Dziękuję Dziewczyny

Jakoś nie umiem się cieszyć, boję się co będzie dalej, bo samopoczucie mam ewidentnie fatalne, właściwie ciągle się czuję jak zatruta, a to już chyba przeszło 2 tyg...od kilku dni, to drażni mnie nawet zapach z ust męża po zjedzeniu cebuli, lub innych przypraw, czuje ten smród w całym pokoju, w ogóle nie mogę przebywać w kuchni, nie gotuje już nawet, a jak się mimo wszystko zmuszam, to nic z tego nie wychodzi, a zapach smażonych potraw, czy choćby podsmażanych ryb, działa na mnie strasznie, nawet ser żółty mi nie smakuje, a wcześniej lubiłam (prawie nie jem mięsa, więc teraz nawet na nie nie mogę zaglądać) dziś przeszłam samą siebie, bo zjadłam tylko z rana trochę flipsów kukurydzianych, 4 herbatniki, a teraz jem jabłko. Wczoraj pomarańcza ok 12, potem ok 16 mizerie z gotowanymi brokułami. Nawet picie nie idzie mi tak jak powinno..Czy to nie jest zbyt niezdrowe dla rozwijającego się zarodka??? Nie umiem się zmusić do jedzenia, przy takich mdłościach

Ciągle leże plackiem, prawie nie wychodzę, bo zaraz źle, nie wymiotuje, ale mdli mnie do granic możliwości, to wszystko powoduje, że jestem bardzo nerwowa, rozdrażniona, rozchwiana

chciałabym się już czuć normalnie. Mąż nakupował mi sucharów, pieczywa ryżowego, a poza tym stara się nie wchodzić mi w drogę

Napiszcie, czy też aż tak źle się czułyście??? Jest wiosna, a ja niedotleniona leże plackiem, nie widzę tej wiosny, nie czuje jej, nie widzę jej i na okrągło mdli, do ok. 15 najintensywniej, ale generalnie nawet w nocy ciężko mi się śpi.
Z obliczeń wynika, że to ok. 6 tydzień. Boję się, że przez ten brak euforii i tak kiepskiego nastroju coś się może stać dziecku, albo, że przez takie narzekanie wywołam coś złego

Chciałam jeszcze dodać, że bez kawy dzień był stracony, piłam dość sporo, a teraz nic mnie nie ciągnie, nawet ulubione słodycze na które zawsze miałam ochotę to jakoś nie bardzo, czekoladą bym nie pogardziła, ale jakoś nie mam ciągów, 3 razy miałam chęć na lody, teraz chyba nie mam. Generalnie nigdy nie byłam niejadkiem, zazwyczaj jadłam dość dużo, nie dbałam o dietę. kilka dni temu prosiłam męża żeby kupił dżem jagodowy, bo miałam ochotę, zjadłam łyżeczkę i leży w lodówce.. nie mam zachcianek, tylko wielkie mdłości. czuje się jak śmiertelnie chora, a mówią, że to stan błogosławiony ;( A może te mdłości to stan oczyszczania organizmu, skoro nie przygotowałam go na poczęcie? Przed ciążą popalałam trochę, w zależności od okazji mniej lub więcej, potem na szczęście mój organizm sam to odrzucił.
przepraszam Dziewczyny za wylanie smutków i żalów i to jeszcze w temacie o testach.