Dzisiaj jest ndz paź 05, 2025 10:11 am


Forum ciąża

» Zdrowie Kobiety » Po stracie

Strefa czasowa UTC [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 30866 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 1544  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
Post: czw lis 16, 2006 11:19 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt sie 11, 2006 6:53 am
Posty: 10390
Lokalizacja: Wrocław
Dziewczyny mam jeszcze jedno pytanko, czy mogę iść na oczyszczanie twarzy i czy nie ma problemu z nakładaniem różnych maseczek?? tak tylko pytam zapobiegliwie, bo już sama nie wiem co nam wolno a co nie....?


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 

 Tytuł:
Post: czw lis 16, 2006 12:17 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt sie 11, 2006 6:53 am
Posty: 10390
Lokalizacja: Wrocław
dzisiaj zauważyłam, ze już nie plamię, to chyba dobrze, zabieg miałam w czwartek dokładnie tydzień temu, za tydzień idę po wyniki i do gin. ciekawe co się dowiem i zobaczę jak będzie ze mną rozmawiał.... jak mi coś nie podpasuje to zacznę chodzić do innego... bo jak byłam u niego dwie godz. przed poronieniem to czułam tak jak by mi nie mówił wszystkiego, teraz postaram się to z niego wyciągnąć....

Ja jestem osobą, która lubi szczerość i prawdomówność i naprawdę szanuję ludzi któryz nie boją się prawdy a szczególnie lekarzy i uważam że mój gin. jak widział że coś jest nie tak to miał obowiązek w prost mi o ty,m powiedzieć !!!!!! Boże znów się nakręciłam i zaraz się rozpłaczę......


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw lis 16, 2006 1:00 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: ndz paź 29, 2006 8:40 am
Posty: 672
Lokalizacja: WARSZAWA
Wiesz co, mi dzisiaj tez jakos smutno...Wczoraj było ok, dzisiaj jakieś przygnębienie...Podejrzewam, że tak teraz będzie, jeszcze przez jakis czas. Ciężko, ciężko...koleżanka obok w ciąży, cieszy się, 15 tydzień, wszystko dobrze. Ja też tak chcę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Co do maseczki to chyba spoko - ja wczoraj te sobie zakupiłam i mam zamiar ją dzisiaj nałożyć.


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw lis 16, 2006 1:24 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt cze 23, 2006 1:49 pm
Posty: 6753
Lokalizacja: Warszawa
Magdula, czytalam ten post juz kilka dni temu ale nic nie napisalam... Nie wiedzialam co. Wiem ze trudno jest kogos pocieszyc w takiej sytuacji...
Sama tez to przezylam wiec wiem jak sie czujesz. Jedynym pocieszeniem jest to, ze znow zajdziesz w ciaze i bedziesz szczesliwa mamuska!
Jak widzisz ja juz jestem w 22tyg. Nie powiem ze bylo latwo i bezproblemowo, bo mialam w 5tyg krwawienie i bylam pewna ze znow poronilam - pojechalam odrazu do szpitala. Lekarz nie potrafil mi powiedziec czy znow poronilam. Dostalam Duphaston i No-Spe oraz musialam tydzien lezec (na szczescie w domu, a nie w szpitalu) i za tydzien kolejne usg ktore mialo potwierdzic lub wykluczyc poronienie. Strasznie sie balam, przez ten tydzien nie wiedzialam co robic, jak miec pozytywne nastawienie... Przetrwalam jakos te 7 dni - byla to dla mnie wiecznosc! Szczegolnie, ze kilka dni wczesniej opuscil mnie ojciec dziecka i bylam calkowicie sama. Nie mialam zadnego wsparcia, ani nikogo do kogo bym sie mogla przytulic, kto by mnie pocieszyl... Wreszcie minal tydzien, pojechalam na usg - musialam prawie 2 godziny czekac! Horror, na dodatek strasznie niesympatyczny lekarz... Ale na usg zobaczylam bijace serduszko i gin powiedzial ze wszystko jest ok. Krwawienie bylo spowodowane stresem, nerwami... Do 19tyg bralam Duphaston na podtrzymanie ciazy i wszystko jest ok. Widzialam swoje malenstwo tydzien temu, ma juz 23cm :)

pozdrawiam cie serdecznie i trzymam kciuki!
wszystkie pozostale dziewczyny oczywiscie rowniez pozdrawiam!

Jak widzicie moja sytuacja jest przykladem na to, ze wszystko bedzie dobrze. Naleze teraz do samotnych mamusiek, ale mimo to jestem bardzo szczesliwa ze jestem w ciazy. Choc nie ukrywam, ze nie jest latwo...

