w sumie 'troche' sie zmienilo... juz nie chce wracac do tego, co bylo...bo i po co? nie docenialam a raczej nie chcialam docenic tego, co mam... zrozumialam, ze naprawde nie warto zyc samymi wspomnieniami... i skoro stalo sie, jak sie stalo i nie jestem z R to wlasnie tak ma byc... a teraz mam rodzine i jestem szczesliwa i tak ma zostac
co z tego, ze R kocham od 5 lat, skoro jemu anwet zal zmalanego funta wydac na telefon do mnie? mam dosc. skoro jego nie stac chocby na to, to czemu ja mam dla niego znow zmieniac cale swoje zycie?
cala historia jest strasznie zagmatwana i chyba bym tydzien musiala pisac, zeby wszytsko bylo dla wsyztskich jasne..