Czołem babeczki,
rodziłam w czerwcu 2009, ale postaram sie
wszystko dokładnie odtworzyc
To moja pierwsza ciąża była,
przeszperałam wszystkie filmy z porodów i
opowiesci o nich, gdy bylam w ciazy.
byłam przerazona i potwornie balam sie naciecia
no i bolu przy skurczach.
wykryto u mnie cukrzyce ciazową w 7/8 m.c.
terminów mialam kilka z USG gdyz
ostatnia miesiaczke mialam kilka miesiecy
przed zajsciem w ciaze...
jednak pierwszy najwiarygodniejszy to
29 maja (inne juz 1,6,itd czerwca).
4 dni po terminie umówiłam sie z wybranym
szpitalem, że mimo iz nie mam zadnych objawow,
chce przyjechac ze wzgledu na cukrzyce.
2 czerwca ok. 12:oo
2 czerwca przyjeto mnie na oddzial,
brzuch mialam caly spuchniety, reszte
ciala rowniez- duzo przytylam, duzo wody
w organizmie...
zrobiono mi na oddziale KTG, nic, za jakis
czas znowu, nic, co jakiś czas skurcz, ktorego
nie czułam, albo znowu nic.
Przyszedł wieczór, sale 3-osobowe, 2 mamy z
malymi dziecmi, mysle sobie noc nie przespie
przez ten placz.
Pielegniarki mowily, że jak do rana nic sie nie
bedzie dzialo, to do domu- mysle swietnie i za 2-3 dni
znowu.
a szpital odlegly o 60 km, po drodze remonty,
moglabym nie zdązyc-
2/3 czerwca NOC
w nocy chodzilam siku, nie wygodnie, lozko skrzypi,
dzieci spią, ok 4 nad ranem cos poczulam, nie wiedzialam
czy to to, zero wód itd ale taki delikatny cosik jak na okres,
ledwo wyczuwalny bo bylam niewyspana, nie kojarzylam.
i tak zaczelam sie krecic, zastanwiając czy to zaczyna sie
czy co jest grane w ogole?! hehe
3 czerwca 5-6 godzina rano
ok. 5:50 wstając z lozka cos wilgotnego poczulam,
nie wiem do dzis co to bylo, nie wody ale chyba tez
nie czop, po prostu troche krwi sluzowate, niewiele
tego, ale nic "zbitego".
ok.6 poszlam do pielegniarki, mowie zobaczy Pani mi lozko?: cos tam jest, nie wiem co.
Poza tym juz wiedzialam ze nic mi sie nie sni...
coś bardzo delikatnego czuje, za chwile nic itd.
wiedzialam ze dzis urodze i robiłam w portki, ale
tez ekscytacja na maxa.
pielegniarka, nic na plamki nie powiedziala,
kazala zapisywac te "coś" co czuje czasem.
3 czerwca 6:00-8:45 rano
zaczelam notowac, 7min, 4, 3,1 były w roznych
odstepach czasu, ale z czasem regularniejsze-
wiedzialam ze to skurcze- uczucie bolu jak w 1
dzien okresu- chodzilam. I oczywiscie notowalam
z niedowierzaniem bo nie bylo zle!
Po przychodzie, poszlam na badanie- fotel jak za
czasow sredniowiecza (nie przesadzam), zeszlam
z niego- lekarz mowi 6 cm.
Co?!!!!!! Nic specjalnego
nie czuje, powaznie?
Tak, prosze sie przygotowac na porodówke.
wyszlam jak strzała, telefon szybko smsy: ide na porodowke!!!! podpaski, butla wody- a moj sie spoznia wrrrrrr,
mielismy rodzic razem!!!
3 czerwca ok 9:00
Na lozku sie polozyłam, pielegniarka podlaczyla
KTG i Oxytocynęw kroplowce. wkurzyłam się bo
miało byc naturalnie, a nie szybko szybko..pod
jakimis medykamentami ehhhh. no i chce
poskakac na pilce a nie lezec.
Ogólnie leże i mysle, jak to taki ból- to moge
rodzic za każda kobietę!
przypieta do ktg, obserwowalam jak co jais czas
kreci sie polozna i jakas inna kobieta, a ja co
chwile wolalam ze chce sikuuuuuuuuuu, sikuuuuu.
