Witajcie dziewczyny,
Moja historia wygląda tak: Mam 29 lat. Z mężem staramy sie o dziecko już 4 lata... prawie 5 lat temu przeszłam (niewykryte wtedy) zapalenie przydatków. Objawy "zwalano" a to na ból wyrostka, a to na kręgosłup a to na zapalenie pęcherza moczowego.. gdy ból ustępował zaniechano leczenia co w konsekwencji doprowadziło do przewlekłego zapalenia przydatków i powstania dużego wodniaka na prawym jajowodzie.. niestety przez 4 lata wszyscy lekarze badający mnie diagnozowali wodniaka jako niegroźną torbiel, której nie trzeba ruszać, bo nie zagraża płodności.. natomiast diagnozowano u mnie PCOS (niezgodnie z prawdą) ... dopiero we wrześniu tego roku trafiłam do kompetentnego lekarza który nie dość że wykluczył PCOS to jeszcze zdiagnozował wodniaka jajowodu.

Skierował mnie na laparoskopię. Tydzień temu zoperowano mnie ale jajowód był już tak zniszczony przez wodniaka, że trzeba go było usunąć. Pozostawiono oba jajniki i lewy jajowód. Czy któraś z Was jest w podobnej sytuacji, tj. nie ma jednego jajowodu? Jak Wasze starania o ciążę? A jeśli udało się którejś z Was zajść w ciążę z jednym jajowodem i jak szybko? Czekam już aż będę mogła zacząć starania i chcialabym jak najszybciej zajść w ciążę, bo ponoć do 6 miesiecy po laparoskopii szansa jest największa

Czekam na Wasze (mam nadzieję, że pozytywne) relacje..
