AjLof wspólczuje sytuacji.
Mam sytuacje podobna do Twojej w rodzinie mężą.
Siostra mojego M wyszła za mąz bardzo młodo, bo zaszła w ciążę. Rozwódką została po roku, bo mąz pił i się awanturował.
Po jakimś czasie wyszła drugi raz za mąż. Pierwszy mąz zrzekł się praw do dziecka w zamian za niepłacenie alimentów i drugi mąz go adoptował - tzw. adopcja pełna, czyli dziecko miało zmieniony akt urodzenia.
Wszystko było ładnie, pieknie do czasu, kiedy zaczeło sie psuć między nimi.
Rozeszli się. Siostra męża przeprowadziła sie do rodziców. wystapiła o alimenty i dostała je.
Za to adopcyjny tatus doszedł do wniosku, że skoro rozwodzi sie z żoną to nie będzie płacił alimentów na nieswoje dziecko. i wniósł sprawę do sądu o cofnięcie adopcji
Wydawało się nam wszystkim, ze sąd na cos takiego nigdy nie pójdzie - bo jak to najpierw wzioł, a potem chce oddac jak psa ze schroniska
Wyobraźcie sobie, że sąd odebrał mu prawa rodzicielskie na jego wniosek i do tego cofnął alimenty i jeszcze kazał jej zwrocic to co juz wczesniej dostała.
Pani sędzina argumentowała to tym, że matka dziecko chce żerowac na biednym "tatusiu" który przeciez nie jest biologicznym ojcem
Tylko, że teraz wyszło na to ze chłopak nie ma ojca wogóle, tak jakby ojciec był NN.
Dodam jeszcze, że dziecko w chwili adopcji miała ok 3 lat i biologicznego ojca wogole nie znało. znało tylko jednego ojca- tego adopcyjnego - i było z nim związane emocjonalne. W chwili kiedy tatus postanowił sie go pozbyć chłopak miał 13 lat. zgadnijcie czy się to na nim odbiło...
W tym przypadku sąd moim zdaniem pokazał, że mozna byc najgorszym draniem i to się opłaca....