Cześć, czy są jakieś dziewczyny, ktore karmią dziecko swoim mlekiem, ale nie z peisi, tylko ściągniętym i potem z butelki? Bo ja niestety tak musze, moja córka zbojkotowała pierś i przez półtora miesiąca od urodzenia przeżywałam z nią horror, przy karmieniu piersią ssała 3 minuty, po czym odrywała sie z rykiem od piersi.. nie dawały efektu zmiany pozycji, zamówiłam doradcę laktacyjnego, która sama sie dziwiła, z dziecko tak reaguje na pierś...bo normalnie dziecko się przy piersi uspokaja i zasypia. Moja córa wręcz przeciwnie... Doradca sugerowała odstawienie nabiału, bo uważała, że ta reakcja może być wynikiem bólu brzuszka przy nietrawieniu białka mleka krowiego...
Odstawiłam na 2 tygodnie i w tym samym czasie przeszłam na butelkę, córa zrobiła się zupełnie innym dzieckiem, bardzo spokojnym, bez porównania. Wrociłam do nabiału i jest tak samo - tzn. spokój... a więc przyczyną niepokojów był mój cycek.. sądzę, ze jej się nie chciało ciągnąć i była wiecznie głodna, z czego potem wynikały ciągłe ryki... A jak wprowadziłam tylko butelkę z moim mlekiem, to jest dużo spokojniejsza... Owszem, roboty jest full, bo musze regularnie ściągać melko laktatorem, przechowywać w lodówce, wyparzać butelki, ale za cenę spokojnego dziecka jestem w stanie przymknąć na to oko

Dlatego piszę do was, jeśłi macie taki problem, to czasem nie warto sie męczyć (ja się męczyłam półtora miesiaca - ryki były na okrągło, dzień i noc), warto spróbować z butelką... Tylko zdecydujcie się na to w ostateczności, bo roboty jest z tym od licha i trochę! Zazdroszczę mamom, które podaja pierś i po kłopocie... ale nie wszytskie dzieci są takie łatwe w obsłudze

Jeśli macie podobną sytuacje, napiszcie! Pozdrawiam butelkowo-naturalne mamy