_________________
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw lis 16, 2006 1:28 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: ndz paź 29, 2006 8:40 am
Posty: 672
Lokalizacja: WARSZAWA
No własnie...Kolejna szczęśliwa przyszła Mamuśka - dobrze , że takie dziewczyny jak TY piszą o swoich przejściach, przynajmniej dajecie nas nadziję!!!
Trzymaj się dzielnie, wiadomo, że samej trudniej ale z drugiej strony lepiej samej, niż razem z kimś, kto totalnie Cię nie rozumie


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw lis 16, 2006 2:11 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: śr sie 16, 2006 2:00 pm
Posty: 206
Lokalizacja: Warszawa
Przyznam się Wam do czegoś. Osberwuję ten wątek od samego początku, ale bałam się zajrzeć, bo przypuszczałam o czym piszecie. Czytając dziennik Magduli ryczałam jak bóbr...
Sama jestem w 29 tc i moje maleństwo cały czas mnie dopinguje łokciem albo kolankiem przy pisaniu tego posta. Ale od samego początku drżę czy wszystko jest w porządku i tak naprawdę nie będę spokojna do czasu, kiedy dziecko się już urodzi.
Jedno jest pewne, jeśli chcemy zostać matkami, nie wolno się poddawać, trzeba walczyć do skutku.
Moja mama poroniła 2 razy pod rząd, a lata były 60. i nikt się nią nie przejmował w szpitalu. Urodziła mojego brata i 2 pierwsze lata jego życia spędziła z nim w szpitalach. Potem następna ciąża, urodził się mój drugi brat, na przełomie 7 i 8 mc. MIał 5 tygodni, jak zmarł... Mój starszy brat bardzo chciał mieć rozeństwo,więc kolejna próba, ale do końca nie było wiadomo czy się uda. PO śmierci 5-tygodniowego dziecka mama nie chciała słyszeć o wcześniejszych przygotowaniach, w domu nie było nic kiedy się urodziłam, a panował nam wtedy Gierek i ustrój rozkwitał- ale jakoś przeżyłam.
W 11 r.ż. dopadła mnie @ i już wtedy zaczęło się chodzenie po ginekologach, bo stale coś było nie tak, a prognozy na przyszłe macierzyństwo raczej mgliste.
Po śłubie z moim mężem w 2004 r. zaczęliśmy myśleć o dziecku. Trafiliśmy do świetnego fachowca, który stwierdził, że ze mną nie jest najgorzej, za to męża czekało leczenia andrologiczne...Ja musiałam oczyścić organizm z wszelkich śmieci, toksyn, a mąż zaczął brać kilogramy leków...
29 czerwca zrobiłam test, pierwszy w życiu, bo wcześniej nawet nie było szans, zawsze @ była wcześniej, niż mogłam testować. Zadzwoniłam do męża, mąż do lekarza, kazał mi przyjechać (pracowałam i mieszkałam w innym mieście)- 1 czerwca usg potwierdziło ciąże. L-4 i żadnych wysiłków w domu. I jeszcze ostrzeżenie- gdyby coś mnie zaniepokoiło, jakakolwiek rzecz, plamienie, ból- leżeć i dzwonić do lekarza, w żadnym wypadku nigdzie nie jeździć. 12 czerwca rano, po przebudzeniu, zobaczyłam ślady krwi na wkładce. Wpadłam w panikę i z rykiem rzuciłam się do telefonu. Mąż biegiem pognał do lekarza, dostał recepty na zastrzyki podtrzymujące. Do 22 tc brałam te zastrzyki i prawie nie ruszałam się, leżałam w domu plackiem do 16 tc. potem zaczęłam wychodzić do przychodni. MIędzy 6 a 16 tc. bywałam tylko na usg i ani kroku dalej.
20 sierpnia poczułam jakiś przenikliwe kłucie w prawym boku, akurat byłam sama w domu i nie wiedziałam co robić, następnego dnia rano mąż wrócił i natychmiast zadzwonił do doktora, usłyszeliśmy że nasz położnik zmarł dwa dni wcześniej... Ziemia mi się usunęłą spod nóg, wpadłam w panikę CO ROBIĆ? Gdzie znaleźć sensownego lekarza, żeby nic nie sknocił. Udało się, znajoma położna zaprotegowała mnie do lekarza, z którym współpracuje i mamy nową opiekę, kolka nerkowa okazała się niegroźna i moje maleństwo rozwija się dalej, nie chce tylko pokazać, kim jet, ale to nie ma dla nas żadnego znaczenia. Ważne, żeby wszystko zakończyło się szczęliwie, i o to modlę się codziennie.
Przepraszam że się tak rozpisałam, ale chciałam komuś powiedzieć, co czuję i jak bardzo drżę, by wszystko było dobrze.
Bólu matek, które poroniły chyba nikt nie zrozumie, kto nie był w takiej sytuacji, ale obawa o życie i zdrowie dziecka towarzyszy chyba każdej z nas


