Witam.
Fajny temacik
ja mialam ten takzwany baby blues. Z tym, ze zielonego pojecia nie mialam,
ze co takiego moze byc i miec nawet nazwe
Urodzilam swoja coreczke i bylam przerazona. Nigdy wczesniej nie mialam
do czynienia z niemowlakiem, nie umialam trzymac i w ogole nic
robic przy dzieciaczku. Tym akurat sie nie przejmowalam bo mialam
do pomocy mame i swojego faceta. Natomiast jak okazalo sie, ze
Nicolka jest chora i musi zostac az 3 tyg w szpitalu to przenioslam
sie na sale gdzie moglam z nia byc przez 24 h na dobe.
I tu sie zaczely schody, karmilam ja i rownoczesnie plakalam, nie wiem dlaczego, nie potrafilam sie nia w ogole cieszyc

Po kazdym karmieniu
odkladalam ja do tego na koleczkach nie wiem jak to nazwac.
Inne mamy spaly z dziecieczkami, a ja nie chcialam
Tak samo inne mamy spiewaly i mowily caly czas do dzieci,
a ja ? No oczywiscie nie

Jezuu jakby zero uczuc bylo we mnie ;(
Denerwowalo mnie, ze musza ja karmic piersia i nic nie moge
zrobic przy sobie bo ona ciagle tylko chciala jesc.
Straszne to bylo wszytsko. Jak mozna nie cieszyc sie wlasnym dzieciatkiem. Tak samo z kapiela, nie chcialam ja kapac bo sie
balam ze cos jej zrobie, na spacery sama nie chcialam chodzic, bo
co bedzie jak zacznie plakac, nie potrafilam ja uspokoic jak miala
kolki , robil to tatus Nicolki. Masakra !!
Trwalo to chyba z jakies 2 miesiace. Najgorsze bylo, ze ciagle plakalam,
nie wiadomo o co. Moja corka ma teraz 20 mies. i mam straszne wyrzuty sumienia. Jak moglam jej nie przytulac, calowac wtedy kiedy byla taka maciupka

Chcialabym cofnac czas, naprawde. Wyprzytulalabym ja i wycalowalabym. Zle mi z tym i praktycznie nie ma dnia zebym o tym nie
myslala. Moje kolezanki nie maja dzieci i mnie nie rozumieja
Teraz za to rozpuscilam moja corke, ciagle ja caluje, przytulam, a ona mnie. Nie rozumiem swojej psychiki dlaczego tak sie stalo
Kocham ja bezgranicznie, nie wyobrazam sobie ze mogloby jej nie byc.