Nocniczek pod pupe na lozku i sobie leże.
Odczuwam przypływ tych skurczów,
rozkreca sie wszystko.
Zaczelo bolec...
Wymiotowalam- scierali wszystko...
Wołałam o nocnik-dawali bez słowa
To był ich wielki plus- zero łaski itd.
Pamietam, że jak nadchodził skurcz
szybko oddychałam, tak szybko że gdy
mijało byłam zmęczona tym oddychaniem.
Wyrywałam przy tym oddychaniu rurki
metalowy po bokach lozka.
Co chwilę polozna robila masaz szyjki
macicy- ból taki jak same skurcze-
uciekalam jej tylkiem po tym lozku.
W koncu stracilam rachube czasu, po
prostu mowilam w sobie- cichutko, dasz rade.
Pytalam polozna co chwile- ile jeszcze?
dlugo jeszcze? kiedy koniec? pytalam bo
wiedzialam ze bol mnie przerasta...
Zaczelam postekiwac, przy masazu glosniej.
Przy jednym z masażu- polozna mowi- ma
bardzo długie włoski, widze juz je- ale to
dało mi powera:)
zaczelam mowic podniesionym glosem-
chce kupeeeeeeeeeeee
Jk to uslyszały nagle zrobilo sie jasniej- swiatlo
nade mna zapalono, pojawilo sie z 1-2 osob ok 5-6.
3 zprzodu 3 przy mojej glowie.
Nikt nie mowil abym przestala przec, jak nieraz czytam.
Miwi do mnie, jak masz takie uczucie to rób kupe, to
przyj jak tak czujesz.
po chwili Jedna pielegniarka przyszla zlapac
mnie za glowe i slysze:dajesz z całej siły!!!
ok,
nie pamitetam jak dlugo i ile parłam (ksiazeczke
nie chcemi sie szukac w tej chwili) uslyszalam
tylko: jesli bedziesz robila dokladnie to co powiem,
unikniemy naciecia.
Dziewczyny, jak to uslyszalam to normalnie robocop
(balam sie tego panicznie).
mysle ze parc było z 5 i...............
3 czerwca 12:05 południe
połozono mi na klatce piersiowej
ciepłą placzacą istotkę.
Oliwka czujac i slyszac mnie ucichła
patrzyla wdziecznie prosto mi w oczy,
lekarze obserwowali nasze powitanie,
spytano o jej imie i po naszym przywitaniu
(zapewne kilkuminutowym) zabrali do badan.
mnie polozna poinformowala, ze nie ma naciecia,
nie ma pekniecia, jest małe otarcie i rpofilaktycznie
zrobi jeden szew.
poczulam uklucie. to tyle.
trzeslam sie - to naturalne
podjechal wozek i z wlozona podpaska
odjechalam do poprzedniej sali
sala bylapusta- panie juz poszly do domu.
Pobyt na porodówce trwał:
ok. 3 godzin, moze 3:30 h?
Córcia 3230 58cm
Poród wspominam bardzo dobrze.
Jedyny zarzut to brak aktywnego porodu w
swojej pozycji (to bylo wazne dla mnie- o
tym mnie zapewniono ze jest taka mozliwosc),
leżalam przykuta do lozka...i oxytocyna...
Nie bylo powodu- taka rutyna przy samym
wejsciu na porodowke...
Po 2 godzinach przywieziono nam córeczkę,
a i ja moglam juz wstac.
Jedyny bol, ktory sie utrzymywal ok 1-2 tygodni- to
duze hemoroidy od parcia.Na pupie mimo to
siadalam od razu.
Bóle pomimo 6 cm rozwarcia, zaczelam odczuwac
dopiero po oxy...wczesniej to był menstruacyjny
albo jeszcze bardziej lekki:)
Pisze to szczególnie dla pierworódek- jestem
dowodem na to,
że nie musicie byc ciete, popekano i rodzace
w meczarniach po 10 godzin!!! bo to pierwszy raz..
Ogolnie gdyby ktos mi zaproponowal, cofnąc sie
w czasie i przezyc taki sam porod- zgodzilabym sie
