Pozdrawiam znad polskiego morza!
Dzieci u babć, my sami, spokojne, ciche mieszkanko, obowiązki domowe - zostawione w domu.
Dobre obiady, zakupy, sushi. Wieczorem spokojne pifffko przed TV. Chillout. Trzeba naprawiać, co się popsuło, inaczej samo nic się nie zrobi.
tasta ale w szkołach taka zazdrość jest na porządku dziennym. Tak naprawdę to cały szkopuł w mądrej i właściwej reakcji pani pedagog. Jeśli była w stanie spokojnie, mądrze wytłumaczyć dziewczynkom, dlaczego Magda jest zwolniona z części zadań, które ich nie ominą, dziewczynki opuściłyby jej gabinet uspokojone i bez złości.
Też miałam jako wychowawca parę razy sytuacje, kiedy jeden uczeń/ uczennica skarży, czy donosi na innych... Tacy ludzie są wszędzie, a tak naprawdę to ich zachowanie to nic innego, tylko poczucie, że są niesprawiedliwie traktowani i domagają się tej sprawiedliwości. Dlatego najważniejsza reakcja i uspokojenie takiego delikwenta...
Swoją drogą - niech Magda nie da się ponieść złości!!!
Tylko na spokojnie da się rozwiązywać konflikty.
W zeszłym roku też mieliśmy coby statki pirackie pod choinką.
Darka spotkanie brzmi świetnie, bardzo chętnie wreszcie zobaczyłabym Was wszystkie w realu, ale... wydaje mi się, że wszystko się rozbije o tę trasę... Może kiedyś s ię uda, ale wydaje mi się, że będziemy już starszymi paniami, a dzieci będą odchowane.
Super, że czujesz się lepiej i że Twoja głowa zapomina o tym, co ostatnio przeszłaś. I bardzo dobrze - myśl o miłych rzeczach, bo pozytywne myślenie cuda działa!
Piszesz o wystawianiu na sprzedaż rzeczy po synku... a ja mam w domu istne muzeum takich rzeczy... Choćby cała reklamówka figurek Schleich kosztowałaby niemało... Ale nie mam czasu tego wystawiać. Może gdybym miała wolne, nie musiała zasuwać do pracy, wreszcie ruszyłabym to wszystko, ale tak to nie chcę tracić tylu godzin, człowiek zawsze ma do zrobienia coś pilniejszego, a nawet, jak już to zrobi - to odpoczynek jest też pilniejszy, niż wystawianie rzeczy.
Witaj
asik!
Możesz się rozgościć u nas, chociaż my tu już wszystkie podwójne mamusie od dawna.
A ja Ci napiszę, nie nie obserwowałam zazdrości, jak urodziłam młodszego synka. Cały czas twierdzę, że to dzięki temu, jak wiele czasu poświęcaliśmy wtedy z mężem starszakowi - właśnie odwrotnie do przekonania, jakie panuje, że ma się dla starszego dziecka mniej czasu, bo uwagę trzeba poświęcić maluchowi.
Nie tłumaczyłam, że MUSI, czy POWINIEN robić to, czy tamto, rozumieć, bo jest już starszy, czy duży itp itd. Te teksty tylko wzbudzają w starszym dziecku żal i zazdrość, bo jak można mówić 3-, 4-, czy nawet 5latkowi, że jest duzy?.. Przecież kilkulatek to wciąż małe dziecko i zawsze trzeba o tym pamiętać. On chce być traktowany, jak małe dziecko, nie jak starszak, który tyle i tyle powinien już rozumieć.
No i co z tego, że starsze dziecko widzi, że jest nowy człowieczek w domu? Co z tego, że obserwuje, że mama musi przy maluszku dużo rzeczy zrobić? Skoro w serduszku ciągle jest tęsknota za tym, aby mama i tata wciąż zapewniali, jak ważny jest dla nich, żeby tulili, szeptali do uszka, śpiewali, opowiadali bajki, bawwili się - niezależnie od tego, że pojawił się w domu ktoś nowy. A jeśli nagle rodzice przestają mieć na to czas i tłumaczą to tym, że teraz muszą poświęcić go temu nowemu dizeciątku - to jakim cudem starszak ma lubić to młodse?.. Czuje się po prostu odsunięty. I wymaganie ze strony rodziców, że ma to ROZUMIEĆ, jest niemądre i nie na miejscu.
Także moja rada - nie zapominaj o starszej córci, kiedy urodzisz malutką!! Dawaj jej mnósto maminego ciepła, bliskości - nawet, jak będziesz mieć mało czasu - na miłe, serdeczne słowa czas jest ZAWSZE, nawet przy wykonywaniu obowiązków przy maluszku.
Jak ja tęsknię za takim czasem, kiedy ma się w domu takie maleństwo!..
Chyba nigdy nie przestanę marzyć o tym, by być mamą trójeczki...
black a Twoje córcie nie byłyby zachwycone, gdybyś z nimi porobiła jakieś wróżby? Dzieciaki uwielbiają takie zabawy! Lanie wosku, rozpoznawanie kształtów, cienie na ścianie...
Malowanie wróżb, ustawianie butów. Sama radocha.
