Dzisiaj jest śr wrz 10, 2025 11:23 am


Forum ciąża

» Zdrowie Kobiety » Poród

Strefa czasowa UTC [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 147 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
Post: ndz lut 10, 2008 5:03 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: ndz cze 03, 2007 7:09 pm
Posty: 1109
Trzykrotka - dobry pomysł z kombinezonem :) A werandowanie zaczęłam dziś :)

Tetno nie zaczeło zanikać ale stwierdzili że to jak ja zaczęlam czuć te skurczyczki oznaczało ze mały może być tak ułozony że obwiązał się pępowiną ale całe szczęście jeszcze się nie podduszał.

_________________
Obrazek]
Franciszek Miron 1.02.2008 Prawdziwie lutowy dzieciaszek :)


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 

 Tytuł:
Post: ndz lut 10, 2008 8:31 pm 

Rejestracja: ndz maja 06, 2007 1:35 am
Posty: 9861
Lokalizacja: Toruń
ja to zgodę na cc to między skurczami podpisywałam :)
ebis ja tez miałam taki kombinezon duży :)
ja wyszłam ze szpitala w niedziele po 14 a położna już była w poniedziałek o 10 rano :) z lekka się zdziwiłam


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn lut 11, 2008 2:03 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: ndz cze 03, 2007 7:09 pm
Posty: 1109
Agnese to kiedy ty zgłosiłaś że urodziłaś że ta położna tak szybko była? U mnie mój mąż zgłosił w dniu wypisu - w środę. Miała zadzwonić i jeszcze nie dzwoniła.

_________________
Obrazek]
Franciszek Miron 1.02.2008 Prawdziwie lutowy dzieciaszek :)


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn lut 11, 2008 3:06 pm 

Rejestracja: ndz maja 06, 2007 1:35 am
Posty: 9861
Lokalizacja: Toruń
u mnie szpital zgłasza - zrobili to w poniedziałek rano i ona tego samego dnia już była :P


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: śr lut 13, 2008 10:00 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pn gru 10, 2007 12:44 pm
Posty: 1543
Lokalizacja: Roosendaal, NL
Cześć dziewczyny !!!

... tak sobie czytam te posty o porodach i zazdroszczę tym, którzy mają juz swoje skarby przy sobie. Ten czas dłuży się u mnie niemiłosiernie, nic nie chce się zacząć dziać :(

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: śr lut 13, 2008 11:41 am 
1 żółta kartka

Rejestracja: pt paź 26, 2007 3:33 pm
Posty: 4332
Hania13no ostatnie dni sie ciagna i ciagna...pamietam jak mi sie dluzylo....a teraz...zaraz bedzie miesiac jak juz jest po....
nie smuc sie...zanim sie obejrzysz i juz bedziesz z maluszkiem. i korzystaj z ostatnich dni wolnosci-naprawde...ja juz rozumiem o co chodzilo tym dziewczyna ktore mi tak wlasnie mowily, zeby spac ile wlezie i cieszyc sie ostatnimi chwilami z brzuszkiem......... :D :D


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: śr lut 13, 2008 11:54 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pn gru 10, 2007 12:44 pm
Posty: 1543
Lokalizacja: Roosendaal, NL
MJ śpię ile wlezie, odpoczywam, ale naprawdę wolałabym aby mały już sie urodził. Mam problemy z nerkami - kamica nerkowa, pod koniec stycznia miałam operację nerki (założono mi dren wewnętrzny do moczowodu). Od tego czasu nerka mnie boli, każde pójście do toalety to męczarnia, mocz wiecznie krwisty, a maluch potrafi mnie nieźle skopać akurat w tą nerkę :(
Mam tylko nadzieję, że nie przenoszę ciąży, bo chyba zwariuję !!!

