Witajcie,
czy są tu mamy w podobnej sytuacji?
W tym roku dojrzałam do decyzji o drugiej ciąży.
Córkę urodziłam w wieku 22 lat, tzw. "wpadka".
jej ojciec biologiczny to inna bajka - nie istnieje, brak.
Mój mąż jest jej tatą na pełny etat, odkąd skończyła 9 miesięcy.
Obecnie oboje mamy po 28 lat (maż jeszcze 27, w październiku kończy 28)
2 cykle bardzo intensywnych starań przed, w trakcie owulacji - i nic...
Łykamy witaminy (ja selen, kwas foliowy, witaminy z grupy B, cynk, mąż - selen, cynk, kwas f.)
Nie mieści mi się w głowie, że stosunki bez zabezpieczenia, pełne i totalne, potem nogi w górze,
już 2 cykle skończyły się fiaskiem

Podczas, gdy jeden jedyny raz, niechciany, 6 lat temu zaowocował Olką
Faktem jest, że mam problemy z tarczycą - leczę się euthyroxem, ale kontroluję TSH,
jestem w stałym kontakcie z ginekologiem, który dopinguje mnie jak może - i dupa zbita, że się tak wyrażę... 6 lat temu tarczyce miałam też w beznadziejnym stanie, do tego nie brałam leków,
nie byłam pod kontrolą, i piękne zdrowe dziecię powiłam. Co jest nie halo?
Ciężko mi uwierzyć, że to z chłopem coś nie tak, skłaniam się ku opinii, że
mam stare, przegniłe jaja... HELP!