie, że gorzej już być nie może.

Ja myślę, że lekarz już po badaniu wiedział czyli ok. 8 , że będę musiała mieć cc, ale nie było anestezjologa i dlatego nie powiedział ale jak sobie przypomnę zdawkowe zdania z położną to raczej nie widzieli szansy postępu, bardzo tez pilnowali tętna dziecka i wogle w pewnym momencie chyba zaczęli się bać bo ono spadało i ciagle było między nimi pytanie czy już jest, kiedy mają mnie zabierać na sale operacyjna.

A jeszcze myślałam, że jak dostanę tych skurczy w domu to, że będę bardziej panikowała i wogle a ja byłam bardzo spokojna jeszcze przed wyjściem ustawiłam sobie nagrywanie filmu :P


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 

 Tytuł:
Post: pn lut 04, 2008 9:41 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt maja 18, 2007 8:00 pm
Posty: 7158
Lokalizacja: z Polski :)
agnese dzięki za opis i współczuję że jednak musiało się skończyć cesarką... ale z tego co piszesz to pomału dochodzisz do siebie :)

_________________
Obrazek Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 147 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 8  Następna

Forum ciąża

» Zdrowie Kobiety » Poród

Strefa czasowa UTC [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do:  
Antykoncepcja - Bezpłodność - Planowanie ciąży - Objawy ciąży - Test ciążowy - Ciąża - Ciąża bliźniacza - Termin porodu - Objawy porodu - Poród - Laktacja - Niemowlę - Karmienie niemowląt - Macierzyństwo - Psychologia - Przepisy kulinarne - Uroda
Friends Pliki cookies forra