Pozdrawiam :)

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: śr lut 13, 2008 12:10 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: ndz paź 01, 2006 7:43 am
Posty: 2521
Lokalizacja: ze stolicy podbeskidzia :))
mój synuś urodził się 2.02.08 o godz.16.15
poród wspominam dobrze choć muszę przyznać że same bóle parte tak nie bolały jak skurcze,poród miałąm wywoływany o 11.00 dostałam dawkę oxy.o 13.00 zaczeły się skurcze także poszło mi dosyć szybciutko jak na prowokacje.
mi tez strasznie ciągły sie ostatnie dni i śmiałąm się kiedy wszyscy mówili odsypiaj tyle ile możesz póki nie ma dziecka,i pomimo że mały budzi się tylko na jedzenie (jak narazie :wink: ) to teraz bym chętnie dłuuuuuuugo pospała :wink:

_________________
Obrazek
http://www.suwamgczki.com/]Obrazek[/url]


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: śr lut 13, 2008 12:17 pm 
1 żółta kartka

Rejestracja: pt paź 26, 2007 3:33 pm
Posty: 4332
Hania13to faktycznie...wspolczuje Ci. ja mialam dosc ciazy z powodu opuchlizny i mi porod wywolywali...co i tak skonczylo sie cc...ale mialam ujuz dosc


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: sob lut 16, 2008 11:36 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt lip 07, 2006 9:43 pm
Posty: 1311
Lokalizacja: wielkopolska
jej, az mi sie łza zakręciła w oku jak tak czytam wasze opisy porodów, moj był ponad rok temu, kompletnei neregularne skurcze!!!!, słabo idące rozwarcie, 18h męczrni, ale.. juz zapomnialam co to ból, choć masażu szyjki macicy nie życzę najgorszemu wrogowi ( ale moze dzieki temu poszło szybciej..)
Mimo to porod jest piękny...


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn lut 18, 2008 12:19 pm 

Rejestracja: wt cze 26, 2007 11:40 am
Posty: 2170
W czwartek stawiłam się ze skierowaniem na KTG do szpitala. Poza tym znowu skakało mi ciśnienie. Lekarz stwierdził, że wykres jest w porządku, ciśnienie położna zmierzyła i było też ok, więc… kazał zostać mi w szpitalu :!: Nie wyraziłam zgody i wróciłam z płaczem do domu. Ryczałam jakieś dwie godziny, kompletnie nie wiedziałam dlaczego… Ciśnienie miałam znowu niebotyczne… Położyłam się spać, pomyślałam, że jeśli źle się będę czuła rano, to pojedziemy do szpitala… I o pierwszej w nocy obudziło mnie coś dziwnego… Coś zupełnie innego niż dotychczas, ale spałam dalej, półprzytomna myślałam, że może się coś zaczęło dziać, ale nie przeszkadzało mi to zasypiać co rusz. O piątej, kiedy to coś nie przechodziło, zaczęłam liczyć odstępy między bólami. Były średnio co 7 minut. Zapytałam małża, czy ma dużo pracy w pracy, w razie, gdybym rodziła. Wstałam pod prysznic, umyłam się i liczyłam dalej… Jak stałam lub siedziałam były rzadsze i mniej dokuczliwe, jak leżałam, bolało mocniej…

