Nie wiem kiedy, wiem, że raczej na pewno... Sama? Nie sama- raczej będę samotną matką z dwójka małych dzieci. Już jestem samotna, choć obrączka na palcu ciągle jest a w szafie koszule męża. 3 lata temu ze łzami w oczach pisałam Wam, że pojawiły się 2 kreseczki, znów! Że beta potwierdziła, że mam mdłości..., że mąż szaleje z radości....
A dziś..... Dziś mąż wprost mi mówi, ze mnie nie kocha, nie chce mnie, mieszka w domu,bo nie ma dokąd pójść...bo ja sobie nie poradzę sama (sic!!), że jest ze względu na poczucie obowiązku wobec dzieci, bo jest odpowiedzialnym facetem!
A co ja myślę....? Że znudziła mu się zabawa w dom, że po 11 latach związku znudziłam mu się ja. Że nie znam tego chama i gnojka, który mieszka ze mną pod jednym dachem.... I myślę też, że wciąż bardzo go kocham, mimo tego co mówi i robi.
Historia nie jest banalna.....ani ja nie miałam romansu, ani tez on ( tak twierdzi) nie zdradził mnie.... Po prostu....coś się wypaliło....
A mnie nie chce się żyć... Skąd brać chęć do życia, gdy ukochany facet mówi CI, że powinnaś sobie kogoś znaleźć, że lepiej by było, jakbym go nienawidziła.... Nawet dzieci nie dają mi energii do działania.... Rodzina jeszcze nic nie wie, kilkoro przyjaciół ( moich), którym musiałam się zwierzyć.
Za oknem słońce, wiosna....a ja siedzę w biurze ( dobrze, że nikt nie widzi mojej twarzy) i ryczę przed komputerem. I paraliżuje mnie strach przed jutrem.. Nie ja pierwsza i nie ostatnia jestem w takiej sytuacji.... wiem, że moja historia nie jest wyjątkowa, ale pomyślałam, że podzielę się tym z Wami. Skoro znalazłam tu wsparcie i zrozumienie w trudnych chwilach ciąży to może i teraz....
|