uważam że temat marketowych zakupów jest bardzo rozdmuchany! ostantio w gazecie czytałam że dziecko nie powinno tam chodzić do ukończenia roku

jak dla mnie przesada
owszem - spacerek w lesie jest jest lepszym pomysłem, ale jak się nie ma z kim zostawić dziecka, albo robi się szybkie zakupy i tyle to ja w tym nie widzę nic złego...
w samym markecie (realu) tzn na hali antek wprawdzie był bodajże 3 razy - tylko raz to były dłuższe zakupy, ale w tych sklepikach na pasażu to jesteśmy dość często po pierwsze bo tam mam najbliższy kantor, po drugie tam wywołuję zdjęcia, po trzecie kupuję gazety bo największy wybór

czasem siądę tam tez na lodach - bo w moim mieście NIE MA KAWIARENKi gdzie można usiąść

A przydałoby się takie miejsce gdzie można na "kawce" usiąść na świeżym powietrzu .
Ogólnie wizyty są krótkie a trasa prowadzi przez park albo przez pola (bo mam dwa obok siebie - m1 i platan

) więc tak czy siak zawsze zahaczam o to "swieże powietrze"
i nie sądzę zeby dziecku się krzywda stała nawet jeśli ktoś co tydzień jeździ z dzieckiem na zakupy
ja ogólnie też wszystko z małym rob ię - tyle że na zakupy duże jeżdżą moi rodzice
ale w biedronce jest prawie codziennie
zarazki? są wszędzie
jasne że w duzych skupiskach ludzi jest ich więcej - ale idąc tym torem myślenia powinniśmy unikać środków komunikacji (my w sumie wszędzie na piechotkę ale mieszkańcy większych miast na pewno sobie n a to pozwolić nie mogą), placów zabaw, kościołów, restauracji itd.
Dziecko powinno się stopniowo przyzwyczajać do tego...
Co do świateł - nie słyszałam zeby były szkodliwe - nawet jak są to myślę że nie za długa wizyta raz na jakiś czas krzywdy dziecku nie zrobi
klima? ja przykrywam kocykiem - to rzeczywiście minus wielki - ale w samochodach też często jest klimatyzacja i w wielu innych miejscach
podsumowując - najlepiej nie przesadzać w żadną stronę
