Dzisiaj jest śr wrz 10, 2025 1:33 pm


Forum ciąża

» Forum ogólne » Psychologia

Strefa czasowa UTC [letni]




Nowy temat Ten temat jest zamknięty. Nie można w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 14 ] 
Autor Wiadomość
Post: pn lut 16, 2009 11:31 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw lut 21, 2008 4:41 pm
Posty: 958
Lokalizacja: Ełk
Witam Was.. Jak większość piszących tutaj w tym dziale mam problem ze sobą, ze swoim narzeczonym, ze związkiem. I jak większość piszę to żeby usłyszeć postronne opinie, bo sama jestem juz tak zagubiona, mam mętlik w głowie i nie wiem co dalej, nie wiem nawet na ile moja sytuacja jest poważna...
Zacznę od samego początku, ogólnie.. Poznaliśmy się 2 lata temu, Oskar pojawił się bardzo szybko.. moze za szybko. Ale nie był "wpadką"... Od początku wydawało mi się że R. jest człowiekiem przy którym chcę być na zawsze, przy którym będzie bezpiecznie i kolorowo, miałam wrażenie ze znam go od zawsze... i on też tak mówił.. Wszystko układało się w sumie bardzo dobrze, nie licząc małych epizodów.. Chodziło przeważnie o alkohol. Bardzo długo nie mógł dostosowac się do mojej jednej zasady - nie piję ja i nikt mi bliski. Oczywiście od każdej reguły są wyjątki, mi chodziło o to zeby bez powodu nie pił dużych ilości. I dla postronnego obserwatora mógł wydawać się swięty, nie licząc 3 dniowej ucieczki w 3 m-cu mojej ciązy, kilku powrotów z pracy.. mimo że przed wyjściem "obiecywał"... No i zdarzenia z przedostatniej soboty, kiedy R. poprosił o 2 piwa na noc, bo z racji przyzwyczajenia do nocnej zmiany w pracy, on nie może spać i siedzi aż do rana. Zgodziłam się.. R. poszedł i kupił...tylko ze 4. Prosiłam - tylko pij powoli, nie upij się, niech ci starczy na całą noc... "Dobrze, obiecuje". Do godziny 22 nie było juz 3, zostało jedno. R. już podchmielony prosi - "pójdę po jeszcze jedno, przeciez cała noc przede mną, ty nie wiesz jak to jest tak siedziec"...
Na początku nie chciałam się zgodzić, potem uległam... zbajerował mnie "no jak nie to nie, przeciez wiesz ze nie robię niczego wbrew tobie...".. Poszedł do sklepu, Oskar się obudził więc nie widziałam jak wrócił, bo zasnęłam z dzieckiem. Potem o 1 w nocy słysze hałasy - drzwi się otwierają, R. wychodzi po cichu... Jak wrócił, wstałam i licze... 1, 2, 3,...9. A miało byc 5 piw i to z wielką biedą... I tak jest właściwie ciągle..
Dopiero dzisiaj widzę że on mnie cały czas okłamuje, drobne kłamstwa na które w sumie nie zwraca się uwagi... Myślę i myślę nad naszym związkiem i jestem coraz bardziej załamana...no i jak zwykle.. ciche dni, kwiatki, przepraszam i jest "dobrze".. bo jak ma byc...:( R. się stara byc dobrym, interesuje się dzieckiem i mną... aż do następnego razu.
Ja pochodzę z takiej rodziny, że dokładnie wiem co może zrobić alkohol, ile szkody, ile miłości i bliskości zostaje nim zastąpione. Może i w pewnym momencie ta "smycz" stała się za krótka, więc ja wydłużyłam. Kupowałam R. piwo czasami nawet codziennie po kilka, nie zabraniałam wypić jednego czy dwóch "na wychodnym".
No i wydawało mi się że sytuacja została opanowana, że znalazłam złoty środek..jednak tak nie było.. myślałam ze jak daję palec to tego palca się pozbędę a nie całej ręki...
Mój R. ostatnio pracuje tylko w nocy od 22-6, a na górę wprowadzili się beznadziejni ludzie. Co to ma do rzeczy? Juz tłumaczę...
Ja powinnam leczyć się na nerwicę lękową (bardzo zaawansowaną). Mam też fobię (tak po ostatniej sutuacji jestem pewna zę kwalifikuję się na fobię) na... wymioty i wszystko co z tym związane. Nie ważne czy u mnie czy u kogo innego. 