Dzisiaj jest ndz paź 05, 2025 3:07 pm


Forum ciąża

» Grupy wsparcia » Samotni rodzice

Strefa czasowa UTC [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 26 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
Post: pn kwie 23, 2007 8:21 pm 

Rejestracja: śr sty 17, 2007 9:34 am
Posty: 151
Witam drogie Panie. Z pewnoscia duza czesc osob mnie pamieta, po dosc skandalicznych wypowiedziach jakie niegdys tutaj zamieszczalem za ktore pragne przeprosic. Otoz mam pewien problem, ktory w duzej mierze dotywa rowniez waszego problemu i moze moglybyscie mi w jakis sposob pomoc.

Mam bardzo dobra kolezanke - moglbym ja bez wahania nawet nazwac przyjaciolka...Byla ze swoim chlopakiem 3 lata, pewnego dnia(okolo tygodnia temu) powiedziala mu...ze jest w ciazy, Jej swiat w jednej chwili sie zawalil(obecnie jest w klasie maturalnej, liceum) ale byla pewna, ze jej chlopak jej nie zostawi. Niejednokrotnie rozmawiali na ten temat, co by sie stalo gdyby...on natomiast zawsze twierdzil ze jej nie zostawi, chcialby aby dziecko nosilo jego imie...ale stalo sie. Powiedziala mu to, on zas?sproboje mniejwiecej zacytowac jego slowa:
"CO?!Sluchaj, zapomnij o tym co mowilem, pewnie puszczalas sie z kazdym a to nie moje dziecko, jestes zwykla naiwna dziwka, daj mi spokoj", zostawil ja na lodzie bez perspektyw na przyszlosc.
Bylem pierwsza osoba ktorej sie Magda wyplakala, probowalem ja pocieszyc ale nie wiedzialem jak...po prostu zabraklo mi slow.
jedynie co od niej uslyszalem: "Tomek, Prosze. nie rob mu nic, zostaw to miedzy nami", Znala mnie i wiedziala ze w takiej sytuacji bylbym w stanie porzadnie kolesia urzadzic...

I tu moje pytanie, Jak moge ja pocieszyc? W jaki sposob Panie odzyskaly chec do zycia? Dodam, ze jej rodzice napewno nie beda zachwyceni z tej sytuacji, zwlaszcza, iz zawsze swoja corke idealizowali.

Oraz kolejne pytanie: Czy warto abym zajal sie tym gosciem? Magde znam od dziecka, byla moja bardzo dobra przyjaciolka, traktowalem ja jak siostre... a jak sobie pomysle co ten dran jej zrobil mam ochote go zabic...no i nie wiem, czy mimo jej prosb pobic go tak, aby przemyslal swoja decyzje, czy zostawic to im? I jeszcze raz, jak moge ja pocieszyc?Probowalem wszystkiego, ale bez wiekszych rezultatow, Jak Panie odzyskaly chec do zycia po tym wszystkim? Prosze o pomoc...


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 

 Tytuł:
Post: pn kwie 23, 2007 8:30 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pn lis 06, 2006 6:49 pm
Posty: 9111
:lol: :lol: :lol: Ja mam taką zasadę w życiu, że nie wtrącam się w życie innych ;) Sami sobie poradzą, a nie Ty będziesz chodził i bił kogoś (bo rozumiem, że to masz na myśli, pisząc "zająć się")..

Mnie to już żadne "męskie" zachowanie nie zdziwi po tym, co tu przeczytałam i sama przeżyłam :roll:

A co to wg Ciebie znaczy "zostawil ja na lodzie bez perspektyw na przyszlosc. "? Strasznie mnie wkurza takie określanie życia dziewczyn w ciąży, ja też już nie raz o sobie słyszałam, że "nie mam perspektyw", "zmarnowałam sobie życie" :? I wcale tak nie sądzę, bo ona ma perspektywy, tylko będzie jej trudniej je osiągnąć :shock: I w czym życie tych, co nie są w ciąży jest lepsze od naszego?? Sory, to taka dywersja na boku :P

Nie da się jej pocieszyć, musi przeżyć swoje, wypłakać się.. Pewnie będzie wyła z pół roku, ale przeżyje. A potem zakocha się w swoim dziecku i to ono będzie dla niej calym światem ;) Przynajmniej ja tak miałam..
:roll:

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn kwie 23, 2007 8:34 pm 

Rejestracja: śr sty 17, 2007 9:34 am
Posty: 151
Ekstencja, niegdys zawieralem glos na tym forum, lecz pewnie mnie nie kojarzysz. Moze cie to zdziwi, ale pomimo, iz jestem facetem wcale nie trzymam meskiej strony. Jesli facet zostawia dziewczyna sama w ciazy, zwlaszcza jesli do tej ciazy sam sie przyczynil to przepraszam, ale nerwy mi puszczaja, i pomimo, ze jestem bardzo spokojnym czlowiekiem, to wtedy kontrole przejmuja te lata spedzone na silowni i czuje, ze musze sie na "kims" wyzyc. Osobiscie mam dziewczyne i wiem, ze w ZYCIU bym jej nie zostawil gdybym sie o takiej sytuacji dowiedzial, tym trudniej jest mi zrozumiec osoby, ktore takie dziewczyny zostawiaja...

a mowiac: zostawil ja na lodzie bez perspektyw na przyszlosc, poniosly mnie emocje. Chodzilo mi o to, ze jako mezczyzna, powinien stanac na wysokosci zadania i w jednej chwili stac sie glowa rodzine, opiekunem ogniska domowego, w koncu za 9 miesiecy na swiat przyjdzie JEGO dziecko, a tymczasem jest zupelnie odwrotna osoba


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn kwie 23, 2007 8:38 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pn lis 06, 2006 6:49 pm
Posty: 9111
Pamiętam, pamiętam :lol: No widzisz, to mogłeś się związać z koleżanką, a nie ona musiała na jakiegoś drania trafić ;)

Sam się do ciązy nie przyczynił, dziecko robi się we dwójkę :wink: No przykre, że musiała tak młoda dziewczyna doświadczyć czegoś tak okropnego.. Nie będzie jej lekko, no ale musi to przeżyć.. Nikt za nią tego niestety nie przeżyje.
Są bardzo różni faceci i nigdy nie wiadomo, jak się zachowają. Zresztą ja jestem zdania, że ludzi nigdy nie można być do końca pewnym.

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn kwie 23, 2007 8:42 pm 

Rejestracja: śr sty 17, 2007 9:34 am
Posty: 151
ekstencja pisze:
Pamiętam, pamiętam :lol: No widzisz, to mogłeś się związać z koleżanką, a nie ona musiała na jakiegoś drania trafić ;)

Sam się do ciązy nie przyczynił, dziecko robi się we dwójkę :wink: No przykre, że musiała tak młoda dziewczyna doświadczyć czegoś tak okropnego.. Nie będzie jej lekko, no ale musi to przeżyć.. Nikt za nią tego niestety nie przeżyje.
Są bardzo różni faceci i nigdy nie wiadomo, jak się zachowają. Zresztą ja jestem zdania, że ludzi nigdy nie można być do końca pewnym.


Owszem, ze do ciazy przyczyniaja sie obydwie strony...ale tylko jedna ponosi konsekwencje? Cos jest nie tak... Pozatym jak facet przez 3 lata mowi dziewczynie, ze bez wzgledu na wszystko jej nie zostawi a nagle zmienia zdanie? Pozatym ja tez troche jestem winny...Znalem go od tej "gorszej" strony, czasem jak chodzilem na impreze/do klubu to widzialem co robil...Mowilem o tym Magdzie ale ta nie chciala mnie sluchac, byla zakochana - ostrzegalem ja ale nie udawalo mi sie, teraz zaluje, ze nie bylem bardziej przekonywujacy...

P.S ZNam go...wiem ze nie wroci, zostawil ja na zawsze. Jej tego nie powiem...nie moge jej powiedziec, ostatnio jak rozmawialem z nia powiedzialem ze napewno wroci, to byl dla niego szok...ja wiem ze jest zupelnie odwrotnie...


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn kwie 23, 2007 8:48 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pn lis 06, 2006 6:49 pm
Posty: 9111
Tomek1337 pisze:
Owszem, ze do ciazy przyczyniaja sie obydwie strony...ale tylko jedna ponosi konsekwencje? Cos jest nie tak...


