Nikamo pisze:
guciaczek22 pisze:
cwaniara - dobrze Ci tak mówić bo masz to juz za soba-

a my biedne nie wiemy co nas czeka
ja marze o tym,zeby usłyszec,że z moja corka wszystko jest w porzadku,że jest zdrowa i cala reszte mam w dupcee, moga mnie póżniej szyc i robic co chca
Nie to nie tak. Ja przed porodem jak ktos sie mnie pytal czy sie boje mowila ze nie, dopiero pozniej jak bylam na porodowce to zaczal sie strach i dobrze ze wczesniej nie wiedzialam jak to " smakuje" bo wcale bym tam nie poszla.
Jak bylam w ciazy to juz chcialam urodzic bo myslalam ze dzidzia jak bedzie zemna to bedzie bezpieczna a nie tak jak w brzuszku a teraz chyba wolala bym zeby spowrotem do niego wrocila bo nie ma dnia kiedy bym sie o nia nie bala. i to tak bez powowdu.
A co do podtrzymania to ja tez bylam mialam kroplowke z fenoterolem. I urodzilam po terminie.
Ja też należę do tych "niecykorowatych", choć sama jestem ciekawa, czy strach obleci mnie jeszcze przed porodem, w trakcie, czy może się bez niego odejdę. Psychicznie jestem gotowa na ból, ale nie jestem gotowa na jego ilość czy natężenie, nie wiem więc, jak będę go znosić. Jedyne czego sama sobie życzę, to obecność osób życzliwych blisko mnie - mąż i położna, z którą będzie się można dogadać. Jakoś mam takie poczucie, po angielsku nazywa się to
inevitability - nieuchronności tego, co ma się wydarzyć. I chcę odsunąć od siebie jak najdalej stres, przygotować się przede wszystkim psychicznie na ten dzień. A jak to będzie naprawdę - mam nadzieję, że za 2, góra 3 tygodnie będę już wiedziała.