Pojechaliśmy do szpitala. Byliśmy ok. 9tej. Na ktg czekaliśmy dobra godzinę. Kiedy w końcu mnie zbadali, okazało się, że czynność skurczowa jest regularna, ale baaardzo słaba. Za to tętno maluchowi skakało i lekarz (inny niż w czwartek) postanowił nas zatrzymać. Byliśmy na to przygotowani, małż podszedł po ciuchy do samochodu, ja się wykąpałam ponownie i sru, na salę ogólną… Leżała tam babka, którą non stop odwiedzali niedomyślni, głośni i uciążliwi goście w ilościach niezliczonych, a mi skurcze dawały się coraz bardziej we znaki … na korytarzu. Małż poprosił położną, żeby mnie zbadała. Było coś ok. 14tej. Okazało się, że mam już 3 cm rozwarcia. Zaraz ktg, a tam ciągle na tej skali 20 lub 25 i ani trochę wyżej… Postanowiliśmy wziąć salę półkomercyjną, gdzie byliśmy sami. Małż pojechał do domu posprzątać i wziąć resztę rzeczy. A ja zjadłam to, co miałam (bo apetyt miałam do samego porodu) i znowu ktg (i znowu „nic”). Skurczyli bolały, ale do wytrzymania, najgorzej było, jak leżałam, więc non stop chodziłam, siadałam na łóżko, szłam pod prysznic (pomaga!!!). I tak do 18tej, bo wtedy to przyszła na nową zmianę nowa położna i mnie zbadała, żeby zobaczyć, czy jest jakiś postęp. A ja czekałam na nią, żeby zapytać, czy mogę zjeść kolację… Mogłam  Była to (ku mojej uciesze) położna ze SR  Badanie bolało straaaaasznie, ale warto było: 6cm  I się zaczęło na dobre  Co chwila badanie, ktg (nadal 20), ja smsy do małża, żeby wracał, bo zaczyna porządnie boleć. Jak przyjechał było coś ok. 19tej. Od tego momentu ściskałam go za każdym skurczem, a on przypominał mi, że mam oddychać… Byliśmy sami, wiec czułam się swobodnie… co jakiś czas przychodziła położna…

ok. 20tej po raz pierwszy wzięła mnie na porodówkę na badanie… myślałam, że oszaleję… wtedy zaczęłam się drzeć… bolało niesamowicie, mocniej niż skurcze… musiała przebić pęcherz, bo główka była wysoko, a rozwarcie postępowało… od momentu pozbycia się wód (co nie bolało) pojawiły się o wiele mocniejsze skurcze… to już było okropne… położna co chwile wkładała mi do środka paluchy… jak już widziałam, że zakłada rękawiczkę, to wiłam się na fotelu i mówiłam, że nie wytrzymam… potem już krzyczałam, że nie dam rady, że boli… darłam się jak zarzynana świnia, poważnie… prawie spadłam z fotela… miałam tyłek kłaść na fotel, a ja fruwałam prawie w powietrzu… położna mi tłumaczy, że mam jej słuchać, że mam myśleć o synku… gdzie tam, ból był tak silny, że nie dawałam rady i mogłam myśleć o Filipku, ale to nic nie dawało… potem dostałam piłkę i miałam na niej skakać… podczas skurczy, które już były silne, choć krótkie (ok. 30sekund), małż mnie musiał trzymać, bo traciłam władzę we własnym ciele… pamiętam, że łzy mi ciekły po twarzy, a ja powtarzałam jak mantrę: nie dam rady, boje się… jak wróciłam na fotel, pani Ula znowu wsadziła mi paluchy i zaczęła tam wiercić po raz enty… to było straszne (dopiero później mi powiedziała, że to był masaż szyjki macicy !!!! nikomu nie życzę…)… w końcu zapytała, czy mam parcie na stolec, na co ja, że tak… no to zaczynamy… byłam już tak zrezygnowana, zrozpaczona, że miałam wszystko gdzieś… niech się dzieje co chce… pamiętałam tylko od rozpakowanych mam, że parcie podobno przynosi ulgę i święcie w to wierzyłam… i też tak było… bolało, nie da się ukryć… byłam tak zmęczona już, że sama informowałam położną i pielęgniarkę i lekarza, kiedy nadchodzi skurcz, żeby mogli się przygotować… byłam zaskoczona wszystkim, co się wtedy działo… widziałam porody na filmach, a ten mój w ogóle go nie przypominał ;) Znowu pani Ula coś tam grzebała, żeby pomóc główce, czułam że się cała rozciągam i pękam w szwach, poczułam też nacięcie krocza (tzn. potem się dowiedziałam, że to było to, ale czułam), ale ten ból to był pikuś w porównaniu z resztą… Oczywiście darłam się ile mogłam, a niewiele mogłam, bo podczas parcia to ciężko wrzeszczeć, nadal się wierciłam i wiłam na tym foltelu… Pamiętam, że bałam się o małego, żeby krzywdy mu nie zrobić… Trzy osoby mnie trzymały podczas parcia, lekarz za lewą nogę, położna leżała na prawej (wygimnastykowana) i między nogami coś tam wierciła, a pielęgniarka za tułów i głowę… Kiedy usłyszałam, że jeszcze jeden skurcz i urodzę, to mnie ogarnęła jakaś błoga fala, już nic mnie nie bolało, czekałam na skurcz i na synka.

