Moja historia, od momentu poznania ojca Norbertusia.
Grudzień 2003..
Poznałam Grześka.. Wcale nie chciałam tego związku.. Nie podobał mi się.. W dodatku ja mała i głupia..W końcu zaczęło się rozkręcać. Niby się zakochałam.. :/ Ślepa wierzyłam Mu co mówi.. Myślałam, że się zmieni.. Jego przeszłość była straszna.. A dowiedziałam się o niej za późno.. Chłopak z poprawczaka. ;| Ćpun.. Wyszedł z tamtąd za dobre sprawowanie i dobrą sumke kasy starych. Pff. Oni zawsze tylko mówili, że On dobry, że nie ćpa, że mi ktoś głupoty opowiada.. On też się nie przyznałam do narkotyków i mówił, że to dawno i nie prawda.. Tak się to ciągnęło wszystko, nie dopuszczałam myśli, że może być inaczej niż mówi..
Luty 2004..
Chodź spróbujemy.. Nie chciałam, bałam się.. Marzyłam o pięknym pierwszym razie.. W końcu jego namowy stały się obsesją. Nie umiałam się sprzeciwstawić. Może poprostu się bałam?! Ok. Uległam. Nie było tak źle, ale w tym nic rewelacyjnego..
Czerwiec 2004..
Mała wpadka, no ale przecież ja w ciąży być nie mogę.. Zacznijmy od tego, że nie chce być. Nie chciałeś się zabezpieczyć, a prosiłam Ciebie. Obiecałeś, że będziesz uważał.. 'Uważałem, Ty wymyślasz bzdury.. Niewku*wiaj mnie'
Wakacje 2004..
Miesiączka się spóźnia.. Co to będzie?! Ułożona 14 latka z dobrego domu, dobrze się ucząca ze stypendium naukowym za super osiągnięcia w szkole i teraz ciąża? Nie.. To zupełnie nie pasuje do siebie.. Płacz, strach, przerażenie. Ciągłe namowy na seks.. Nie rozumiesz nie chce, chyba jestem w ciąży nie moge i koniec.. Niepomagało takie tłumaczenie, a ja nie chciałam.. O dostałam miesiączke. (koniec sierpnia) Uff. Czyli jednak może w ciąży nie jestem.. Iskierka nadzieji pojawiła się.. Kurcze miesiączka 3 dniowa? ;| Bardzo słaba.. O co chodzi.. Hmm.
Wrzesień 2004..
Co raz bardziej mam dość tego zwiążku.. Do cho*ery jak związek może opierać się tylko na seksie w dodatku jak ja tego nie chce.. W dodatku On robi co chce, wieczorami włóczy z kolegami, a mi robi awantury że przychodzi do mnie przyjaciółka, którą znam od malutkiego.. No oszalał.
W końcu nadszedł dzień.. Wielka kłótnia o moja przyjaciółke, bo przyszła do mnie porozmawiać.. Co za kretyn.. Zerwał ze mną. Ohh. Normalnie ulga..
Połowa września -> Poznałam Kube.. Fajny chłopak.. W końcu On rozumie mnie, nawet chce się ze mną związać i chronić przed tym kretynem.. Hmm. Może się skusze i zakończy się ten koszmar z Grześkiem?!
Nie ma sznas na szczęście.. ;( Grzesiek się odgraża.. Co ja mam zrobić?!
Nie jestem z Nim, a dowiedziałam się, że z kimś się spotyka.. Przyszedł do mnie porozmawiać, a mówi mi, że musi już iść bo umówił się z jakąś Madzią.. ;| Pff. On może a ja z Kubą nie mogę? On wychodzi i mówie Mu 'Grzesiek jestem w ciąży, czuje to, okresu znów nie mam' Jego słowa jak zawsze nie znaczące nic.. 'Znów sobie wkręcasz..Idź się lecz lepiej na głowę'
Pażdziernik 2004..
Pogodziliśmy się, ale mimo to codziennie kłótnia.. Nie rozumiał, że żyje w stresie.. Że się martwie.. Okres przyszedł, a dokładniej 1niowe plamienie.. Ehh. Jak ja powiem mamie? Rozpacz..
Ostatni dzień pażdziernika..
