Hej ciotki...!
Kurde... jak ten czas leci... dzieciaki wasze rosna ze hoho... (no moje tez rośnie...

) Ja jak zwykle z doskoku niestety... smutno ze tylko tak na szybko... no ale dobre i to.
U nas jakos leci

Ewka moja do chodzenia jakos sie nie kwapi... (w sumie to sie jeszcze w zyciu nachodzi dziewczyna...) raczkuje sobie... i wogole wszystko powolutku w jej tepie... (zabki 1 byly jakos po 8mcu) Kochana jest... slodka... serdszko moje... Jest zdrowiutka pozatym ze ma alergie na bialko mleka (a jednak) co za tym idzie ma skore ze slonnoscia do atopi wiec fiola dostaje bo na wszystko musze uwazac, od tego co je, po kurze, ubrania itp... ale spoko... "na szczescie" alergie widac tylko na skorze - mala nie cierpi jakos zoladkowo.. radosna jest i wogole aniołek... da sie zyc... z tym ze uwarzac trzeba cholernie na wszystko - ale dajemy rade
Sytuacja z tatuskiem :-/ nie zmienila sie zbytnio... jestesmy w jako takim kontakcie... widzial mala ostatnio... no ale raczej... bez rewelacji... widzi ewe od swieta,alimenty niby zasadzone ale-wiadomo... Generalnie (chocby moze nawet chcial) na ojca sie nie nadaje poki co... najpierw musi zrobic porzadek z wlasnym zyciem... wybrac albo nalogi albo rodzina... A ja...jakos zlapalam dystans...przyszlosci z nim nie wiaze ale jesli zasluzy pozwole mu byc w zyciu Ewy... czas pokaze... Sytuacja ogolnie pokrecona, pogmatwana, ciezka i tragiczna pod wieloma wzgledami... z reszta... jak historia kazdej z nas... ale grunt to miec dystans...docenic to co sie ma... Ja pomimo sytuacji nadal nie jasnej - w koncu osiagnelam spokoj jako taki... dbam o mała... planuje jej i moja przyszlość.. a jak ojciec bedzie chcial byc ojcem - to nim bedzie i juz...
Ech - filozuje
Kobietki pozdrawiam was serdecznie...
Mam jakieś skromne widoki na kompa wlasnego - ehehe... ale ciiii.... bo zapesze...
mam nadzieje ze wkrotce powroce do was
Buziaki odemnie i Ewy...!!!!