Chłopie, komu TY to mówisz? :D Samotnej z brzuchem?? :lol: Też mi się to nie podoba, ale nic na to nie poradzę. Świat nie jest sprawiedliwy, niestety. Gdybym go mogła zmienić to również to bym zmieniła ;) Chwila WSPóLNEJ przyjemności, a konsekwencje osobiste.
Nic nie mogłeś zrobić, zakochana była, zaślepiona. Zresztą nawet "dobry chłop" nie wiadomo, jak by się zachował w takiej sytuacji. Nieprzewidywalni są ;)
No mówi przez 3 lata i zmienia zdanie, bo tacy są i już... :roll: Poczytaj sobie o tym, co piszą nasze dziewczyny. Jacy "faceci" potrafią być.

Ciekawa jestem, co napiszą inne dziewczyny na Twą opowieść :P

To skoro go znasz tak dobrze, to może nie zwodź jej.. W niczym to nie pomoże. Lepiej niech szybko i konkretnie wszystko do niej dotrze, a nie niech dociera powoli i po kolei, bo podnoszenie się będzie dłuższe i trudniejsze :cry:

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn kwie 23, 2007 8:53 pm 

Rejestracja: śr sty 17, 2007 9:34 am
Posty: 151
Ona jest dl amnie jak siostra, obecnie jest zalamana. Myslis ze latwo jest mi jej powiedziec" Sluchaj, nie wroci do ciebie, po prostu to wiem, zapomnij o nim" to ja jeszcze bardziej zdoluje, a jesli zaczna ja nachodzic mysli samobojcze?Ja po proswtu jestem zbyt dobrym czlowiekiem aby jej to powiedziec...nie moge, nie umiem...


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn kwie 23, 2007 8:54 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pn lis 06, 2006 6:49 pm
Posty: 9111
To widocznie ja nie jestem tak dobrym człowiek, jak Ty.. Bo ja bym powiedziała ;)

Skromniacha z Ciebie ;)

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn kwie 23, 2007 8:56 pm 

Rejestracja: śr sty 17, 2007 9:34 am
Posty: 151
ekstencja pisze:
To widocznie ja nie jestem tak dobrym człowiek, jak Ty.. Bo ja bym powiedziała ;)


Nie to chcialem powiedziec... Po prostu nie mam serca wyrzadzic jej kolejnej krzywdy...mowi sie ze najlepsze klamstwo jest gorsze od najgorszej prawdy...ale to tylko przyslowie, w zyciu wyglada ono zupelnie inaczej. Ona wierzy, chce wierzyc...chce miec nadzieje a ja nie moge jej tego zabrac


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn kwie 23, 2007 8:57 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pn lis 06, 2006 6:49 pm
Posty: 9111
Rób, jak uważasz.. Ale nie rozumiem, po co pytasz o rady, skoro już wiesz, co zrobisz ;)

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn kwie 23, 2007 8:59 pm 

Rejestracja: śr sty 17, 2007 9:34 am
Posty: 151
ekstencja pisze:
Rób, jak uważasz.. Ale nie rozumiem, po co pytasz o rady, skoro już wiesz, co zrobisz ;)



Poniewaz zeszlismy na inny temat, podstawowe moje pytanie brzmialo, jak mam ja pocieszyc? Jak dodac jej otuchy do zycia, pomoc jej porozmawiac z rodzicami? Jej rodzice mnie bardzo dobrze znaja i wiedza, ze Magda ma we mnie przyjaciela. Jak powie o tym rodzicom to nie bedzie ojca jej dziecka...moze ja powinienem jej pomoc?


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn kwie 23, 2007 9:03 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pn lis 06, 2006 6:49 pm
Posty: 9111
Aha, o to Ci chodziło :D Pogubiłam się :wink:
No więc, ciężko jest pocieszyć kogoś, będącego w takiej sytuacji, bo co byś jej nie powiedział, zawsze będzie źle. Pokaż, że jesteś przy niej, daj się jej porządnie wypłakać i wygadać. No jeśli będzie jej łatwiej to idź z nią na rozmowę z jej rodzicami. Będzie musiała tak, czy siak, kiedyś im powiedzieć. Pomóc w czym chcesz jej? Bo to zdanie jest niejasne. Pomóc powiedzieć rodzicom, czy zastąpić ojca dziecku. Bo napisałeś, że nie będzie juz ojca i czy powinieneś jej pomóc.