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw lis 16, 2006 2:43 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: ndz paź 29, 2006 8:40 am
Posty: 672
Lokalizacja: WARSZAWA
Pisz, pisz, to forum jest od tego żeby pisać co się czuje. Moim zdaniem już wszystko będzie u Ciebie ok. Najgorsze to są te 3 cholerne miesiące, później jakoś wszystko fajnie idzie....


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw lis 16, 2006 6:01 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pn lis 13, 2006 5:05 pm
Posty: 18
Hey Dziewczyny jestem po łyżeczkowaniu były trudne momenty ale wszystko skonczyło się ok .. cięzko było przed bo to był duzy stres .. no i troszke po smutno ale jak wcześniej juz wiedziałam, że coś nie tak się dzieje to w sumie nie robiłam sobie złudnych nadziei. Zabieg był pod całkowitą narkozą i obudziłam się po nawet nie wiedząc co się stało i czy to już po czy po prostu mi się na łóżku przysnęło. łzy tez oczywiście były ale tego nie da się chyba uniknąć ale pani pielęgniarka bardzo miła zrobiła mi potem kawy i jakoś minęło.. teraz bede dochodzić do siebie fizycznie.. a moze i pomógł mi w tym wszystkim fakt, że na dzisiejszym usg okazało się ze ten pęcherzyk juz się w ogóle nie rozwijał tylko wręcz skurczył .. w nocy juz zaczynałam mieć skurcze więc i tak bym poroniła... to tyle jak na razie .. trzymajcie sę ciepło ..


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw lis 16, 2006 7:52 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: wt paź 24, 2006 7:53 am
Posty: 268
Lokalizacja: Szczecinek
witam!jak odnalazłam temat poronienia,czytałam i miałam łzy w oczach,bo dziś mijają dwa tygodnie od mojego zabiegu :( ,tydzień czasu byłam na zwolnieniu,a od tego tygodnia pracuję.Dziś w pracy przez pół dnia czytałam to forum,a teraz skończyłam i stwierdziłam że muszę także napisać,bo robi mi się wtedy lżej,bo wiem że nie jestem sama.W przyszłym tygodniu też zadzwonię do szpitala i zapytam czy jest już mój wynik histopatoliczny,i właśnie nie wiem czy od razu iść z nim do gina czy poczekać na pierwszą @ :?: to też mnie nurtuje.Mam zamiar się też zaszczepić,robiłam to co roku,bo pracuję w miejscu gdzie mam duży kontakt z klientami,ale też musze jeszcze odczekać,bo oto się dowiadywałam u lekarza rodzinnego.Tak jak piszecie kobietki ważne jest pozytywne nastawienie że nam się uda,że będziemy mamusiami,że te przykre doświadczenie wzmacnia.Ja jestem po ślubie ponad dwa lata, tak bardzo chcieliśmy tego dziecka,moja ciąża zatrzymała się na poziomie 7tygodnia,puste jajo płodowe które się nie rozwijało,i niestety zaczął mnie pobolewać brzuch,najpierw brudzenia,i tak jak by wszystkie objawy zatrzymały się,chociaż i tak czułam się dobrze w tych poczatkach,nawet nie wymiotowałam,tak bardzo się wszyscy cieszyli,no właśnie może za bardzo. :? I w czwartek 2list.pojechałam na wizytę, u lekarza na fotelu spłynęła ze mnie żywa krew,ból,rozpacz i szybko wyjazd do szpitala.Zabieg oczyszczania trwał ok.pół godz,pod narkozą,i w piatek 3list,wyszłam do domu.Żal,płacz dlaczego ja,ale dzięki mężowi,rodzinie, znajomym którzy mnie nie opuścili doszłam do siebie.W pracy też nie każdy wiedział wogóle że byłam w ciąży, ale osoby mi najbliże starały się pomóc.Dlatego dziś w dwa tygodnie po czuję się troszkę silniejsza,choć te przykre chwile wracają,może po prostu tak miało być :cry: .CZytam że co niektóre babeczki biorą ponownie folik,witaminki.ja biorę witaminki cerutin,nawet podaję je mężowi,tak profilaktycznie,bo mamy chłodne dni,ale czy nie ma problemu jak zacznie się brać folik tak wcześnie,czy to raczej już jak się planuje dzidzię :?:No mnie jeszcze czeka wizyta u gina z tym wynikiem,na który też czekam,pozdrawiam was kochane,i cieszę się że mogłam napisać,bo odetchnęłam z ulgą,to przywraca wiarę