3 dni temu, nie wiem z jakiej przyczyny, znienawidzony sąsiad z góry (znienawidzony z wielu innych powodów które opisuje w dziale "Wszyscy o wszystkim>głośni sąsiedzi") bardzo, bardzo głośno się pochorował w łazience.... Nie trudno wyobrazić sobie co się ze mną działo, tym bardziej że mieszkamy w takim bloku, ze właściwie czułam się jak by on był w mojej łazience... atak paniki, ja sama z dzieckiem, które zaczeło się budzić od tych odgłosów, nie wiedziałam kim się zając sobą, czy Oskarem...nie będę opisywać bo nie chce tego sobie przypominac, a w sumie i tak się nie da opisac jak to wyglądało, wielu czynności nie pamiętam... Dla mnie to była trauma, od tamtej pory wieczorem zatyczki do uszu mam przygotowane na wierzchu, żeby szybko zatkać sobie uszy, nawet w nich śpię, bo jak tylko słyszę jakiś odgłos na górze, to mi serce zaczyna walic i po prostu się boję. Jak myślę o tych ludziach to czuję wstręt. Nienawidzę ich z całego serca, przez nich moja nerwica bardzo się nasiliła.. oni fundują mi dokładnie to czego ja się boję - alkohol, imprezy, hałasy przez cały dzień i do późnego wieczora, wymioty... bardzo możliwe ze przesadzam, dlatego jeszcze tam nie byłam i nie pisałam zadnej skargi, nic... bo mam nerwicę i chyba nie potrafię okreslić tej sytuacji obiektywnie...
Ale wracając do tematu - od soboty chodzę rozbita.. walentynki zmarnowane, niedziela zmarnowana.. płaczę, nie moge się skupić, jestem po prostu smutna..Jedyna rzecza której pragne najbardziej na świecie to to, aby nie byc sama, zeby R. nie szedł do pracy, bo nie musiał wcale. Zrobił mi nadzieje, że jednak sie uda i zostanie tej nocy w domu, a potem to odwołał. Zaznaczam ze wcale nie musiał.. No i znowu pusciły mi nerwy i sie popłakałam. No to R. podchodzi do mnie i pyta co sie dzieje.. ja mu zacznam tłumaczyć, on mi przerywa i z krzykiem do mnie ze on juz tez nie wtrzymuje, ze wprowadzam grobowa atmosfere do domu, ze on sie zle czuje.. kilka razy prosze go aby nie krzyczał, a on ze bedzie krzyczał.. zamknelam sie w sobie, jeszcze bardziej rozpłakałam i nie potrafiłam juz mówic co czuje, choc bardzo chcialam. Poszedł do pracy i nie wrócił rano, pewnie znowu pije...nie odpisuje na sms, nie odbiera... tak jak zawsze robił w takich sytuacjach. Dzwoniłam raz, więcej ni ema sensu, bo wyłączy telefon i tyle z tego będzie. Wiec siedze i mysle a to co wymysliłam wcale nie jest wesołe...Chyba bym wolała miec jasno okresloną sytuacje w zyciu, wolała bym zeby robił cos co by mi jasno powiedzialo = jest zle albo dobrze... a on tak balansuje na granicy mojej wytrzymałosci i juz nie wiem czy to ja jestem chora, przesadzam, czy on.
Bo pozornie przejął się chłopak sytuacją, tylko ze ze strony tego ze przez to ze ja mam mega doła on też i ze ma tego dosyc..
R. zawsze ma podane pod nos, uprane, ugotowane, poukładane, posprzatane, jak mu przyjdzie godzine zostac z dzieckiem to jest tragedia, bo dziecko marudzi.. a co ma robic jak mu sie nudzi bo tata siedzi i gra? Tak, R. po powrocie z pracy najpierw śpi ( w tym czasie ja robię wszystko zeby było w domu chicho ale jednocześnie ugotowane, uprane, posprzątane i dziecko zabawione i nakarmione i wyspane), potem gra i idzie do pracy.. oczywiscie wstaje, wezmie sobie jedzenie, ale talerza nie umyje mimo ze skonczyłam zmywac 5 minut temu... Kiedy sprzątam tez nie zapyta czy mi pomóc, tylko gra. Z wielkim zaangażowaniem i uznaniem za to potem mówi ze jest czysto... Ale dziecka tez z wielką biedą przypilnuje jak ja sie w tej chemii babram, najczęsciej włoży go do kojca, zeby mi nie przeszkadzał i Oskar tak stoi i marudzi.. dopiero jak sie rozwyje albo ja mu awanturę zrobie o to, to go bierze na ręce, nosi i powtarza" No co ci jest, do cholery jasnej, co ci jest"....:/
I on uważa ze skoro tak się poświęca i pracuje i to jeszcze do tego na noc (ja nie chciałam sam tak zdecydował) to ma prawo do najświętszego spokoju i nicnierobienia. Problem jest jak poproszę o wyjście do sklepu, bo lista za długa, czy o wyniesienie śmieci, bo się 3 worki pełne nazbierały...
Problemem jest też to ze R. stwarza pozory. Jak ma dobre dni, to jest usmiechnięty, opowiada jak to jego kolega nie wie jaki rozmiar pieluchy nosi jego dziecko, stawia się przede mną w dobrym świetle...a ja mu wierze i ciesze sie jak głupia kwoka, ze taki dobry facet mi się trafił, co to sie dzieckiem interesuje, martwi się ze nie mam się w co ubrać, nie pije za dużo, nie zdradza... za to kłamie w żywe oczy choc zawsze zostaje przyłapany, chwali się, jest egoistą i od czasu do czasu wychodzi z niego parszywy drań i męski szowinista. Zarzuca mi że nie łykam psychotropów które mam zapisane, bo chce karmić dziecko...

