3 dni temu zmarł mój bliski kolega i narzeczony mojej przyjaciółki. 2 miesiące temu miał wypadek, lekarze nie dawali mu szans, jedna on był na tyle silny że przetrwał i zaczął dochodzić do zdrowia. Rokowania była bardzo pozytywne, po miesiącu na ojomie przeniesiono go na rekowalestecje.Kilka dni temu zaczął sie gorzej czuć,lekarze jednak nic sobie z tego nie robili, pielegniarki pisał w rapotrach ze jest złośliwy że je budzi w nocy i udaje, brak słów. We wtrorek zaczął się dusić, zmarł podczas zabiegu przywracania oddechu

Młody człoweik zamordowany przez konowalstwo lekarzy. Jesteśmy wszyscy w wielkim szoku, narazie to jeszcze nie mieści się w głowie.
W sobote jest pogrzeb, boje się o moją przyjaciółke jest w bardzo złym stanie. Wiem, ze nic nie moge zrobić ale powiedzcie dziewczyny w jaki sposób moge jej pomóc by poczuła się choć troche lepiej

Czy moge płakać razem z nią czy starac się zachować spokój będac przy niej, co jej powiedzieć, Boze mam taką pustke w sercu i głowie....Narazie jest tak,że do niej nic nie dochodzi ale wiem że po tym pogrzebie bedzie inaczej....pomóżcie