dziewczyny, bardzo się boję, jutro mam zabieg, naczytalam się o waszych doświadczeniach z po-zabiegu, i boję się jeszcze bardziej .. zrosty, pozostałości, bóle, no masakra
mam nadzieję, że będzie dobrze, jak na razie ciągle jestem w szoku, Dr. juz przy pierwszej wizycie mnie przygotowywała na to, ż eto może być pozamaciczna, bo onanie widzi pęcherzyka, ale odczekałyśmy 5 dni, zrobiłam koleją betę, i po kolejnym USG skierowałą mnie do szpitala, ciągle miałam nadzieję, że jednak ginka się myliła, ale jednak nie, beta spadała regularnie, nadal brak pęcherzyka, stwierdzili, że ciąża jest starsza, niż mi powiedziała ginka, czyli okazało się że nie byłam w 3 tylko w 6 tygodniu. teraz leżę w szpitalu, jutro rano zabieg, boję się strasznie i ni emogę się pogodzić ze stratą, nie wierzę że mam w sobie już teraz martwą, pozamaciczną ciąże .... przeciez nic na to nie wskazywało, mój organizm przygotowywał się na noszenie dzidzi, czułam że jest we mnie życie, a okazało się, że już nie ...
kiedy można się starać o kolejne dziecko? kiedy będzie bezpiecznie? i powiedzcie, jak Wy radzicie sobie ze stratą? jak możecie to znieść? czy ten żal do Boga i świata mija? czy długo będę patrzyła z zazdrością i żalem na kobiety z dużym brzuszkiem/?
leżą ze mną na sali 3 ciężarne, jedna na podtrzymaniu , jedna z wielowodziem i jedna z nadżarką na jajniku, dla każdej z nich jest to tragedia i wielki stres, ale każda z nich będzi emiała już niedługo swoje maleźstwo, leżą obok, głaskają się po brzuchach, uśmiechają się do nich i nucą piosenki, a ja tu leżę z nimi i ryczeć mi się chce , gdy to widzę, już jutro nie będę miała w sobie ten maleńkiej fasolki, już w prawdzie nie żyje, ale nadal we mnie jest ... boję się