Dziewczyny, czy to normalne? Ja wiem ze sa gorsze problemy, gorsi faceci.. ale ja juz nie mam sił.. Ile mozna życ z kims na kogo myslisz ze mozesz liczyć, ufać mu, a okazuje się zupełnie odwrotnie. Ile miesięcy wytrzymać mozna bez poczucia bezpieczeństwa, bez komfortu i własnego miejsca na ziemi... Ile mozna oszukiwać samego siebie ze jest dobrze? CO mam zmienic, co zrobic?

Własnie R. odpisał... "Wracam. Zaraz"... czyli jeszcze ze 3 godziny poczekam bo zawsze tak było..

Sorry za takie wypracowanie, jeśli jednak ktoś to przeczyta to będzie mi bardzo miło

:cry:


edit:
dodam , że ja oprócz R. nie mam nikogo, żadnej koleżanki, mój tata mieszka 120 km ode mnie.. jestem wiec sama zdana na łaske i niełaske R.
A on potrafi wyjść tak jak wczoraj i zostawic mnie i dziecko sama, bez kromki chleba nawet i mozliwosci normalnego wyjscia do sklepu. Zdarzyło sie tak ze 2 dni prawie sama byłam bez pieniedzy, jedzenia no i bez R...
On nie mysli o nas, kiedy ma czegos dosc to widzi tylko swój nos... tylko dlaczego ja tak nie moge?