Nie pozwól jej usunąć ciąży, choćby nie wiadomo, co mówiła i czuła, bo kiedyś by tego żałowała !!!

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn kwie 23, 2007 9:09 pm 

Rejestracja: śr sty 17, 2007 9:34 am
Posty: 151
jesli choc wspomni przy mnie o aborcji napewno jej to wybije z glowy. Nie chce zastapic ojca jej dziecka...Ja po prostu moge pomoc zdobyc jej sie na odwage powiedzenia wszystkiego rodzicom, i dokladnie wyjasnic rodzicom zaistniala sytuacje. Gdyby poszla tam sama to jej rodzice napewno nie daliby jej nic wyjasniac i nie wiem co by zrobili, przy mnie raczej tak sie nie zachowaja, najpierw bylaby szczera i dokladna rozmowa, pozniej moglbym wyjsc zostawiajac ich samych...ale tez nie wiem czy byloby to dobre rozwiazanie...Jedno jest pewne, w tej rozmowie na ojca dziecka nawet nie ma co liczyc


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn kwie 23, 2007 9:11 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pn lis 06, 2006 6:49 pm
Posty: 9111
No sądzę, z tego, co mówisz, że na tego "ojca" to w ogóle nie można liczyć :roll: To jak będzie gotowa, to idź z nią i niech ona powie, o ciąży. A może reakcja rodziców nie będzie, aż tak straszna, jak się spodziewacie ;)

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn kwie 23, 2007 9:13 pm 

Rejestracja: czw paź 12, 2006 8:35 pm
Posty: 16458
Tomek, no niestety nie jesteś w stanie naprawić tej sytuacji. Cokolwiek byś nie mówił, to będą dla niej tylko słowa... I Ty i ona musicie się z tym pogodzić, choć ciężko jest patrzeć na cierpienie bliskich i byc bezsilnym... Ale myślę, że próba pocieszania jej kłamstwami czy mydleniem oczu nie pomoże. Ona wie, że mówisz nieprawdę, albo przynajmniej, że nie możesz wiedzieć, jak on sie zachowa. Wyczuwa w tym fałsz, bo każdy by sobie z tego zdawał sprawę. A poza tym względną stabilność emocjonalną da jej w miarę szybkie pogodzenie się z sytuacją, a nie sztuczne rozbudzanie nadziei, które być może się nigdy nie ziszczą... Bądź przy niej, słuchaj, pomóż rozwiązać bieżące problemy (typu badania, lekarz itd.), na resztę nie pomożesz.
A kolesia zostaw w spokoju, ignoruj jakby nie istniał... Zimna wojna po prostu. Albo daj mu kiedyś w twarz, raz a porządnie, bez bójek, bo przecież chodzi o gest, a nie jego zejście :wink:


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn kwie 23, 2007 9:18 pm 

Rejestracja: śr sty 17, 2007 9:34 am
Posty: 151
emila pisze:
Tomek, no niestety nie jesteś w stanie naprawić tej sytuacji. Cokolwiek byś nie mówił, to będą dla niej tylko słowa... I Ty i ona musicie się z tym pogodzić, choć ciężko jest patrzeć na cierpienie bliskich i byc bezsilnym... Ale myślę, że próba pocieszania jej kłamstwami czy mydleniem oczu nie pomoże. Ona wie, że mówisz nieprawdę, albo przynajmniej, że nie możesz wiedzieć, jak on sie zachowa. Wyczuwa w tym fałsz, bo każdy by sobie z tego zdawał sprawę. A poza tym względną stabilność emocjonalną da jej w miarę szybkie pogodzenie się z sytuacją, a nie sztuczne rozbudzanie nadziei, które być może się nigdy nie ziszczą... Bądź przy niej, słuchaj, pomóż rozwiązać bieżące problemy (typu badania, lekarz itd.), na resztę nie pomożesz.
A kolesia zostaw w spokoju, ignoruj jakby nie istniał... Zimna wojna po prostu. Albo daj mu kiedyś w twarz, raz a porządnie, bez bójek, bo przecież chodzi o gest, a nie jego zejście :wink:



Dziekuje, skorzystam. Nie ukrywam ze najbardziej podoba mi sie pomysl z daniem gosciowi w twarz, ale nie wiem czy na tym sie skonczy...Dziekuje za rade, moze rzeczywiscie powinienem byc w tym okresie caly czas przy niej...


