Moj problem polega na tym, ze miesiaczka sie spoznia o 3 dni (no to nic wielkiego

), takze zastanawiam sie, czy to calkiem mozliwe, zebym byla w ciaze i nie wiem, czy mam maszerowac do apteki po test ciazowy, czy lepiej poczekac jeszcze tydzien??
Od kiedy miesiaczka nie pojawia sie jestem bardzo niespokojna, a jednocześnie wewnętrznie rozerwana. Z jednej strony żywię się nadzieją, ze w końcu udało mi się, a z drugiej strony coś mi mówi, że sobie uroiłam ciążę

Bo współżyłam się w siódmym dniu cyklu, a przeciez teoretycznie to sa dnie niepłodne. Ale wiadomo przeciez, ze wszystko jest mozliwe. Zaznaczam, ze cykl mam regularny 27-28 dni. A z drugiej strony to może być sprawa nadżerki, bo w 11 dniu cyklu wypalono mi nadżerke. Z powodu nadżerki przez tydzien cos mi z pochwy lało, prawdopodobnie plyn wysiekowy z martwej komorki, a nastepnie przez 5 dni mialam krwawo - brazowe plamienia. Potem te plamienia ustapily, az do teraz mam taki bialawo -zoltawy sluz. Sama juz nie wiem, bo mam dodatkowe objawy, ktore moga wskazac na ciaze (byc moze takze zblizajaca miesiaczke) bole piersi od 2 tygodni (nigdy tak dlugo mi nie bolaly), wzmocniony apetyt (jesc moge bez konca za trzech, rzadko to zdarzalo sie, naleze do osob, które dbaja o linie), zmiany skorne, czyli tradzik, w jednym dniu nagle po kilka opryszkow
Moze to nadzerka robi mi psikusa?? Oj, tylko nie to...
Co byscie zrobily na moim miejscu? Oczywiscie, ze logiczne by bylo gdybym zapytala lekarza..
Pozdrawiam bardzo serdeczniee