Rodziłam (pierwszy poród) w Szpitalu Bródnowskim na początku czerwca 2013 roku. Jak każda kobieta byłam przerażona i bałam się o dziecko. Zawsze byłam przekonana, że poród to będzie niewyobrażalny koszmar, a teraz wszystkim opowiadam, jaki był rewelacyjny!! Dlatego też zdecydowałam się opisać jego przebieg, bo personelowi, na jaki trafiłam się to po prostu należy. Przed porodem leżałam ponad tydzień na patologii ciąży, położne sympatyczne, zainteresowane, podpowiadały, co robić, żeby przyspieszyć poród. W końcu nadszedł dzień indukcji. Każda porodówka oddzielna, w salach drabinki, piłki i worek sako. Od momentu wejścia na porodówkę, co chwilę (dosłownie!) sprawdzane tętno maluszka. Co jakiś czas zapis ktg, ale nie długo, bo skurcze bolesne, więc położna kazała skakać na piłce, żeby sobie ulżyć, no i rozwierać szyjkę. Nie było momentu, żeby nawet raz na 20 minut nie zajrzała położna albo lekarz. Proponowały sposoby masażu, jaki może wykonywać mąż. Miałam przygotowaną muzykę i tablet z Internetem, bo byłam przekonana, że pierwsza faza będzie się dłużyć i trzeba będzie jakoś zająć czas. Nie skorzystałam z niczego – ciągle ktoś się mną interesował. Przy 4 cm rozwarcia położna poszła po anestezjologa i dostałam znieczulenie zewnątrzoponowe – bezpłatne w tym szpitalu! Po 2 godzinach przestało działać i od razu dostałam kolejną dawkę. Jak się okazało później – zbawienną, bo starczyła akurat na skurcze parte. Przed samą fazą parcia położna zaproponowała nowe pozycje, żeby obniżyć główkę – kolankowo-łokciową i na stojąco. Potem faza parcia już na leżąco z położną i lekarką, mąż trzymał mi głowę i po 30 minutach maluszek był na moim brzuchu. Po każdym skurczu partym, lekarka sprawdzała tętno maluszka, więc byłam spokojna, że nie został przyduszony. Dodam, że mały był duży, bo 3,7 kg. Od razu wylądował na moim brzuchu, neonatolog obejrzał i nie zabierali mi go przez jakieś 2 godziny. Położna przystawiła do piersi, a mnie zszywano. Dostałam znieczulenie miejscowe. Dopiero potem wzięli małego na mierzenie, ważenie itp., mąż był cały czas z nim. Nawet kolację dostałam na porodówce. Po około 3 godzinach zostałam zabrana na wózku na położnictwo. Co jakieś 2 godziny przychodziły położne, sprawdzać co z nami. Codziennie rano same proponowały czopki przeciwbólowe i czopki glicerynowe. Codziennie przychodziły też położne laktacyjne, kazały przystawiać do piersi, sprawdzały jak mały je, tłumaczyły co najlepiej jeść, co ile przystawiać do piersi, poinformowały o nawale pokarmu w 3 dobie, kazały smarować sutki itp. Byłam w szoku! Na drugi dzień połozna wykąpała też synka, przy mnie i mężu. Jak mały płakał w nocy, to przychodziły i sprawdzały co się dzieje, pomagały uspokoić. Podsumowując, szpital może nie jest najpiękniejszy, ale personel jest naprawdę świetny. A to nie hotel. Najważniejsza dla mnie była opieka nad kobietą, a przede wszystkim dbanie o dobro dziecka. Byłam pewna, że poród i pierwsze dni po nim będą koszmarne, ale na szczęście zostałam mile zaskoczona. Wszystko dzieki mojemu lekarzowi i super położnej. Dlatego z czystym sumieniem mogę polecić poród w Szpitalu Bródnowskim.
|