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 

 Tytuł:
Post: pn lut 16, 2009 11:57 am 

Rejestracja: pt kwie 06, 2007 9:45 am
Posty: 609
Lokalizacja: Lublin
Oj kochana, przeczytałam i bardzo mnie poruszyła Twoja historia.
Po 1 nie możesz sobie pozwolic na takie traktowanie Ciebie, na krzyki, manipulowanie, a potem przepraszanie i juz wszystko jest dobrze.
Po 2 musisz juz w tej chwili pomysleć zarówno o sobie jak i o dziecku, które bedzie sie wychowywało w takiej atmosferze. Jak sama piszesz juz nabawiłaś sie nerwicy a Twoje samopoczucie i kazde Twoje zachowanie odbije sie na dziecku. Dlatego musisz juz w tej chwili zdecydować co dalej. Albo dajesz sobie spokój z tym draniem i zadbasz o swoje i dziecka zdrowie i świety spokój albo postaw mu ostre warunki i przede wszystkim trzymaj sie ich. Musisz być konsekwentna inaczej nic z tego nie będzie. Facet taki nie zasługuje na litowanie sie nad nim, nie może spac w nocy to niech zrobi cos pozytecznego a nie manipuluje Tobą bo "niby" sie pyta czy może sie napić piwa :roll: a pewne jest niemal to, że nawet jakbys powiedział nie to on i tak to piwo by sobie wypił i bez Twojego pozwolenia. Stwarza po prostu pozory bo przeciez się zapytał i Ty mu pozwoliłas więc nie możesz miec do niego pretensji :roll: :evil: Paranoja jakaś :roll:
Wiesz ja ze wzgledu na siebie i dziecko uciekałabym od niego jak najszybciej. Znam niestety taki typ facetów i uwierz mi, że bardzo bliska mi osoba tkwi w takiej samej sytuacji juz parawie 10 lat i tez jest przepraszanie a potem znowu tak samo :roll:
Życze Ci kochana powodzenia i pamietaj musisz dbac o siebie i o dziecko bo z tego co piszesz to on nie zasługuje na Was.
pozdrawiam.

p.s i nie daj sobie wmówic, że to Ty wprowadzasz grobową atmosfere do domu i to on jest biedny i poszkodowany, że musi uciekac z domu. Pamietaj, że to po prostu jego świetnie wytrenowana manipulacja.

_________________
ObrazekObrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn lut 16, 2009 4:50 pm 

Rejestracja: śr lip 04, 2007 12:29 pm
Posty: 1026
creeda ja też przeczytałam

niestety większość facetów widzi tylko swój własny nos...wydaje mi się, że pomaga jasne stawianie sprawy i precyzowanie swoich oczekiwań
czyli np. mówisz, że jesteś zmęczona i chciałabyś aby pomógł Ci zająć się dzieckiem
jedno wiem na pewno - nie czekamy na to aż facet się domyśli...to gatunek wyjątkowo niedomyślny...trzeba im prosto jak krowie na rowie powiedzieć o co chodzi, że trzeba to czy tamto...

ja wiem, że fajnie by było aby facet czasem sam pomyślał...ale hmm w swej egoistycznej naturze nie zdarza się im to często...

mój mąż wprawdzie autentycznie interesuje się naszą córką i lubi z nią spedzać czas ale 'los burakos' też z niego czasem potrafi wyjść więc rozumiem o czym piszesz...

współczuję sąsiadów

dzielna jesteś, że dla małego próbujesz dawać sobie radę bez leków
pozdrawiam

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: wt lut 17, 2009 5:02 pm 
ZAKAZ HANDLU
ZAKAZ HANDLU

Rejestracja: pn wrz 04, 2006 2:05 pm
Posty: 3514
Creeda,
w moim odczuciu to konieczne jest abyś się leczyła. Prochy to jedno. Psychoterapia to drugie. Dla siebie i przede wszystkim dla dziecka!! To po pierwsze.
Po drugie konieczne jest abyś była niezależna finansowo. Idź do pracy, miej własne pieniądze.
Po trzecie nie wychodź za mąż za tego faceta!!
Po czwarte przemyśl chodzenie na mitingi do Al-Anon i czytanie literatury Al-Anon.
Po piąte szukaj wsparcia wśród koleżanek, przyjaciółek itp. A także w jakiś organizacjach które pomagają kobietom. nie wiem jak jest tam, gdzie mieszkasz, u nas da się znaleźć wsparcie w postaci Ośrodków Interwencji Kryzysowej, Organizacji kobiecych, Telefonu Zaufania.
Pozdrawiam i życzę duuuużo siły...
M.

