Nie pracuję dlatego, że córeczka nie dostała się do przedszkola, zresztą już drugi rok z rzędu, a na nikogo z rodziny liczyć nie możemy ... Zresztą po powrocie z urlopu wych. zredukowano mi etat do 1/2 , wiec gdybym policzyła koszty paliwa plus opłaty za przedszkole, to i tak wiele by nie zostało ...
Ale tak naprawdę to mój mąż sam wyszedł z inicjatywą, abym jeszcze "posiedziała" z córką w domu, bo nei wyobraża sobie, aby ktoś obcy miał nad nią sprawować opiekę, a teraz niestety rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej

Kariola w sumie nie ma czego zazdrościć. To, że mam spokojniejsze życie bez m. nie oznacza, że mam życie szczęśliwe.Aktualnie najb. dokucza mi brak 2. dzidzi i permanentne zmęczenie
Bozena ) może wart nawet dla tego " niewiele by zostało" wrócić do pracy? Może ze wzgl na swoją psychikę? Ja jak wróciłam do pracy to po opłatach + kredyt + niania nie miała poza alimentami nic, ale uważam, że warto było

_________________

Bożena współczuje.
Praca i przedszkole to takie błedne koło, nie przyjmą dziecka bo mama nie pracuje, a jak ma pracowac jak nie ma opieki do dziecka.

Kolejny przykład super polityki prorodzinnej. Panstwo jest tak przyjazne młodym matkom, ze się rzygac chce

_________________
Piotruś *† 11 grudnia 2008r[*]
Michalina 11 grudnia 2009
Antosia 29 sierpnia 2013

wiesz wydaje mi się, że jesteś klasyczną ofiarą i wiele też zależy od ciebie. żeby gnębiciel mógł nim być musi mieć ofiarę. wiele kobiet nie pozwoliłoby od samego początku na takie zachowanie fecata przez co on nie rozwinąłby sie w swej wirtuozerii psychicznego znęcania.

nie zrozum mnie źle, nie jesteś winna tej sytuacji, ale myślę, że zmiana ciebie, twojej postawy w momentach, gdy on sobie po tobie zwyczajnie jedzie mogłaby tu pomóc. twoj mąz poinien jak pies dostac jasny przekaz, ze juz wiecej tak robic nie wolno, ze sie nie godzisz na to. Tylko musialabys byc silna jak stal, zeby znieść ten trudny czas, bo chłoop sie na pewno bedzie wił i kąsał jeszcze bardziej zanim pojmie, ze hola, juz tak dalej nie może z tobą postepować.


Na każdego czlowieka, na kazdy typ osobowosci skutkuje co innego. widocznie proba rozmowy, próby tlumaczenia, pojednania nie skutkuja u twojego. moze musi dostac w łeb, zeby cos pojąć. moze jak z ekshibicjonisty trzeba sie z twojego meza zwyczajnie śmiać, by mu ta jego pseudoodwaga zmalała. udowodnij mu jaki jest malutki skoro czerpie satysfakcje z dreczenia żony, kobiety i jeszcze na oczach dzieci. wsrod facetów przynajmniej prawdziwych to niegodne.

On rosnie, jego ego rosnie i bedzie roslo im bardziej tobie dokopie. nie daj się!

_________________
[/url]

Hej laski!
Kurna, ile rzeczy sobie uświadomiłam w tym wątku ....

KARIOLA jednak sama napisała, że nie było motyli w brzuchu, że nie było wielkiej miłości. Może to obustronne i teraz nad nimi się to znęca?

_________________

Albo psycholog i terapia, albo rozwód. Długo tak nie można żyć