kasiaG27 pisze:
Jakos tak jest ze im dluzej sie staram tym trudniej mi uwierzyc ze to realne, choc z drugiej strony ciezko mi w ogole pomyslec ze nie zajde w ciaze.

Trudno mi to wytlumaczyc, ale jakos tam tkwie po srodku i czasem mam lepsze dni, czasem gorsze. Staram sie jednak myslec pozytywnie, byc optymistka

- no bo co mi pozostalo, przeciez dzidzia nie zechce znerwicowanej mamy

Dzis dopadl mnie dol jakios taki, wiec pisze sobie do was aby sie uspokoic

No bo tak - nie mam jeszcze owulacji (tempka niska jak nigdy w zyciu - zawsze 36,7 a teraz 36,4 lub 36,5)a juz cycki mnie bolec zaczynaja.zawsze mnie bolaly wczesnie ale nigdy przed owu, wiec sobie mysle ze nie bede miala owu nie wiem co o tym wszystkim myslec

Moze wy cos madre glowy poradziecie

Kasiu!
Z temperaturą róznie bywa. Odpowiedz sobie szczerze czy mierzysz ją zawsze o tej samej porze, czy nie przezywasz stresów, czy nie wypiłaś alkoholu, czy wszystko w Twoim zyciu jest jak w zegarku?? Na temperaturę wpływa zwykły ból gardła, katar czy bolący ząb. Nie mozesz domniewać od razu, że owulacji nie będzie. Przeczytaj post Lilo - też bała się, że nie owuluje, a lekarz stwierdził piękny płodny sluz i jajeczko gotowe do wędrówki
Ja osobiscie temp nie mierzę. Za bardzo by mnie to stresowało, a skok temp po owulacji jest u mnie tak silny ,że czuję go sama po sobie.
Zwykle w pierwszej połowie cyklu temperatura jest normalna, a więc wynosi około 36,6°C. Tuż przed owulacją spada o 2 – 3 kreski, do 36,3; 36,4°C. Dzieje się tak na skutek chwilowego spadku stężenia produkowanych hormonów. Ten spadek nie zawsze jest zauważalny! W drugiej połowie cyklu, to jest po owulacji, gdy ciałko żółte zaczyna produkować progesteron, temperatura podnosi się o 3 – 4 kreski, do 36,9, a nawet do 37,2°C.
Wzrost temperatury oznacza, że owulacja już wystąpiła.