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw lis 16, 2006 8:10 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: wt wrz 12, 2006 7:24 pm
Posty: 3847
Lokalizacja: Gdańsk
Prissi, oczywiście, że zostaniemy mamusiami. Nie możemy się poddawać. Wiem, że teraz ciężko jest nam pogodzić się ze stratą, tak wielką stratą, ale musimy być silne dla naszych przyszłych Maleństw. Teraz jest czas żeby o siebie zadbać. A w nowym roku na pewno będzie wysyp fasolek. Od stycznia, lutego będziemy zaczynać :)

Kurczę, ale jestem teraz optymistycznie nastawiona :)
Szkoda tylko, że za jakiś czas znów przyjdą chwilę załamania.

Trzymajcie się Babeczki. Będzie dobrze.

_________________
Jaś 11.03.2008r. godz.9:20 3880g 56cm i 9pkt.
Ada 17.06.2011r. godz.10:25 3610g 54cm i 10 pkt.
*Aniołek 3.11.2006*


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw lis 16, 2006 8:13 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: ndz paź 29, 2006 8:40 am
Posty: 672
Lokalizacja: WARSZAWA
Ja też lubię sie tutaj wypłakać...bardzo sie cieszę, że znalazłam to forum - wcześniej mnie to zupełnie nie interesowało, ale kto wiedział, że wszystko tak szybko się skończy??? Dlatego dobrze jest posłuchać innych dziewczyn, przynajmniej masz świadomośc, że nie jestes jedyna, i że niektórym sie udaje...to jest bardzo pocieszające


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw lis 16, 2006 8:26 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: wt wrz 12, 2006 7:24 pm
Posty: 3847
Lokalizacja: Gdańsk
Anulajan, dobrze, że powstał taki wątek. Przynajmniej wypłakując się tu wiadomo, że zostaniemy zrozumiane. Ja czasami mam wrażenie, że jak z kimś rozmiawiam, to dla tej osoby jest jakąś abstrakcją to o czym mówię. Nie wie co to znaczy, nie przeszła tego.

Kiedyś myślałam, że mnie to nie dotknie. Owszem to się zdarza, ale mnie to nie będzie dotyczyło. A jednak. Los za bardzo nas doświadcza...

:(

_________________
Jaś 11.03.2008r. godz.9:20 3880g 56cm i 9pkt.
Ada 17.06.2011r. godz.10:25 3610g 54cm i 10 pkt.
*Aniołek 3.11.2006*


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw lis 16, 2006 8:44 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: wt paź 24, 2006 7:53 am
Posty: 268
Lokalizacja: Szczecinek
zmykam już bo robi się późno,zajrzę jutro w pracy,postaram się, buźki


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw lis 16, 2006 8:49 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: wt paź 24, 2006 7:53 am
Posty: 268
Lokalizacja: Szczecinek
to ja musiałam odpisać,cieszę się że jest to forum,bardzo,to pisanie tutaj przynosi ulgę,choć wiadomo wraca to wszystko,przykro się wtedy robi,ale dokładnie blusiu musimy być silne :!: :!:


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw lis 16, 2006 8:55 pm 

Rejestracja: wt wrz 12, 2006 8:42 pm
Posty: 178
Witam. Nawet nie przypuszczałam że praca tak mnie wykańcza, Jestem dopiero 4 dni po tygodniowym leżeniu i już wszystko mnie boli, a nie pracuje fizycznie. I jeszcze na dodatek zaczęłam znów krwawić (jestem 2 tyg. po zabiegu). Normalnie to tak mniej więcej powinnam dostać@, a teraz to już sama nie wiem. Ide jutro sprawdzić bete czy mi spadła, a wynikow hist-pat jeszcze nie było. Pozdrwaiam ciepło.


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw lis 16, 2006 9:07 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: wt wrz 12, 2006 7:24 pm
Posty: 3847
Lokalizacja: Gdańsk
Niuska, ja też jestem dwa tygodnie po. I plamienia mam nadal, raz mniej raz więcej. Ale jedna z dziewczyn napisała, że to może potrwać nawet do 6 tygodni :(
A betę trzeba sprawdzić po zabiegu?