Mama siedzi z koleżanką i popija herbatke.. Leże i myśle jak to zrobić? Jak powiedzieć? Jak zareaguje? Najlepiej się zabije.. Po co mi to wszystko.. Nie mam taty.. Słaby psychicznie.. Zabił się.. Mama przeżyła za dużo złego.. Teraz będzie jeszcze gorzej.. Nie chce tego. ;(
Nie mogę długo tego w sobie trzymać.. Napiszę mamie list?!
'Kochana mamusiu. Bardzo Ciebie przepraszam, wiesz, że bardzo Ciebie kocham.. Proszę bądź silna, nie krzycz, nie załamuj się.. Naprawde mi jest przykro.. Nie wiem jak mogło to się stać.. Podejrzewam że jestem w ciąży'
Mama to przeczytała.. Później rozmowa, krzyk, płacz..
Listopad 2004..
Angelika jak mogłaś to zrobić? Co będzie dalej?
Tydzień ciszy w domu.. szarość..
Połowa listopada..
Test.. 2 kreski.. Płacz.. 'Mamo, boję się..'
Pierwsza wizyta u lekarza.. 'Dziewczyno to już prawie 5 miesiąc'
Mam urodzinki..
Grudzień 2004..
Już co raz lepiej.. Rodzina zaakceptowała.. Teraz tylko zjedz to, wypij to, ubierz się ciepło, jak się czujesz..
A Grzesiek? Niby się cieszył, a naprawdę miał wyje**ne..
Pierwsze spotkanie mojej mamy i Grześka rodziców.. I co? Oni nic sobie z tego nie zrobili..
A brzuszek rośnie i dzidzia kopie.. Ajj jakie to piękne.. Szkoda, że tata dziecka się z tego nie cieszy..
Luty 20005..
Z dnia na dzień gorzej.. Grześka prawie u mnie nie ma.. Fajny z Niego będzie ojciec. - Ironia.
26 Marzec 2005..
Pokochamy się? Nie chce, nie rozumiesz?!! Kłótnia.. Poddałam się..
Noc 26/27 marzec 2005..
Mamo wody mi odeszły..
27 marzec 2005..
Urodziłaś Synka. Zobaczysz Go dopiero jutro, jak sama wstaniesz bo jest w ikubatorze.. Płacz..
28 marzec 2005..
Jeju zaraz Go zobacze. Jaki On malutki, jaki blondynek.. Boże czemu pokarałeś mnie i mój Synek jest chory?
Kwiecień 2005..
Codziennie w szpitalu u Norberta.. Badania Maluszka.. Ja płacz, rozpacz, leki uspokajające..
'Grzesiek pojedziesz ze mną do małego? Nie mam czasu jedź sama'
Maj 2005..
Non stop powtarzał jedno zdanie 'Pokochamy się to przyjdę' "idę już, chyba że się pokochamy to zostane'
To była choroba z Jego strony, nie obchodziło Go dziecko, ani to co ja czuje, tylko seks, seks.
Wydało się.. Ćpa non stop, imprezuje..
Czerwiec 2005..
Norbuś chory.. Ja razem z Nim w szpitalu.. Grzesiek wpada za chle mówi, że jedzie bo zmęczony po pracy.. Dzwonie do Niego do domu 'Dobry wieczór.. Może Pan dać Grześka? Nie ma Go jest na imprezie' Itak przez kilka dni..
Przyjechał do szpitala.. Nie odezwałam się.. Nakarmiłam Małego i powiedziałam, że chce się z Nim przejść.. Wyszliśmy.. Moje ostatnie słowa : 'Wypierd*laj.. Nic dla mnie nie znaczysz.. Nie będę sie dłużej z Tobą męczyła. Mam dość..' On z uśmiechem na twarzy odpowiedział 'Czekałem ż to powiesz' i poszedł..
Ta historia jest jak z filmu. Pamiętam każdy szczegół do dziś. Przez ciąże Jego rodzice dali 200 zł na łóżeczko, czyli nawet nie dali połowy na to. Później po porodzie kupili małemu pojacyk i ogółęm przez 2,5 roku dostałam od Nich może z 600 zł.. Albo i nie..
Czerwiec 2005..
Koszmar się skończył. Ufff. Ulga.
Lipiec 2005-Sierpień 2006..
