Na naszym placu zabaw
Na naszym placu zabaw stoją trzy żółte
karuzele z niebieskimi siodełkami
zielone huśtawki
czerwone drabinki
i błękitny konik do bujania.
Jest też drewniany tramwaj, z kierownicą
i miejscem dla motorniczego.
Nasze dzieci uwielbiają się huśtać aż do nieskończoności
Karuzela nigdy nie zatrzymuje się,
Drabinki są wysokie aż do nieba
A na tramwaj trzeba uważać, bo jak ruszy to może już nie wrócić na swoje miejsce.
Na naszym placu zabaw są wielkie czerwone serca i kolorowe wiatraczki
Gipsowe aniołki, pluszowe zajączki
Tęczowe kwiatuszki i przemiłe misiaczki
Znalazłam też małą plastikową laleczkę w beciku
Na naszym placu zabaw mamy rozmawiają o swoich pociechach
O kwiatuszkach, żeby się ładnie przyjęły
I o burzy, żeby ich nie połamała
O misiaczkach, żeby ich nikt nie ukradł
O balonikach, żeby ich wiatr nie porwał
O wiatraczkach żeby się wesoło kręciły
O plastikowych serduszkach, żeby ich deszcz nie zmoczył
Mamy skradają się cichaczem, żeby przypadkiem nie przestraszyć
drobnej czarnowłosej dziewczynki, trzymającej wirujący wiatraczek i tulącej delikatnie małego brązowego misia pluszowego, którego podarowała jej mama
Mamy czasem podglądają zza drzewa jak dwóch kilkuletnich chłopców bawi się piłką, ostrożnie, żeby przypadkiem nie wyleciała na ulicę
A skupiony dziewięciolatek siedzi z książką pochłaniając kolejne przygody swojego ulubionego bohatera na odległej o kilkaset lat świetlnych galaktyce
Nasze mamy
słuchają
dopiero co narodzonych niemowląt płaczących w szumie liści
czytają im bajeczki o niesfornych krasnoludkach
w torbie starannie zapakowane pieluchy, butelka z wodą koperkową, kaftanik, śpioszki, dwie grzechotki, smoczek i nosidełko
na wypadek
gdyby
udało się
podstępnie
zrobić podkop
... z daleka zobaczyłam coś, co przyciągnęło mój wzrok ... małego chłopczyka .... Widziałam go już kiedyś, jego obraz utkwił mi w pamięci do dziś. Siedział sam na ławce, co wywołało moje spore zdziwienie. Tacy mali chłopcy nie powinni siedzieć sami na ławce. Szczególnie w środku Wielkiego Miasta. W środku Wielkiego Miasta, na takich małych chłopców czyha wiele niebezpieczeństw. W środku Wielkiego Miasta tacy mali chłopcy powinni być pod opieką kogoś dorosłego. Ten chłopczyk wzbudził moją podwójną ciekawość. Usiadłam niedaleko i zaczęłam się przyglądać. Dość długo to trwało, a chłopczyk cały czas siedział sam. Nikt go nie zawołał, nikt do niego nie podszedł. Miał czarne włosy, miły uśmiech ale dość demoniczne oczy, które powodowały, że jego spojrzenie było drapieżne i prowokujące. Jak na małego chłopczyka aż za dorosłe. Bardzo wzburzone i zagniewane. Ciekawe na kogo tak gniewa się ten mały chłopczyk. A właściwie to on był mały tylko wzrostem. Było w nim coś niepokojąco poważnego. Bardzo dziwnie to wygląda jeżeli małe dzieci są takie poważne. A do tego czerń jego włosów. Czerń jego włosów. Niepokojąca czerń jego włosów i kontrastująca biel bluzeczki. Ubrany był jak dziecko, które właśnie szykuje się na rozpoczęcie roku szkolnego. Biała bluzeczka, granatowy garniturek. Bardzo uroczy chłopczyk. Chciałoby się mieć takiego chłopczyka na własność, pomyślałam. Ale zaraz potem skasowałam tę myśl, bo pomyślałam też, że taki dziwny chłopczyk może byłby powodem wielu kłopotów.