Filipek wyszedł w jednym skurczu za pomocą trzech parć  To jakiś cud, bo skurcze miałam krótkie… pierwsze, co pomyślałam, jak pielęgniarka położyła mi go na brzuchu, to: A kto to? Jak to się stało? Dziwne jakieś myśli miałam, cieszyłam się i nie wierzyłam, że to już i że ten mały człowieczek, o sinej skórze, z modrymi rozdziawionymi oczkami to Filipek. Nie płakałam, ale głaskałam go i całowałam. Pielęgniarka go wzięła po jakimś czasie, a ja rodziłam łożysko… czułam ulgę, i czułam się zrelaksowana… widziałam między nogami położną, która trzymała pępowinę i zwijała ją jak linę na okręcie… podobno była niesamowicie długa… no urodzić łożysko to pindel… i też tak było, ale szycie  katorga kolejna… znowu się darłam… znieczulenie nie pomagało, a dostałam największą dawkę…
A kiedy pani Ula skończyła te tortury usłyszałam za parawanem jakiś hałas… Moja mama! Krótko mówiąc – w stanie po lekkim spożyciu! Była akurat na spotkaniu z koleżankami ze szkoły, jak się dowiedziała, że została babcią, więc przyjechała z tatą… Wyobrażacie sobie? Wszystkich wyciskała  Pomogła mi zejść z fotela i razem z położna zaprowadziły mnie do Sali. Mały na noc był u pielęgniarek, ale ja i tak nie mogłam spać… Bolało mnie wszystko i boli do dziś. Zaczęły się humory… płacz… A jak się zaczęły cyrki z karmieniem, to już w ogóle popadłam w jakiś letarg, choć w szpitalu starałam się trzymać fason… Ale to już inna historia 

_________________
Obrazek
Obrazek
2 plus 1


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn lut 18, 2008 12:31 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw mar 29, 2007 4:44 pm
Posty: 805
Celtynka-dzielna dziewczyna :cmo: :D :D :D
a poród najnormalniejszy w swiecie-mniej więcej tak to wygląda 8)

_________________
Obrazek
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn lut 18, 2008 12:48 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw lut 15, 2007 5:31 pm
Posty: 1559
Celtynka wow :shock: !!!!!!!!ja ten twoj opis to jednym tchem przeczytalam i musze przyznac ze fajnie to opisalas, az mnie w brzuszku scisnelo, buzki

_________________
Obrazek
Obrazek

JEST NAS TERAZ TROJE........A BĘDZIE CZWORO:)


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn lut 18, 2008 1:11 pm 

Rejestracja: wt cze 26, 2007 11:40 am
Posty: 2170
edyta wiem, ze najnormalniejszy :) ale tych filmowych nijak nie przypominal :wink:

kasiaxd :oops: dziekuje :oops:

zapomnialam dodac, ze do momentu parcia malz byl ze mna, chociaz mialo go nie byc w ogole na porodowce... polozna pozwolila mu jednak wejsc :) nie wiem, jak bez Niego dlalabym rade...

po porodzie polozna mi sie przyznala., ze nie wierzyla ze urodze naturalnie... po tym rzucaniu sie na fotelu zaczela kombinowac, jak w razie czego zalatwiac cesarke :shock:

_________________
Obrazek
Obrazek
2 plus 1


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn lut 18, 2008 4:03 pm 

Rejestracja: pt lip 13, 2007 12:36 pm
Posty: 1954
To i ja opisze jak rodził sie Szymonek, tak dla potomnosci :)

Zaczeło sie w nocy z 2 na 3 lutego. Jeszcze po 3 obudziłam sie na siku - jak zwykle w ciąży :) Wróciłam do łozeczka, mezus mnie przytulił, powiedział ze kocha i sobie zasnelismy. Po godzince przez sen czuje, ze cos cieplego ze mnie wypływa. Zanim sie na dobre obudziłam, pomyslałam jeszcze, zeby to był tylko czop. Budze meza i mowie mu, ze chyba mi wody odchodza. Ten zaczyna macac lózko czy mokre :) Wstałam do łazienki i tam juz sie ze mnie polało tak konkretniej - zrobiłam kałuze na podłodze :) Była 4:40 :) Ja oczywiscie niespakowana do szpitala, łózeczka dla dzidziusia jeszcze nie ma a remont mieszkania dopiero chyli sie ku koncowi. Z emocji dostałam trzesawki, ale szybko mi przeszła :) Obudziałam rodziców - tata pierwszy raz sie golił o 5 nad ranem :D i pojechalismy :) Po 6 bylismy na izbie przyjec, jeszcze szybko usg - mały miał wazyc 3300 ;) Ze mnie cały czas sie wylewały po trochu wody, rozwarcie było na 2 cm, szyjki brak, skurczy tez. Od razu poszłam na porodówke. Po 8 pojawiły sie pierwsze skurcze. Lezałam sobie na łózeczku, słuchałam serducha małego i czekałam na meza az przyniesie mi wode. Po 9 rozwarcie było dalej takie samo, skurcze robiły sie mocniejsze. O wpół do 10 dostałam oxytocyne. Skurcze sie rozkrecały. Na ktg pisały sie na słabsze niz te ktore miałam przed oxy, za to bolały o wiele bardziej - stekałam wtedy, mruczałam, przynosiło mi to ulge. W pewnym momencie przyszedł taki dłuuugi skurcz w czasie ktorego małemu zaczeło spadac tetno. Dostałam jakis zastrzyk, zakreciło mi sie w głowie i dostałam torsji. Połozne cały czas przy mnie, widac było, ze sie przejeły. Ja myslałam tylko o tym, ze jak ma byc cesarka to pod narkoza, bo chyba psychicznie tego nie wytrzymam. Na szczescie skurcz przeszedł i tetno maluszka wrociło do normy i wiecej takie spadki sie nie powtorzyły. Połozne sie uspokoiły, odwołały lekarza i mogłam sobie rodzic dalej. Skurcze im były mocniejsze tym głosniej stekłam i jeczałam :) Lekarka powiedziała zebym sobie poszła na siku, ze poczuje ulge. U mnie chodzenie w czasie skurczów wcale ich nie łagodziło :) Bolało jeszcze bardziej. A jak mnie chycił na kibelku, to myslałam ze padne twarza na podłoge :) Juz wiecej sie z łózka nie ruszyłam :) Jak przyszedł pierwszy party, to az mna rzuciło do przodu. Wcale to mi nie przypominało parcia na stolec, raczej miałąm wrazenie, ze cały brzuch mi nagle zjezdza do kolan. Parte miałam krótkie. Nie wiem za ktorym urodziłam. Nie umiałam sobie zsynchronizowac oddychania ze skurczem i troche mi chyba zeszło - bardzo mnie to frustrowało. Najlepiej mi poszło jak miałam ostatni party, moze czułam ze wtedy sie urodzi :) jak wyszła główka, to z wrazenia az usiadłam (o ile mozna tak powiedziec :) ), połozne w krzyk, ze jeszcze mam przec i urodziłam całe ciałko :) Szymek najpierw wyladował na podbrzuszu, pepowina była ponoc za krotka zeby mi go dac wyzej a potem połozyli mi go na piersiach. Był taki malenki, przestał kwilic i sie rozgladał wszedzie pijanym wzrokiem :) Jak sie odezwałam to popatrzył na mnie :D Potem było wazenie, mierzenie, ja rodziłam łozysko i byłam szyta (nacinanie tez czułam i to podwójnie, bo z powodu krótkich partych za pierwszym razem zdazyła tylko dziabnąc i musiała ciąć drugi raz :) ). Potem sobie pojechałam na sale, a po dwóch godzinkach przyjechał do mnie Szymek :) Urodził sie o 13:50, wazył 2790g, mierzył 51cm, dostał 10pkt w skali Apgar :)