_________________
http://www.youtube.com/watch?v=2XDmimpyhRA


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: wt lut 17, 2009 9:19 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw lut 21, 2008 4:41 pm
Posty: 958
Lokalizacja: Ełk
Dziękuję Dziewczyny za odpowiedzi.. jesteśmy już po "powrocie", nawet po rozmowie... Kiedy dopisywałam że będę musiała czekać na niego 3 godziny to się pomyliłam... To było w poniedziałek około południa. A wyszedł w niedzielę wieczorem i wrócił dzisiaj rano, czyli we wtorek. Ale mniejsza o to kiedy... sprawa ma się tak: powitałam go z usmiechem, zaparzyłam kawę. Widzę że troche mu głupio. Pytam się jak było. "Normalnie.." No to ja mówię "ja też całkiem normalnie pytam, bo wolny człowiek ma prawo robić co chce". Nie załapał. Więc ciągnę: "jak tylko mój tata ureguluje swoje sprawy, wyjeżdżam z O. i nie wrócę". Poszedł do kompa. Kilka godzin trwało zanim do niego dotarło.
Niektóre z czytających osób myślą sobie " dzielna dziewczyna, postawiła się i zakończyła sprawę.." :) Nie... nie tak jest. Dalej jesteśmy razem i to on dołożył o to starań a nie ja, ale poszłam za radą Neski - postawiłam mu ostry jeden jedyny warunek i mam zamiar się go trzymać bezwarunkowo. R. ma nie wypić ani jednego piwa poza domem i bez mojej wiedzy inaczej odchodzę. Zgodził się. No i cóż.. jak zwykle obiecanki, przepraszam, kocham, zachowałem się jak... itp Parę monologów z mojej strony, ale pozytywnie, bo przynajmniej była rozmowa.
Kocham Go... ale to jest na prawdę ostatnia szansa.. bo juz 2 lata to znoszę.
Muszę się odnieść tutaj do Waszych wypowiedzi.. otóż trochę chyba są zbyt radykalne.. tak to juz jest na forum, że zabraknie jednego słowa w opisie i juz sprawa całkiem inaczej się przedstawia dla kogoś kto czyta..
Nie mówię ze zmieniłam zdanie i ze juz jest w porządku.. nie. Ale chciałabym naprostować kilka spraw. A właściwie tak ogólnie naprostować - takie sytuacje to nie jest codzienność. Kilka miesięcy potrafi być spokój, ale w ciagu tych kilku miesięcy sprawy mają się coraz gorzej i gorzej, a R. zamiast to naprawiać po prostu nas pogrąża. Bo ja np. wiele razy pytam czy cos nie tak, moze porozmawiamy, nakłaniam żeby odszedł od kompa, pobawił się z O., żebyśmy wyszli na spacer...No ale zawsze to jakos tak w ciągu chwili rozchodzi się mu po kościach... i tak zostaje.
Wam tym czasem mój opis pewnie, ponieważ pisany w nerwach, przedstawił go jako strasznego chama, kretyna, drania, manipulanta (coś w tym pewnie jest) i ogólnie tyrana. A R. to jest taki miś... :) Wiem.. przed chwilą narzekałam a teraz o! Ale inaczej się nie da go opisać. Łagodny jak baranek, tylko trochę egoista no i właśnie manipulant...ale mimo wszystko jakos tak cięzko mi z nim czasami...
Mam nadzieję ze tym razem się może wystraszył (przyznał to) i będzie pamiętał to jak koledzy będą namawiać...

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: śr lut 18, 2009 12:14 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: wt lip 18, 2006 6:46 pm
Posty: 11304
creeda...absolutnie sie nie obraz ale po twoich postach w tym temacie widac jak slepe potrafia byc kobiety zakochane...on nie jest misiem...to facet ktory znika z domu na kilka dni pozostawiajac swoje kobiete z dzieckiem na lasce losu...pisalas ze bywalo bez jedzenia i on sie tym nie przejmuje...ma to gdzies co wy robicie ...czy w ogole zyjecie...wraca tylko jak skruszony kundel ktory sie wyrwal z domu za suczka..w jego przypadku za alkoholem...twoj narzeczony jest alkoholikiem...uwazasz za norme picie kilku piw dziennie? albo znikanie z domu na kilka dni? piszesz ze wiesz co to choroba alkoholowa bo mialas taka w rodzinie...otoz nie...nie wiesz skoro nie widzisz problemu ktory jest widoczny nawet stad...z wroclawia i to jasno i wyraznie... :)