Z Grześkiem kontaktu prawie brak.. Tylko non stop lądował u naszego dzielnicowego sprzedawcy po dragi.. Przez ten czas poznałam 7 różnych chłopaków.. Z żadnym nic nie było.. ;] Nie chciałam, brzydziłam się ich.. Jednego nawet zaprosiłam raz do domu. Haha. Siedzieliśmy 2 metry od siebie ja przed kompem On na łózku i raz w czas się odezwaliśmy do siebie.. Nie chciałam nikogo, chodź nie powiem, że gdybym chciała mogłam mieć faceta. Lubiałam się bawić.. Świr paleta, bajera, smski, mała nadzieja dla Nich.. I pff. Nowy nr, zero kontaktu.. Po co mi to.. Seks?! Co to jest? Przez ten czas nie wiedziałam.. Nie chciałam wiedzieć.. Brzydziłam się tego.. Miałam czas tylko dla Norbercika. Nie powiem - kilka razy poszłam na impreze czy na piwkoo, ale przecież musiałam troche odreagować od domu..
Wrzesień/Pażdziernik 2006..
Nowa szkoła.. Nowi ludzie.. Hmm. Może będzie fajnie.. Drugi dzień szkoły.. Fajny chłopak - ciekawe kto to.. Ale nie przecież ja faceta nie chce mieć! Kilka spojrzeń.. Ehh. Chyba się przełamałam.. On jest fajny.. Chciałabym Go poznać.. ;D W końcu przypadkowa rozmowa, wymiana gg.. Rozmowa do nocy.. Następny dzień impreza szkolny.. Wspólny taniec.. Spojrzenie prosto w oczy.. Jakaś taka dziwna iskierka zabłysła w tych oczach.. W końcu pora iść do domu.. Buziak w policzek.. Jeju. Co ja zrobiłam.. Hmm. Chyba było warto.. Nie chce iść do domu chce jeszcze zostać.. Odprowadził mnie.. Ale On fajny. A może to tylko tak, żeby mnie oślepić?! Tysiąc myśli. Nie chce kolejny raz być głupia..
W końcu spotkanie, za spotkaniem, rozmowy do nocy.. Obsesja na Jego punkcie. Wspólna noc u Niego.. Drinki, muzyka, taniec.. Ajj. Bosko.. Potem kolacja, wspólna kompiel i łóżko.. 'Jednoznacznie powiedzieliśmy-przepraszam nie moge' I dobrze. Cieszyłam się, że nie chce. Też miał poprzedni związek do du*y.. Z dnia na dzień co raz bardziej mi zależało.. Od początku wiedział o Norbercie, ale nie ode mnie.. Po tygodniu znajomości sama Mu powiedziałam.. Po 2 tygodniach przyjechał do mnie.. Poznał Norberta.. Zaakceptowali się wzajemnie. Moja mama też nie miała nic przeciwko..
Luty 2007..
Walentynki.. Wspólna noc.. Chyba jestem gotowa.. W końcu wymarzony pierwszy raz.. Szczere pierwsze raz wypowiedziane 'kocham Cię'..
Dopiero wtedy dowiedzieli się rodzice Dawida o Norbim, wiedzieli wcześniej, ale nie od Nas tylko od Dawida kuzyna.. Byli źli.. A o co? O to, że ukrywaliśmy to przed Nimi.. Nalegali na jak najszybsze spotkanie z Norbim.. Bałam się.. Ale w końcu spotkanie wypadło. Zaakceptowali siebie wzajemnie..
Teraz Dawida rodzice mówią, że są dziadkami. Martwią się o Norberta, piszą i dzwonią, żeby spytać jak się czuje.. Chodzą z Nim na spacery.. Dawid spytał mnie czy kiedykolwiek pozwole Mu zastępować ojca Norberta. ZGodziłam się, bo ufam Mu, wierze.. Jest odpowiedzialnym człowiek z wielkim sercem. Kocha Norberta nad życie. Jestem naprawdę szczęśliwa, że trafiłam na takiego faceta. A dodam, że w cale stary nie jest.

Jest w Moim wieku.. ALe mimo to naprawde nie jest dzieciakiem.. Jest odpowiedzialny jak nie jeden stary facet.
Około kwietnia 2008 zamieszkamy razem. Na luty/marzec planujemy ślub cywilny. Wiem, że byliśmy sobie pisani. Dziękuje Bogu, że trafiło mi się takie szczęście.
Uwierzcie mi, że każda ma szanse znaleść faceta.

Tylko podstawowa rzecz 'NIE SZUKAĆ NA SIŁE< JAK BĘDZIE MIAŁ SIĘ ZNALEŚĆ TO ZNAJDZIE SIĘ SAM'
Powodzenia. ;*