Xezbeth pisze:
Astarte pisze:
z poprzednim mężem rozwiadłam sie w końcu po wielu latach gehenny dopiero jak "oparłam się" na czyimś ramieniu
Bo to też ma znaczenie. Z trudnych związków nie wychodzi się łatwo. Często tylko wtedy, kiedy dostanie się zastrzyk siły. A wiadomo, że nowe uczucie potrafi odpowiednio naenergetyzować.
czytam to i czytam i chciałam własnie to napisac, ale bałam sie linczu
Mysle tak samo własnie. czasami potrzebny jest impuls do działania. W tym przypadku nowy facet.
Nie znamy sytuacji tgo mezczyzny, moze tak samo sie dusił, moze tak samo nie był szczesliwy?? A moze mowi to co Zła chce usłyszec, bo czesto i tak bywa, a potem facet postawiony pod sciana stwierdza, ze kocha swoja zone i nie chce od niej odchodzic...
Ale wracajac do naszej załozycielki watku.
Być moze jej małżenstwo jest nieudane, ale sa tysiace takich małżeństw, ktore sa bo dziecko, bo kredyt, bo fima itp i jak na ich drodze staje nagle KTOŚ to własnie pod włpływem tego KTOSIA i oczywiscie impulsu stawiaja wszystko na jedna karte...
MOja znajoma była w podobnej sytuacji
Jej mąż był toksycznym człowiekiem, zamykał ja w domu, ograniczał, nie pozwolił isc do pracy, bo w jego mniemaniu kobieta powinna siedziec w domu a facet zarabiac. Maja 2 wspaniałych dzieci.
Mimo ze tak ja traktował to ona kochała go (tak mowiła), mowila, ze daje jej utrzymanie, niczego jej ani dzieciom ne brakuje, wiec dlaczego małab narzekać... On był jej rodzina moimo swojego gburowatego podejscia do zycia, czuła sie bezpieczna jak mawiała...
I tak sobie zyli spokonie, az nie wynaleziono naszej klasy i przez to złapała kontakt ze swoim przyjacelem z klasy.
Odeszła od meza
Otrzymali rozwód z jego winy
POtem przerwała milczenie i mowiła jak bardzo ja krzywdził, ale bała sie odejsc, bo bała sie jego, aż do czasu gdy zjawił sie ten wybawca...
Zaryzykowała i jest szczesliwa.
Moze to troche inna historia, bo tamten był wolnym człowiekiem, a ttutaj jest jeszcze jedna kbieta, nieatpliwie została skrzywdzona i nie chciałabym byc na jej miejscu.\Ale jak sie blizej przyjrzec temu, to czy lepie tkwic w czyms co od poczatku jest skazane na niepowodzenie, czy byc troche egoista i pozwolic sobie na odrobine szczescia...
Mnie przeraza jeszcze jedna rzecz...
Zyjac z takim facetem z odzysku miałabym w sobie ten strach, ze skoro żone zostawił dla mnie to skad mam wiedziec czy za ki8lka lat czy miesiecy to ja nie zostane porzucona dla nastepnej...
Choc tak z drugiej strony, myslac tymi kategoriami daje do zroumienia ze facet z odzysku = niewierny facet, a przeciez tak nie jest...
Sorry za literówki, ale mam do de klawiaturkę
No sie wygadałam i jest luz hehe
szkoda tylko ze tak skaczecie sobie do gardeł tam na poczatku, bo temat naprawde ciekawy i ile ludzi tyle opini

Ale przykre ze niekidy ne potrafimy uszanowac ze ktos ma inne podejscie do tej samej s[rawy