Idę się wypluskać i zmykam do łózia. Miłego wieczorku Wam życzę.
Pozdrawiam :)

_________________
Jaś 11.03.2008r. godz.9:20 3880g 56cm i 9pkt.
Ada 17.06.2011r. godz.10:25 3610g 54cm i 10 pkt.
*Aniołek 3.11.2006*


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw lis 16, 2006 10:33 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt sie 11, 2006 6:53 am
Posty: 10390
Lokalizacja: Wrocław
cześć dziewczyny, was już tu nie ma a ja dopiero przyszłam, widzę że jest nas coraz więcej...

dokładnie dzisiaj (czwartek) mija tydzień od zabiegu i wiecie teń dzień jest jakiś dziwny, jestem strasznie rozdrażniona z nikim nie chce mi się gadać i jestem zła na wszystko i wszystkich a w autobusie jak jechałąm przypomniał mi się obraz USG mojego maleństwa i jak serduszko mu biło i się popłakałam - pewnie ludzie myśleli że jakaś głupia dziewucha siedzi i łzy jej lecą, ale ja tak wyraźnie przypomniałam sobie wszystko że myślałam że zacznę ryczeć jak głupia, pojechałam dzisiaj odebarć mój nowy dowód po zmianie nazwiska po slubie, i cały czas byłąm taka zakręcona, ze mało co pod samochód nie wlazłam, a jak dzwoniła mi kom. to nie umiałam jej odebrać... Boże jaki to był ciężki dzień, ale zaraz się kładziemy z moim kochanym mężem i zaśniemy sobie.

ja narazie nie plamię ale dzisiaj czułąm dolegliwości takie jak przed @ i nie wiem czy to nie za szybko, ale zobaczę kiedy dostanę, bo do gin z wynikami histo. idę zaraz jak je odbiorę nie będę czekałą do @.

dziewczyny wydawało mi się że zrozumiałam że się pogodziałam ze startą maleństwa ale to nie prawda bo wystarczy jakieś małe wspomnienie i wszystko wraca, i serce zaczyna mi walić jak sobie pomyślę DLACZEGO??? Boże przeciez byłąm w ciąży miałam poród wyznaczony na 27 czerwiec !!!!! a teraz już nie jestem !!! jakie to jest straszne - zaczynam panikowac co się stało tak naprawdę???????????????????????????? BOJĘ się że psychicznie nie będe taka jak dawniej że już całe życie będę o tym myślała...... mam doła i ryczę.....

czy będę umiała normalnie żyć ??????????????


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw lis 16, 2006 10:49 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw paź 26, 2006 10:29 pm
Posty: 2133
Dziwuszki musimy trzymać sie razem. W kobietach siła. Jak nie my to kto nam?
Ja mam 3 dzien pierwszą @ po .... leci ze mnie jak z kranu. Zawsze na 3 dzień już tylko plamiłam. Humor też mam do bani. Ale robie dalej badania, i co do następnej ciąży jestem bardzo optymistycznie nastawiona.


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw lis 16, 2006 11:43 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pn lis 13, 2006 3:20 pm
Posty: 16
dziewczynki... ja też cieszę się, że ten wątek powstał, czytam Wasze posty i naprawdę jest lepiej jutro mija tydzień od mojego poronienia, wiem, że będzie mi smutno...
dziś mija tydzień jak się dowiedziałam w szpitalu, że nic juz się nie da zrobić, rano pojechałam do szpitala, po taka "formalność" po rutynowy zabieg, który dla mnie oznaczał wszystko...
boli nadal...

ale dzięki Wam, jest lepiej, zaglądam sobie tutaj i czytam...
czytam też inne wątki i tak bardzo cieszę się szcześciem innych, teraz doceniam ile to znaczy...
czasami wydaje mi się, że tak musiało się stać, żeby można było zrozumieć, dostrzec jeszcze coś innego...
czy Wy też tak czujecie?
bądźmy dzielne!i my będziemy cieszyć się naszymi słodkimi fasolkami :-)


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 

 Tytuł:
Post: pt lis 17, 2006 12:30 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw paź 26, 2006 10:29 pm
Posty: 2133
No dokładnie plummy, też mam takie wrażenie, że musiało sie tak stać, żeby coś więcej dostrzec, lepiej sie przygotować, być bardziej świadomą. I tak sobie cały czas powtarzam: nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! :D


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 30866 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 1544  Następna

Forum ciąża

» Zdrowie Kobiety » Po stracie

Strefa czasowa UTC [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do:  
Antykoncepcja - Bezpłodność - Planowanie ciąży - Objawy ciąży - Test ciążowy - Ciąża - Ciąża bliźniacza - Termin porodu - Objawy porodu - Poród - Laktacja - Niemowlę - Karmienie niemowląt - Macierzyństwo - Psychologia - Przepisy kulinarne - Uroda
Friends Pliki cookies forra