Chłopczyk zauważył, że mu się przyglądam dość natarczywie. Ale wcale go to nie speszyło. Kiedy tak się w niego wpatrywałam zauważyłam, że ma ranę na głowie, co wydało mi się jeszcze bardziej zagadkowe. Mimo tej rany chłopczyk siedział i patrzył jak gdyby nic się nie stało. Rana była jakaś nierzeczywista, tak jak by jej wcale nie było a jednak była. Bardzo mnie ona zaniepokoiła. To był niepokój podobny do tego jaki budzi się w kobiecie na widok rannego dziecka, nie koniecznie własnego. Mam nadzieję, że to się szybko zgoi – pomyślałam. Postanowiłam sprawę wyjaśnić i podejść do chłopczyka trochę bliżej. Jego czarne oczy i dziwne spojrzenie kojarzyło mi się bardziej ze spojrzeniem raczej dorosłego mężczyzny a nie małego chłopczyka. Ale to może było tylko moje wrażenie. Podchodziłam do ławki na której siedział dziwny chłopczyk powoli i ostrożnie. Jego oczy były coraz bardziej gniewne i demoniczne, a jednocześnie smutne. Smutek był porażający. Nigdy wcześniej nie widziałam tyle smutku w oczach dziecka. Smutku bólu, przerażenia a jednocześnie zdecydowania i prowokacji. Przybliżałam się do niego, ale miałam wrażenie, że ławka na której siedzi odpływa. Odpływa cała we mgle zanurzając się i zatapiając w sobie tajemniczego chłopczyka. Postanowiłam trochę przyspieszyć, żeby zdążyć go złapać. Wyciągnęłam ręce i zaczęłam biec. Im szybciej biegłam tym szybciej znikał.
Kiedy zdawało mi się, że już była blisko, on się raptem oddalał. Wreszcie zniknął. Widziałam tylko Jego oczy – takie groźne, prowokujące i demoniczne. Oczy, które widuje się czasem, a potem nie można sobie przypomnieć do kogo należały. Oczy, którymi czasem samemu się patrzy ... Oczy, które śpiewają .... takie oczy które nie znikają kiedy znika wszystko inne i te oczy pozostały wpatrzone we mnie chyba już na zawsze. Oczy małego chłopczyka, którego spotkałam w parku na ławce. Małego chłopczyka który znikając ... miałam wrażenie że odwrócił się na chwilę i powiedział .. mamo ...
Synku
jesteś dla mnie moją gwiazdką i nadzieją
moją kluseczką i daleką mierzeją
moim motorem i wewnętrzną siłą
moją częścią i ciszą głęboko w sercu schowaną.
jesteś, byłeś, nie ! dalej jesteś
w tylu miejscach zapamiętanych
pamiętam pierwszy krok i guz na głowie,
pierwszy wierszyk recytowany
pierwsze łzy i te oczy sowie
każdy prezent przed tobą schowany
Synku
widzę oczyma duszy
jak się przytulasz do swojej podusi
pamiętam każdą noc spędzoną
nad twoją rozpaloną głową
pamiętam te jesienne liście zbierane do szkoły
pamiętam robione jak witraże anioły
pamiętam każdą chmurkę na niebie
która zawsze coś znaczyła dla ciebie
jedna przypomina wielkiego smoka
znowu inna wygląda jak pirat bez oka
Synku
pamiętam pierwszy strach i obawę o ciebie
pamiętam twój wzrok w potrzebie
każdy twój smutek i radość
pierwszą chorobę i twojej twarzy bladość
ciągle widzę oczyma
kiedy mnie za rękę trzymasz
jak rysujesz zgadywanki w mokrym piasku
jak zajadasz z apetytem ulubione ciastko
jak przybiegasz do mnie kiedy wracam do domu
i pytasz: czy dałaś moje rysunki temu komuś?
pamiętam każdą stronę wspólnie czytanej książeczki
i że przy pierwszej komunii wiązałeś białe wstążeczki
pamiętam każde zwierzątko, które ratowałeś w opresji
a także każde ćwiczenie u logopedy na sesji
Synku
pamiętam to wszystko i o wiele więcej
a moja pamięć i serce ma miejsca na to jak najwięcej
nie bój się Synku, tam na Ciebie czeka słońce
jego blask i ciepło, to tak jak moje serce
Twoja Mama
Pamięci Hani
ur i zm.
19.08.2004
dziewięć miesięcy
snów i westchnień
odgłosów ciała
rosnącego śmiało
kiedy imię już
wybrane i kolor oczu
rozmowy pierwsze
po tej stronie światła
i ostatnie przed bólem
do dnia spotkania
innego dotknięcia
wiara w nieśmiertelność
i zwątpienie zwyczajne
nie pomagają zapłakać
lampkę i kwiaty i krzyż
ksiądz z psalmami
grabarz niepotrzebny
lekarze milczący
ten zakątek cmentarza
boli inaczej
twarzą skaleczonego
aniołka.
Pamięci
Laury Kopańskiej
ur. 14 lipca 2001
zm. 22 września 2004
Wspomnienie
Zastygła chwila
Na fotograficznej kliszy
Oszukuje mnie nierealnością
Rozrasta się łzami
Słona, kapiąca
Wyobrażenie.. Marzenie…Obietnica
Że gdzieś
Że kiedyś
Że może
Marzenie to zmieni mnie w sen
A sen w wieczność –
- byle szybko!
***
Moje dziecko
Cierpniesz, Córeczko
Zastygłaś, bez ruchu
Dlaczego nie jesteś
(jak dawniej)
ciekawa świata?
