Witam! Dziewczyny piszcie Wasze przygody i wpadki na porodowce

. U mnie obylo sie bez wiekszych. Chociaz jest kilka przygod ktore warto opisac

.
Na poczatku zanim wyslali mnie na sale porodawa, robili mi lewatywe, Pani pelegniarka zrobila co swoja i zostawila mnie w toalecie na chwile "dla siebie"

. Po paru minatch slysze zza drzwi "Juz?" a ja na to "jeszcze nie" i tak krzyczalysmy do siebie przez jakies pol godziny na co w koncu polozna "JUZ?!" a ja standadowo "jeszcze nie" wiec ona "Pani juz konczy bo my tu nastepna mamy"

, tak skonczylam, pozniej lezac na porodowce pod KTG myslalm nie o dziecku, nie o porodzie, nawet nie o bolu, tylko o tej nieszczesnej toalecie, po 15 minutach sistra ktora zajmowala sie moim porodem zlitowala sie i puscila mnie do toalety

. Natomiast w trakcie porodu tez trafilam na kilka wpadek

.
Czesto zdarza sie, ze podczas porodu kobiety wymiotuja (swoja droga ciekawe czemu tak sie dzieje). No i oczywiscie ja musialam byc ta kobieta ktora wymiotuje

. Wiec mowiac do mojego meza masuj plecy puscilam pieknego pawia na pol sali porodowej

, a gdy przyszla polozna to i jej sie oberwalo "odlamkiem" moejgo obiadu

na szczescie nie obrazila sie tylko skwitowala to stwierdzeniem "ma Pani niesamowicie pojemny zoladek

"