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn kwie 23, 2007 9:19 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: ndz sty 14, 2007 5:46 pm
Posty: 3043
Lokalizacja: Szczecin
No proszę kto do nas wrócił...?

A już nie powiesz, że twoja koleżanka jest naiwna i że sama jest temu winna i że sobie zasłużyła jak to nam kiedyś powiedziałeś?? Ciekawe jak to się punkt widzenia może zmienić jak kogoś dotyka bliżej dany temat...

Po pierwsze nie zostawiaj jej samej - niech wie, że może na Ciebie liczyć
Po drugie - nie gadaj jej głupot, że on wróci. To najgorsze co możesz jej zrobić! Im szybciej sobie uświadomi swoją sytuację tym lepiej dla niej - bo jak takim gadaniem narobisz jej nadziei to potem jeszcze trudniej jej będzie się z tego otrząsnąć. Wiadomo, że uświadomienie jej tego nie będzie miłe ale uwierz teraz zaboli mniej niż w przyszłości

Co do wspólnego mówienia rodzicom to jak dla mnie nie jest to najlepszy pomysł - nie jesteś z rodziny a to jest ich sprawa - mogą czuć się skrępowani Twoją obecnością. To nie będzie dla nich przyjemna rozmowa i nie należy ich dodatkowo krępować

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn kwie 23, 2007 9:26 pm 

Rejestracja: śr sty 17, 2007 9:34 am
Posty: 151
Anna25 pisze:
No proszę kto do nas wrócił...?

A już nie powiesz, że twoja koleżanka jest naiwna i że sama jest temu winna i że sobie zasłużyła jak to nam kiedyś powiedziałeś?? Ciekawe jak to się punkt widzenia może zmienić jak kogoś dotyka bliżej dany temat...

Po pierwsze nie zostawiaj jej samej - niech wie, że może na Ciebie liczyć
Po drugie - nie gadaj jej głupot, że on wróci. To najgorsze co możesz jej zrobić! Im szybciej sobie uświadomi swoją sytuację tym lepiej dla niej - bo jak takim gadaniem narobisz jej nadziei to potem jeszcze trudniej jej będzie się z tego otrząsnąć. Wiadomo, że uświadomienie jej tego nie będzie miłe ale uwierz teraz zaboli mniej niż w przyszłości

Co do wspólnego mówienia rodzicom to jak dla mnie nie jest to najlepszy pomysł - nie jesteś z rodziny a to jest ich sprawa - mogą czuć się skrępowani Twoją obecnością. To nie będzie dla nich przyjemna rozmowa i nie należy ich dodatkowo krępować


Przeprosilem za to, co pisalem kiedys. pragne przeprosic raz jeszcze

Jej rodzice znaja mnie od malego, mozna powiedziec ze nasze rodziny sa bardzo zaprzyjaznione. Jej rodzice wiedza rowniez, ze Magda ma we mnie przyjaciela i ze zawsze mogla na mnie liczyc...


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn kwie 23, 2007 9:28 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: ndz sty 14, 2007 5:46 pm
Posty: 3043
Lokalizacja: Szczecin
Ale mimo wszystko będzie to dla nich osobista chwila i myślę, że powinni być sami

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 

 Tytuł:
Post: pn kwie 23, 2007 9:29 pm 

Rejestracja: śr sty 17, 2007 9:34 am
Posty: 151
A jak Magda sama mnie poprosi, abym pomogl jej porozmawiac z rodzicami? Odmowic czy sie zgodzic, od kad sie o tym dowiedzialem, caly czas jestem przy niej, wie, iz ma we mnie oparcie. Wiec moze po prostu o to poprosic.


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 26 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna

Forum ciąża

» Grupy wsparcia » Samotni rodzice

Strefa czasowa UTC [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do:  
Antykoncepcja - Bezpłodność - Planowanie ciąży - Objawy ciąży - Test ciążowy - Ciąża - Ciąża bliźniacza - Termin porodu - Objawy porodu - Poród - Laktacja - Niemowlę - Karmienie niemowląt - Macierzyństwo - Psychologia - Przepisy kulinarne - Uroda
Friends Pliki cookies forra