szkoda mi ciebie bo widze ze jestes wrazliwa i wartosciowa dziewczyna...ale glupiutka jak dziecko..i jeszcze duzo czasu uplynie zanim ty przejrzysz na oczy...zrozumiesz ze sprawe nalezyc postawic na ostrzu noza...ze nie ma zadnych warunkow ...nawet jednego piwa bo w ten sposob niszczy zycie sobie...tobie i waszemu synkowi...nie masz poczucia bezpieczenstwa ktore powinien ci zapewnic...nie wiesz co bedzie jutro...stad twoje problemy z nerwica...otacza cie tylko chaos...jak na wojnie...ona bedzie sie nasilac dotad az nie zmienisz swojego zycia...nie mozna stlumic objawow a przyczyny zostawic zeby nadal niszczyly ci zycie...tak sie nie wyleczysz nigdy...nie staniesz na nogi....jestes inteligentna kobieta...wiesz jak jest naprawde...ale nie chcesz tego przyjac do wiadomosci...uzmyslowic sobie realnej sytuacji...karmisz sie slowami kocham cie i przepraszam...tak malo ci trzeba? jestes naiwna skarbie i to bardzo :?


i jeszcze cos...on chodzi na nocke do pracy i potrzebuje piwa zeby nie zasnac czy co? czy z nudow? nie wiem czy wiesz ale alkohol ma dzialanie usypiajace...a pobudza tylko alkoholikow...bo siedzi sam...to potrzabuje do towarzystwa alkoholu?

ja bym mu dala jeszcze jedna szanse...ale ostatnia i jedyna...zero alkoholu...prtaca i rodzina i przede wszystkim pomoc tobie w tym aby nerwica nie zmienila twojego zycia w calkowite pieklo...dodatkowo powinnas isc na terapie i jezeli bedzie trzeba to faktycznie zaczac przyjmowac leki...szczesliwa i spokojna mama da dziecku wiecej bezpieczenstwa niz zestresowana mama karmiaca... :wink:


trzymam kciuki za madre decyzje i odezwij sie na gg...jezeli nadal bedziesz chciala to pogadamy :wink:


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: śr lut 18, 2009 12:42 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw lut 21, 2008 4:41 pm
Posty: 958
Lokalizacja: Ełk
_Lilith_ pisze:
i jeszcze cos...on chodzi na nocke do pracy i potrzebuje piwa zeby nie zasnac czy co? czy z nudow? nie wiem czy wiesz ale alkohol ma dzialanie usypiajace...a pobudza tylko alkoholikow...bo siedzi sam...to potrzabuje do towarzystwa alkoholu?


Pracuje na noce drugi miesiąc i pierwszy raz się to zdarzyło. Nie myślcie tylko ze teraz przecze sama sobie i bagatelizuje co napisalam wczesniej. Bo to nigdy nie powinno miec miejsca, a miało juz wiele razy jak na te krótkie 2 lata...
A co do jego "choroby" to jeśli chorobą alko mozna nazwać sytuację kiedy ktoś na ogól nie pije, ale jak zacznie to nie może skończyc i wtedy nie widzi i nie myśli o niczym innym to faktycznie. Mamy problem. Ale wg mnie to nieumiejętnośc picia alkoholu jest, a nie choroba.

Cytuj:
ja bym mu dala jeszcze jedna szanse...ale ostatnia i jedyna...zero alkoholu...prtaca i rodzina i przede wszystkim pomoc tobie w tym aby nerwica nie zmienila twojego zycia w calkowite pieklo...dodatkowo powinnas isc na terapie i jezeli bedzie trzeba to faktycznie zaczac przyjmowac leki...szczesliwa i spokojna mama da dziecku wiecej bezpieczenstwa niz zestresowana mama karmiaca... :wink:


Dostał taką szansę właśnie. A wznowić leczenie postanowiłam i własnie jestem w trakcie odstawiania malego.
Ogólnie to masz wiele racji w swoim poście..
Odezwę sie na gg na pewno, tylko nie mam czasu na dłuższe siedzenie przy kompie chwilowo;)
[/quote]

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: śr lut 18, 2009 1:01 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: wt gru 12, 2006 2:16 pm
Posty: 7570
Lokalizacja: leszno
creeda to są właśnie ciągi alkoholowe,a Ty najprawdopodobniej jesteś współuzależniona, bo go bronisz, usprawidliwiasz itp.
Niestety powiem ci to już teraz,że sytuacja się powtórzy,może nie teraz,nie za tydzień,ale Twój mąż znowu wpadnie w ciąg i Ciebie/was zostawi.
Niestety Ty mu nie pomożesz, on potrzebuje fachowej pomocy.

