Odświeżę temat

Ja po dwóch SN bez znieczulenia, od początku byłam nastawiona na natural, ale bałam się, że nie ur. będę rodziła 16-24-36 h i skończy się cc...ale życie mnie miło zaskoczyło, miałam termin na 3 stycznia, tej nocy terminu już nie spałam, nie mogłam po prostu, o 2 w nocy zaczęło mnie czyścić i jakieś pojedyncze skurcze czułam i co trochę siku, po 3 godz wstałam kolejny raz siku i pultnęło mi trochę wód takie pół szkl. i odtąd się sączyły, ok 5 rano stw. że jedziemy do szpitala, wzięłam prysznic, ubrałam się, wzięłiśmy torbę i o 6 pojechaliśmy, IP badanie niepełny cm rozwarcia, papierologia, usg dziecko ok 3 kg, wymiary miednicy ok, o 7 weszłam na porodówkę, ktg, spacerki, o 10 było już dość mocno, położna dała mi trochę oxy i zaprosiła do wanny, 45 min w wannie super choć skurcze już dawały czadu ostro...po 11 wróciłam na łóżko porodowe i znowu ktg i dała mi już oxy normalnie i wtedy się zaczęło te ost 2 h były najgorsze...wtedy ok 7 cm myślałam, że już nie dam rady i o cc, znieczuleniu czymkolwiek marzyłam! dała mi trochę Jaśka do kroplówki ale to bólu nie uśmierzyło jedynie przysypiałam między skurczami (idiotka myślałam że zaśpię

) aż tu nagle ulga ból się skończył taki hardcorowy zaczęły się parte położna patrzy 10 cm i rodzimy!!! to było mega nagle dostałam takiej energii i siły i parłam, niestety musiała naciąć ale ja sama już tego chciałam przy 4 parciu i po 20 min. partych mała wyskoczyła cała i zdrowa 10 pkt i 3330 g.od razu dostałam ją na brzuch a do szycia mnie znieczuliła dr i szybciutko to zrobiła, także jak gadałam z nią to pytała czy chciałabym teraz cc? a ja ABSOLUTNIE ijuż mówiłam że drugie mogę ur zaraz

ur o 14:05, po 15 przywiźli małą i od razu do cyca, a o 16 przyszła do mnie na wstanie, wstałam sama, ale podobno zbladłam choć dobrze się czułam kazała mi wrócić na łóżko i za godz przyszła znowu i wstałam już normalnie poszłam do łazienki na siku i pod prysznic

w 3 dobie wyszłam a po tyg latałam już na zakupy itd i siedziałam płasko.
Za drugim razem byłam też na SN nastawiona, ale stw., że jak 1 raz rodziłam normalnie jak na pierworódkę czasowo, bez komplikacji i wszystko poszło gładko to drugi raz takie szczęście mnie nie spotka

otóż spotkało jeszcze większe

miałam termin na 13 lutego, mimo chodzenia od 3 stycznia z 1 cm rozwarcia leżałam na patologii bo byłam tydz po terminie, miałam najpierw cewnik foleya na mechaniczne pobudzenie, ale nic, potem zrobili mi dokładne usg tzw test meninga dziecko max 3,5 kg. 8 dni po terminie miałam test Oxy który wyszedł pomyślnie gorzej moja psychika po usłyszeniu rodzącej obok

i 10 dni po miałam mieć indukcję pierwszą, bałam się bo słyszałam, że gorzej boli poród indukowany, zresztą po 1 porodzie wiedziałam jak boli po oxy. Ale już po południu krzyże mnie bolały i ogólnie rozbita byłam, o 23 zaczął mnie boleć brzuch jak na biegunkę, poszłam do wc a tam czop calusieńki na wkładce, ocho mówię zaczynamy!!!

przeczyściło mnie, wróciłam na sale a tam już co 7 min 4 skurcze, poszłam na dyżurkę mówię położnej zbadałam a tam 3 cm i wody chlustnęły i zaczął się poród. Wróciłam na salę po rzeczy a tam już co 5 cm, położna zabrała mnie na blok porodowy, siadłam na korytarzu i wody co skurcz chlustały ze mnie, zadz po męża, weszłam na sale, ktg i już co 3 min. przyjechał mąż, a ja już takie skurcze, mówię Boże już tak mocno? odłączyli ktg poprosiłam o lewatywę, poszłam po pod prysznic i już co 2 min. i musiałam kucać a trakcie, wyszłam i mąż musiał mnie wytrzeć i ubrać bo już miałam wrażenie że skurcze są bez przerwy...nagle położna mnie woła żeby już na salę wracała, wyszłam na korytarz a tu parte i mnie z nóg ścięło...mąż mnie chwycił pod pachę a położna pod drugą i zanieśli na łóżko, a tam 10 cm i rodzimy!!! 2 parcia położna zmieniła pozycję i po 10 min Laura była na zew bez nacięcia 10 pkt. 3790 g dziełochy!!!

rodziłam w sumie 2,5 h od 23:30 a o punkt 2 w nocy wyszła, też dostałam małą na brzuch, leciuńko nadpękłam na 2 szwy. Zaraz po wszystkim wstałam i sama poszłam na łóżko

zawieźli na salę, zaraz małą do cyca dostawiłam i już zostałyśmy razem. Już nie przychodziła za 2 h tylko kazała się przespać przyszły o 7 rano położne na pionizację też wstałam sama i poszłam na siku i prysznic. Wyszłybyśmy po 2 dobach, ale mała dostała żółtaczki i zostawili nas jeszcze dzień. U nas ogólnie nie wypuszczają przed ukończeniem 2 dób ze wzgl. na żółtaczkę bo wychodzi między 2-3 dobą. Ost. dnia już siedziałam na tyłku normalnie. Po powrocie do domu czyli po 4 dniach już normalnie funkcjonowałam jak przed czyli gotowałam, sprzątałam itd

Ze swojej str. mogę polecić SN, ale wiadomo jak jest, ale za 1 razem warto spróbować.
Jeżeli będzie mi dane 3 raz mam nadzieję że urodzę sn, ale jakby się coś działo w trakcie z dzieckiem to oczywiście oponować nie bd.
Sorry za elaborat

ale może komuś pomoże