Zaraźliwy uśmiech skostniał
Twoje piękne oczka –
- domkiem robaków
Twoje cudne usteczka –
- gnijące
Tylko włosy rosną
Dając bolesne poczucie
że byłaś kiedyś,
żyłaś naprawdę,
Kochana…
***
Bez pożegnania
Niedocałowana, niedopieszczona
Bez zwykłego „do widzenia”
Bez „do zobaczenia, Mamusiu, niebawem”
Leży drętwo wpatrzona w ciemność
Niedokochana
Zasypano i nie pozwolono nam
Aby Twoje ostatnie słowo, ostatni gest
Był dla mnie
Więc nasłuchuję, uparcie wyczekuję
Ziemio…
Czy przemówisz kiedyś?
***
List do Piotrusia Pana
Piotrusiu Drogi…
Otul do snu
moje szczęście
bo boi się ciemności
samotności
Spytaj, czy książeczka
Przeczytana, wyczytana, zniszczona?
Ta, którą trzyma w splecionych rączkach
I spełnij jej marzenie
by wreszcie, tak jak Ty
wbrew prawom fizyki i moim zakazom
nauczyć się latać
Niech będzie bezpieczna
w tej krainie
w którą i tak
nikt nie wierzy…
***
W mojej duszy nie zgasłaś
Wiatr rozdmuchał całą
Radość bo w piasku
Pisana była
A ty choć w smutku
Moim trwasz
Ciągle stąpasz
Malutką stópką
Po ciepłej plaży
Dziś stópka twoja
To początek tęczy
W moim sercu wciąż drży
Ślad ostatniej radości
Przekornie przewraca
I śmiechem męczy
Smutne nutki nokturnu
Malutki anioł co do lotu
Się poderwał
Gdy nikt nie patrzył
Pofrunął
Rozproszył noc
Zniknął
Tam gdzie śmierć
Zimna zerka
Ale ciągle jest
Malutki anioł ma stópki
Jak początek tęczy
Maciek Rajczyk.
Pamieci Beniaminka
Rajczyka
zm. 24 lipca 2004 r.
Beniaminek urodził się ze złożoną wadą serca. Powrócił do Aniołków 24 lipca 2004 roku, teraz czuwa nad nami, swoim rodzeństwem - Justysią i Jasiem, i uśmiecha się jak dawniej do nas wszystkich. Bezpośrednią przyczyną zgonu było ustanie akcji serca - pośrednią bakteryjne zapalenie wsierdzia
Narodziłeś się
Narodziłeś się jako Syn Cierpienia
Dla siebie i dla swoje matki
Także dla ojca swego
Wszyscy lejemy łzy
Lecz to łzy nadziei
Z pokorą liczone krople
Odmierzające każdy dzień
Twój
Matki twojej
Twego ojca
Krople krwi obieżnej
Krople leku życiodajnego
Wreszcie krople łez
Matczynych
Ojcowskich
Potykając się o wyboje beznadziejności
Idziemy pełni wiary
W sens Twego pierwotnego imienia
Które już uczyniło cię Synem Szczęścia
Kraków, 19.02.03
Dziś uśmiechnąłeś się
Dziś uśmiechnąłeś się do mamy i taty
Później grymas twarzy
Po raz pierwszy uśmiech na twojej buziuni
Potem jęk bólu nieusłyszalny
Znów
Tak wracasz do normy
Boli - bo ma boleć
Codziennie mama i tata
Codziennie mama i tata przychodzą do Ciebie
Tata dwa a mama trzy razy Cię odwiedza
Każdego dnia
Patrzą jak ich chłopczyk rośnie
Zakłopotani zmartwieni źli
Że nie mogą Ci pomóc
Podrapać w główkę
Przytulić mocno
Zakłopotanie zmartwienie złość
Mijają szybko
Ty nie chcesz nas martwić
Więc słodko śpisz
Przez sen słodziutko uśmiechasz się
Jakbyś wiedział
Że mama i tata przy Tobie są znów
Są wciąż
Weź mnie na ręce
Weź mnie na ręce zanim dostanę drgawek
Pokaż mi drzewa za oknem
Póki mam oczka otwarte
Jeszcze tylko zaśpiewaj mi piosenkę
Zanim przestanę słyszeć
Pocałuj mnie w policzek
Zanim przestanę oddychać
Będę w pokoju obok
Przyjdź szybko
...Chociaż tak naprawdę nie musisz się spieszyć
Wiesz, że jestem bardzo cierpliwy
Kraków 17.07.
dziewczyny więcej znajdziecie tu
http://www.dlaczego.org.pl/d/index.php? ... &Itemid=26
mam nadzieję, że moderator nie usunie tego linka choćby z tego powodu, że na tych stronach jest baaardzo wiele porad prawnych dotyczących poronienia i przedwczesnego porodu, a także wiele bardzo interesujących i ważnych informacji. Z góry bardzo dziękuję w imieniu swoim i osieroconych mam, które tam znajdą pomoc.