Hej coś mnie dopadło, katar dostałam, gardło mnie boli jak nie wiem co, najgorsze, że Sara też całe popołudnie płakała, że ją boli gardło. Zaczęła od rana mówić, że ją głowa boli
, później babci też kilka razy mówiła że boli ją główka, a jak wróciłam z pracy, to zaczęło się z gardłem, no i na noc katar zaczyna mieć, śpi już, zobaczymy jak mnie nocka. ja też idę nogi w gorącej wodzie wymoczyć i idę śpiochać, zapodałam dostępne w domu leki i idę się kurować.
Co do wesela to było generalnie super, piękna ceremonia w kościele, obiad w remizie (Sara marudziła strasznie bo jeść nie chciała), potem zaczęła się zabawa. Mieliśmy młodą więc trzeba było mieć oczy szeroko otwarte, ale jak sobie koleżankę znalazła, to dychnęliśmy chwilkę, bo już nas nie męczyła
Padało cały dzień więc dzieci na pole nie szły i tylko kręciły się po sali.
Jedzeni bardzo dobre, muzyka też, ale orkiestra krótko grała a długie przerwy .
Po 19 teściowa przyjechała i zawiozłam Sarę i teściów do domu do rodziców, przebrałam się w czarną kieckę i wróciłam na wesele, mój mąż baaaaaaaaaaaaaardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Wybawiliśmy się, on lubi tańczyć, więc za stołem nie siedziałam , chodzi mi o picie, wódeczka lała się strumieniami, a mój S. pił z umiarem, wcale się nie upił, miał humorek a rano zero kaca, to mi się podobało!!!!! Braliśmy udział w zabawie z krzesłami, szło nam super i odpadliśmy w ćwierć finale
Po godzinie 2 jak orkiestra coraz mnie grała postanowiliśmy się zmywać, goście się już rozchodzili, brat mojej bratowej przyjechał i odwiózł nas do domu i wrócił się po brata i bratową. Jak my pojechaliśmy brat, który wypił trochę za dużo jak na swoje możliwości gdzieś się pokłócił z żoną, nie chciał iść do domu i bratowa mówi jak zaczął ją wyzywać , to ona sobie poszła i go zostawiła. Ja z mężem i siostra poszliśmy spać do brata mieszkania, a oni zostali tam na wiosce u mamy mojej bratowej, która im dzieci bawiła. Moja mama obudziła mnie rano tzn koło 10 telefonem czy wiem co u Grześka, bo rano dzwoniła Pani Młoda, że gdzieś się pobił z orkiestra .
Tak wiec całą niedziele czekaliśmy na wyjaśnienie sytuacji. Teraz jak się pomału wszystko klaruje to prawdopodobnie jak już prawie wszyscy goście poszli, nawet Młodzi już pojechali, barciak z wujkiem jak szli do domu, to zaczął się szarpać z jednym z orkiestrantów, szybko ich rozdzielili i wujek podprowadził brata do domu, miał już niedaleko jak się rozdzielili. Braciak musiał się wrócić pod wesele, a był nabuzowany, porządnie wypity i nic nie pamięta co gorsza. No i podobno natknął się przed Domem Weselnym na orkiestrę i gdzieś rzucał w nich kamieniami. Oni wsiedli w auto i zaczęli go gonić i zajeżdżać mu drogę i na koniec go pobili. Bratowa mówiła, że wpadł do domu w ciężkim szoku, płaczący i trzęsący się, poobijany, z podartą marynarką, rozbitą buzia i kulejący. Jak usnął, to dopiero po południu wstał, od razu pojechał z moja siostra na pogotowie, okazało się, że ma złamana jakąś kość w śródstopiu . Założyli mu szynę i ma czekać kilka dni, aj się nie będzie stopa goiła to mu maja zabieg robić. Braciak pamięta tylko, że go gonili, i że go bili, wcześniej nic nie pamięta. Moja ciotka pracuje w sklepie tam na wiosce i dziś rano przyszedł chłopak do sklepu i mówi że wracał nad ranem do domu i się mu wydawało, że Braciaka ktoś pobił,(brat mieszkał tam przez rok u żony, więc go miejscowi znają) bo widział koniec zajścia i odjeżdżające auto z przyczepka. Więc jest postronny świadek, że oni go pobili. Jak się wujek (ojciec Młodej) dowiedział, to chciał jechać i się z orkiestra rozprawić. Najważniejsze, że nie ma przez to zajście kwasów w rodzinie i że nic poważniejszego się bratu nie stało.
No ale mam nadzieję, że się dobrze ułoży wszystko.
No i kilka fotek:
Z moją mamusią
Z sisterką
Z młodą Parą, sisterką i bratówką
no ale cóż mogłam sie nie dac skusić 
