Violcikusik mysle, ze dziewczyny maja rację. Dosładzanie nie powinno wchodzic w rachubę, ma czas na słodycze i cukier, które go i tak nie ominą, ale możesz sama wciaz oddalac ten moment nim pozna jego smak.
Fakt, kaszki sa słodkie, ale naturalnie słodkie, słodzone fruktoza itp.
Moja córka tez nie chciała słyszec o owocach ze słoiczka poki nie spróbowała banana, potem juz poszło. Jabłko nie wchodziło jej przez akis czas, ale co tydzien próbowałam i w koncu zjadła od razu cały słoiczek. Marchewki niestety nie ruszyła takiej ze słoika, ale gotowałam jej sama na parze a potem dziabałam widelcem i to szło jej ze miło.
Teraz jest typowo owocowa warzywnym dzieckiem. Kocha marchewke, wszelka zieleninę, natke pietruszki wcina niemal prosto z grządki, jabłka i banany musza byc w domu bo inaczej nie jest wesoło.
Kiedys przeczytałam, ze nie ma smaku do ktorego małe dziecko by sie nie przekonało, nawet szpinak bedzie wcinac, jak bedziemy co jakis czas poróbowac. No i najważniejsze. Dziecko to obserwator. Dlaczego on ma jesc owoce i warzywa jak rodzice tego nie tkną?? W przypadku twojego synka moze jeszcze za wczesnie, bo muslelibyscie wcinac słoiczki, choc ja potem sama robiłam deserki i jadłam je razem z nia. Z reszta u nas zawsze były owoce, ja przygryzałam marchewke i mysle, ze to takze w[płyneło na to ze Mochalina uwielbia owoce i warzywa.
Co do mieska, to ci powiem, ze ja nigdy nie pilnowałam proporcji itp. Poprostu miksowalam miesko tyle ile uważałam, nie wiem czy zjadła mniej niz te 150g czy wiecej, nie mam pojecia.
Z reszta jeszcze do niedawna miksowałam jej miesko, bo z tym był problem, ze nie chciała go jesc, wiec zupa była normalna z grudkami i amiesko w niej normalnie rozpuszczałam