_________________
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: śr lut 18, 2009 1:14 pm 

Rejestracja: czw mar 15, 2007 2:22 pm
Posty: 167
cytat ze stronki o alkoholiźmie:

"Wielu ludzi w Polsce głęboko wierzy w mity zwłaszcza na temat alkoholizmu. Mitem nazywamy nieuzasadnione przekonanie, przyjmowane bezkrytycznie, podzielane przez większość społeczeństwa.

Mity na temat alkoholizmu.
Mit: Alkoholicy piją codziennie.

Fakt: Istotnie, niektórzy alkoholicy nadużywają alkoholu codziennie. Bardziej typowym sposobem picia w zaawansowanym stadium choroby alkoholowej jest jednak picie nieumiarkowane przerywane dłuższymi lub krótszymi okresami całkowitej abstynencji.

Mit: Alkoholik upija się za każdym razem, gdy pije.

Fakt: Alkoholikiem jest osoba, która utraciła zdolność trafnego przewidywania czy i kiedy utraci kontrolę nad ilością wypijanego alkoholu. A zatem awanturnicze, lub inne społecznie nieakceptowane zachowania jakie mogą wystąpić podczas picia stanowią rezultat utraty kontroli nad alkoholem. Nie są to zachowania świadomie zamierzone przez tę osobę, co zresztą często powoduje u tej osoby konflikt wartości. Negatywne zachowania są efektem działania alkoholu, od którego alkoholik nie może się powstrzymać z chwilą wypicia pierwszego kieliszka. Niezdolność do zachowania kontroli nad ilością wypitego alkoholu, nie zaś samo upicie się, stanowi zatem kryterium pozwalające odróżnić osobę z problemem alkoholowym od osoby pijącej towarzysko

creeda Twój partner jest alkoholikiem, otwórz oczy ..

_________________
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: śr lut 18, 2009 3:03 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: wt lip 18, 2006 6:46 pm
Posty: 11304
nie ma czegos takiego jak nieumiejetnosc picia alkoholu i to taka ze znika sie w ciagu alkoholowym na kilka dni....czlowiek albo jest alkoholikiem albo nim nie jest...alkohol jest dla ludzi i rozumiem picie okazjonalne...tak ma wiekszosc ludzi...ale ciagi alkoholowe sa charakterystyczna dla alkoholikow...samo to ze ich alkohol ciagnie...sa w stanie zostawic wszystko byle sie napic....to jest alkoholizm i to niezaprzeczalny :?

a ty jestes wspoluzalezniona...bronisz partnera...nie przyjmujesz do wiadomosci faktow i wierzysz w to ze ty zachowasz kontrole nad jego piciem...ze jak mu pozwolisz to wtedy bedzie pil...on nie powinien tknac alkoholu...czy ty mu pozwolisz czy nie...jego przygoda z alkoholem juz powinna sie skonczyc i to do konca zycia...i nie ma zmiluj...ty w ogole nie powinnas mu pozwalac na picie...1 czy 5 piw w przypadku alkoholika to to samo...w domu czy pracy nie stanowi roznicy....nie opanujesz tego liczac na to ze uda ci sie zatrzymac to w miejscu na takim poziomie jak jest... :wink:


jezeli chcesz mezowi pomoc to powinnas namowic go na leczenie i to specjalistyczne...bo on jest bardziej chory niz ty z ta swoja nerwica...a i wspolna wizyta u psychologa pomogla by wam obojgu... przemysl to :wink:


ps..podejrzewam ze jak sie poznaliscie to on juz byl alkoholikiem tylko sie ladnie maskowal...alkoholik potrafi nie pic przez wiele lat...wystarczy tylko ze napije sie alkoholu raz i juz wpada w ciag...przez ten okres kiedy nie pije..potrafi zalozyc rodzine...zyc normalnie i udawac czlowieka ktory jest abstynentem z wyboru...kobiety wychwalaja takich...mysla ze zlapaly pana boga za nogi bo nie pije...potem czesto wylazi szydlo z worka i okazuje sie ze zwiazaly sie z alkoholikiem ktory nie przyznawal sie do choroby :?

