Hej dziewczynki z uwagą przeczytałam wasze wszystkie posty i jeśli pozwolicie opowiem jak to jest u mnie.

W mojej rodzinie też ojciec pił. Widziałam jak mama się denerwuje i jak cierpi. Na szczęście mama zostawiła ojca, żebym mogła mieć normalna rodzinę. Od zawsze była wrogiem alko, mógł dla niej nie istnieć. Ja tego nie rozumiałam. Zawsze byłam rozrywkową dziewczyną, lubiłam się napić i dziwiła mnie reakcja mojej mamy. Ona nie potrafiła zrozumieć, że alkohol można pić mądrze i umieć odmawiać.
Teraz jednak ja mam podobną sytuację. Będę miała dzidziusia z chłopakiem, który od alko nie stroni. Jak się z nim wiązałam to wcale nie wiedziałam, że ma taki problem. Potem było tylko gorzej. Gdy się z nim na dobre rozstałam to okazało się, że jestem w ciąży. Dałam mu szansę, bo to on chciał dziecka i można powiedzieć, że mnie złapał na ciążę. Tak bardzo się cieszył. Nie wiem ile razy tego żałowałam , ale na pewno wiele. Na początku ciąży było ok. Potem zaczęło mu się "zdarzać" przychodzić po pracy pod wpływem i tak nie miałam spokoju, bo nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po jego powrotach. Zaczęłam się czuć jak kiedyś kiedy byłam mała. Ciągle w nerwach i z wyczekiwaniem. Wiedziałam, że jak wypije to znów będzie awantura, bo mój jest straszne zazdrosny i potrafi czepić się o byle co. Ja też nie jestem osobą, która siądzie jak myszka i kłótnia gotowa, a do tego jeszcze hormony szalejące.
Odkąd dowiedziałam się o ciąży chciałam stworzyć normalną rodzinę, zrezygnowałam z alko i nie żałuję. Tego samego oczekiwałam od chłopaka, ale niestety nie stanął na wysokości zadania. Okazał się nieodpowiedzialnym gówniarzem. Tłumaczenie, że wypił za moje zdrowie i dzidziusia stało się tu śmieszne, bo wiedział, że jak przyjdzie pod wpływem ja się będę denerwowała, a to raczej dziecku nie wyjdzie na dobre. Nawet, gdy byłam na wakacjach a on w domu to potrafił doprowadzić mnie do takiego stanu, że aż sama się bałam, czy coś się nie stanie. I tak przez prawie całą ciążę.
Za miesiąc będę rodziła, za sobą mamy szkołę rodzenia, ale ja przestałam chcieć, żeby chłopak był ze mną w tym momencie. Straciłam do niego resztki zaufania, a to przecież wtedy jest najważniejsze. Smutne, ale prawdziwe

Jednak jeśli podczas mojego pobytu w szpitalu wypije cokolwiek a nie daj Boże się upije to wiem doskonale, że nasza kariera się skończy. Na szczęście mam swoje mieszkanie, a moja mama dom, więc nie jestem od nikogo zależna. Jestem przygotowana na taką ewentualność i łatwiej będzie mi się z nią pogodzić. Mam jednak nadz, że będzie inaczej i oboje będziemy cieszyć się maleństwem bez zbędnych nerwów, bo wiem, że jak mój chce to potrafi być najukochańszym facetem:D
Co do tego opijania narodzin dzidziusia to oczywiście nie jestem przeciwniczką , wbrew temu na co wskazuje moja sytuacja. Jak już pisałyście wiele razy każdy facet jest inny, ma inne potrzeby i inne sposoby okazywania radości z przyjścia na świat potomka. Jeżeli tylko mężczyzna zna umiar i potrafi pogodzić tą radość ze swoją rolą ojca to po prostu super. Oczywiście pod warunkiem, że wam to nie będzie przeszkadzało. Gdybym ja miała chłopaka, który taki jest na pewno nie byłabym zła, że odreagował toastem całe 9 miesięcy, oczywiście pod warunkiem, że byłoby to jednorazowe. Dłuższe mittingi są po prostu śmieszne i przynajmniej dla mnie znaczą, że ktoś cierpi albo nie umie sobie poradzić z zaistniała sytuacją, lub nie jest szczęśliwy.
Z drugiej strony jednak to my przez całe 9 miesięcy mamy najgorzej. Nam rosną brzuszki, nas bolą nóżki, nam wychodzą rozstępy i ciekawe jakby wyglądało gdybyśmy po porodzie poszły opić się ze szczęścia. Ciekawe co wtedy powiedzieliby nasi faceci
Tak więc sorki dziewczynki, że tak się rozpisałam, ale temat bardzo mnie zaintrygował. Mam nadz, że wszystkie zapamiętamy jednak poród i pobyt w szpitalu jako miłe wspomnienie. Pozdrawiam cieplutko
