| (...)
A tak wogole w temacie, to myślę, że może byc inaczej... Nie teraz jestem specjalnie zadbana, mam nadwagę, posiekany brzuch, nie maluję się codziennie. jak po macierzyńskim wróciłam do pracy to było jeszcze gorzej, cały ciężar opieki nad dzieckiem ja ponosiłam, dojazdy do pracy, dowożenie dziecka do niani, karmienie piersią, odciaganie, prowadzenie domu - na pewno nie byłam młoda seksi mamusią w szpileczkach i sukieneczce a jednak dla A. byłam najładniejsza. Nigdy nie dał mi odczuc, że cos jest nie tak. Żadnych numerów pt oglądanie się ostentacyjne na ulicy nie robił, złośliwych uwag też nie. To nie jest tak, że A. nie widzi rozstępów czy grubych nóg - bo widzi. Ale też chyba ma świadomość, że ja nie jestem i nigdy nie byłam śliczną niunią... Przez 15 miesięcy karmiłam naturalnie, chyba nie ma co wymagać, aby mój biust był w super kondycji... W tamtym czasie, kiedy było mi tak bardzo ciężko, jesli znalazłam wolna chwilę, to wolałam zrobić coś, co mnie pasjonuje, trening, kino, kurs popołudniowy, kurs internetowy... Zaniedbywałam pewnie trochę ciało ale dusza była zadowolona i to dla mnie było lepsze... Teraz jestem na L4, mam więcej czasu, więc i "stopień zadbania"

poszedł w górę. A. kocha mnie jednakowo... Ale niejadnakowo daje mi to odczuć: wtedy, kiedy byłam najmniej zadbana, wiecznie spóźniona itd starał się jeszcze bardziej niż teraz - bo wtedy bardziej tego potrzebowałam... I wogole ten mój A. to nie żaden ideał, to zwyczajny, przeciętny facet z którym mamy wspólne priorytety

szeroko się uśmiecham po przeczytaniu Twoich słów. I poczułam takie znajome ciepełko