moj synek tez mial niedawno taki okres, ze podchodzil i nagle gryzl w to, co mu sie udalo zlapac, reke, palec, stope, probowal gryzc w nogi, kiedys ugryzl mnie w policzek. robil to szybko, znienacka, a ze zebow juz wtedy mial duzo, to bylo bardzo bolesne. grzeczne mowienie nie skutkowalo, wiec zaczelam po prostu krzyczec: NIE WOLNO! i odkladac go, nie do kata, a po prostu gdzies obok na podloge, zeby nie byl u mnie na rekach czy na kolanach. oczywiscie zawsze zaczynal plakac, ale pozwalalam mu poplakac chwile, powtarzalam raz jeszcze zdecydowanym tonem: nie wolno gryzc! i dopiero potem go przytulalam. i robilam to po kazdym ugryzieniu. szybko sie nauczyl i juz tak nie robi. tzn jeszcze mu sie czasem zdarzy, zwlaszcza jak sprawdzam, czy nowych zebow nie ma, albo jak wyjmuje smieci z paszczy

ale generalnie jest ok. z tym, ze on juz wtedy mial ponad rok i slowa: nie wolno bardzo dobrze rozumial. mysle, ze dziecko roczne i ponad mozna w ten sposob probowac oduczyc. i nie bojcie sie, ze dziecko sobie przy okazji chwile poplacze

jak bedziecie to robic z usmiechem, bez zdecydowania, to sie dziecko w zyciu nie nauczy. a od minutowego placzu jeszcze sie dziecku krzywda nie dzieje. natomiast jak chodzi o dziecko kilkumiesieczne, ktore gryzie wszystko jak leci, bo zabkuje - osobiscie mysle, ze na to nie ma sposobu, bo to po prostu proba ulzenia sobie w cierpieniu, a nie niegrzecznosc, zle zachowanie. tu pomoc moze przynoszenie dziecku ulgi w inny sposob, gryzaki, zele, skorka od chleba itd. osobiscie polecam schlodzonego arbuza, u nas dzialal cuda
Gosia85g hmm temat troche stary, prawie rok minal, wiec pewnie juz sie duzo zmienilo. ale u synka Twojej znajomej wg mnie to byla zwykla niegrzecznosc, ktora powinna byc zdecydowanie karcona. to nie jest gryzienie zabkujacego malucha, tylko nazwyklejsza agresja. a tlumaczenie, ze dziecko sie tak broni jest absurdalne

nie wiem, co Ty wtedy zrobilas, ja bym chyba ograniczala kontakty.
jezeli to czytasz, to mozesz napisac, jak sie to dalej potoczylo?