i wszystko jasne
Byłam u pani doktor ( najfajniejsza pani ginekolog jaka znam) i wszystko mi wyjaśniła. Jeżeli we krwi wykrywa się podwyższone stężenie hcg ( niewielkie wartości) i nie ma przyrostu a wręcz odwrotnie, @ nie ma to w pierwszej kolejności należy zbadać tarczycę, jeżeli tsh w porządku to są dwa wyjścia. Albo torbiel albo organizm nie wydziela ( albo bardzo mało ) progesteronu. Co w sumie na jedno wychodzi bo torbiel tworzy się przez niepęknięte pęcherzyki.
Dlaczego tak się dzieje, że we krwi pływa sobie hcg?

I tu ciekawostka! To zwykły oszust a nie hcg.

W drugiej fazie cyklu wydzielają się hormony, które wydzielane być nie powinny, wchodzą w reakcję z hormonami z drugiej fazy ( w tym i hormonami tarczycy) i udają we krwi hcg. dlatego też wartości będą niskie we krwi, chociaż w moczu porannym mogą być bardziej stężone i dają w efekcie pozytywny wynik.
Przez to,że hormon z pierwszej fazy cyklu ciągle pobudza jajniki do produkcji jajeczek

są one produkowane i te, które nie "uwolnią" się mogą stworzyć cystę lub torbiel. Jeżeli pęcherzyków będzie za dużo istnieje ryzyko policystycznych jajników. z drugiej strony hormony z drugiej fazy cyklu tez są produkowane, z tym że w rożnych ilościach (często zbyt małych) i organizm dostaje małpiego rozumu bo nie wie co ma robić.
dodatkowa ciekawostka dla kobiet nerwowych. Stres powoduje wydzielanie prolaktyny ( normalnie prolaktyna jest potrzebna przy laktacji) i kobietki, które denerwują się z rożnych powodów (np. że nie mogą zajść w ciążę ) same niechcący blokują lub upośledzają owulację.
I ot cała zagadka posiadania hcg we krwi. Nie wiem jak wy ale ja kiedy wiem co się dzieje z moim organizmem to łatwiej mi się nastawić pozytywnie do całej sytuacji.