nie wyobrazam sobie zycia z alkoholikiem...ja sie po prostu brzydze takimi mezczyznami...chociaz wiem ze to jest choroba i nie naleze do osob niepijacych wcale...raz na jakis czas lykne sobie piwko z soczkiem czy dobre martini...ale pijany facet jest nie do przyjecia :lol:


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: śr lut 18, 2009 9:54 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw lut 21, 2008 4:41 pm
Posty: 958
Lokalizacja: Ełk
Przesadzacie chyba.. jak w pierwszym poście napisałam ze zniknął z domu na 3 dni kiedy byłam w 3 m-cu ciązy - nie pił wtedy. Nie wykluczam tego ze R. ma problem i będziemy z tym walczyć. Zaczynamy od jurta szukać dobrej poradni i tam specjalista wypowie się na ten temat. WIem ze teraz kazde moje zdanie będzie rozpatrywane z pryzmatu głupiutkiej współuzależnionej kobiety, więc lepiej już skończmy temat.
R. na razie bardzo się stara, podjeliśmy różne decyzje które mają prowadzić do naprawy naszego związku. Wiem ze 2 dni to nie jest czas po ktorym mogę powiedzieć ze nam się uda, albo nie, ale R. na prawdę bardzo się zmienił. Uświadomiłam mu w końcu jak łatwo przez swoje zachowanie może nas stracić i teraz zobaczymy.. Jeśli będzie choc w połowie tak dobrze jak przez te 2 dni, od momentu kiedy się pogodziliśmy, to nasz związek przetrwa. Bardzo w to wierzę, że nie złamie mojego warunku...
Dziękuję za Wasze odpowiedzi, choć uważam że niektóre z nich były trochę za ostre i wyciągnięte wnioski były w dużej mierze zbyt daleko posunięte, jednak pomogły mi "otworzyć oczy" i nie mówię tylko o alko.
Pozdrawiam.

Proszę moderatorkę o zamknięcie tematu..

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: śr lut 18, 2009 10:03 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: wt lip 18, 2006 6:46 pm
Posty: 11304
ok creeda...jestes dorosla...twoj partner tez..oboje wiecie co robicie...nikt cie pouczal nie bedzie...zrobicie co uznacie za sluszne....powodzenia :wink:

ps...tylko jak to jest ze tyle osob pisze ci to samo...swoje spostrzezenia po twoim poscie... zmowily sie? przesadzaja?...zasiegnij opinii specjalisty...moze on nie przesadzi...ale sadze ze uznasz iz tez przesadza :) tak wiec konkretny samodzilny krok z twojej strony juz zostal wykonany... nie potrzebujesz pomocy i sama bierzesz swoje zycie we wlasne rece...mam nadzieje ze ci sie uda i tego ci goraco zycze :)

przykro mi ze nie napisalam tego co chciala bys przeczytac....ale prawda czesto jest bolesna i dlugo trwa zanim czlowiek ja zaakceptuje


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: czw lut 19, 2009 12:37 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: ndz mar 02, 2008 9:17 pm
Posty: 216
creeda pisze:
Przesadzacie chyba..


nie chyba
dziewczyny nie przesadziły
czas najwyższy otworzyć oczy

nie bedzie lepiej, bedzie coraz gorzej
on jest alkoholikiem
i pije ostro z tego co opisałaś

_________________
Obrazek
"Gdy jest mi dobrze moja dusza mruczy..."
"To forum nigdy nie przestanie mnie zadziwiać"


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 

 Tytuł:
Post: czw lut 19, 2009 5:16 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: wt paź 16, 2007 3:21 pm
Posty: 11119
zamykam

_________________
"Najważniejszą decyzją w życiu jest to, kogo poślubisz. Choćbyś zsumował wszelkie inne decyzje, jakie podjąłeś i tak nie dorównają ważnością tej jednej."


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Ten temat jest zamknięty. Nie można w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 14 ] 

Forum ciąża

» Forum ogólne » Psychologia

Strefa czasowa UTC [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Antykoncepcja - Bezpłodność - Planowanie ciąży - Objawy ciąży - Test ciążowy - Ciąża - Ciąża bliźniacza - Termin porodu - Objawy porodu - Poród - Laktacja - Niemowlę - Karmienie niemowląt - Macierzyństwo - Psychologia - Przepisy kulinarne - Uroda
Friends Pliki cookies forra