Reasumując:
- jak pisała celtynka - badanie na skurczu boli bardziej niz skurcz :D
- ból zapomina sie momentalnie :)
- mąż sie przydaje podczas porodu - podaje wode, zwilza twarz, smaruje usta pomadka :)
- jak sie rodzi to czas płynie tak cholernie wolno, jak sie urodzi to sie mysli kiedy to mineło :)
- moj poród był super, nawet nie pomyslałam o znieczuleniu - ten bol naprawdę mozna wytrzymac, i miło go wspominam :)

Aha, połozne jak zaczynałam rodzic cały czas nawijały o strajku (tam gdzie rodziłam połozne i pielegniarki strajkowały) :twisted: Ale naleza sie im wielkie podziekowania, bo cały personel był super :)

_________________
Szymon Dawid, 03.02.2008
Dorota Anna, 22.09.2012


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn lut 18, 2008 5:06 pm 

Rejestracja: wt cze 26, 2007 11:40 am
Posty: 2170
netii ja te z nie pomyslalam o znieczuleniu... a tak sie balam, ze bede o nie blagac :) ja tez milo wspominam porod, hociaz przez najblizsze trzy lata wolalabym tego poniwnie nie przechodzic :)

_________________
Obrazek
Obrazek
2 plus 1


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn lut 18, 2008 8:20 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pn wrz 17, 2007 4:55 pm
Posty: 2370
Lokalizacja: Mikołajki
Dobra, teraz moja kolej na opis…
Jak wiecie dostalam skierowanie do szpitala ale mnie tam nie chcieli – szyjka zamknieta i praktycznie wcale rozwarcia nie było - i po jednym dniu wygonili do domu, ale ja wiedziałam ze szybko tam wroce hehe i tak tez było…
W piątek caly dzien meczyly mnie skurcze – stawianie brzucha, czasami bole jak na miesiączkę, modliłam się żeby wkoncu się rozkręciło ale przez dlugi czas cisza. Położyłam się spokojnie spac ale około 4ej obudzil mnie bolesny skurcz, taki bol krzyza opasujący również brzuch, pisałam wtedy smsy z Celtycka no i powiedziala ze u niej zaczęło się wlasnie od takich skurczy wiec troche się przestraszyłam i już nie mogłam spac… Skurcze te były nie zbyt silne, ale pojawialy się dosc często – na początku nie bardzo je liczyłam Az zaczely się silniejsze, wtedy pojawialy się co 10 min, jak były już co 7 min to nie mogłam siedzieć ani lezec, wstawałam, szlam do kuchni do okna i jak wracałam to już mijaly i tak chyba z 1,5 godz. Wkoncu zaczely się bardzo nasilac, tak ze nie mogłam już nawet isc wyprostowana, nie pomagalo nawet kucanie przy lozku… Poszlam siku a na wkladce mialam rozowa wydzieline, zrobiłam siku a tam krew…Wymiotowałam… Przestraszyłam się, obudziłam mojego M. Skurcze mialam już co 5 min ale jakos nie docieralo do mnie ze to już i odwlekałam wyjazd do szpitala… Była 7.30 jak malo nie ryczałam z bolu i postanowiliśmy jechac jednak do szpitala – mielismy do przejechania 30km, jak wsiedliśmy do samochodu surcze były już co 3 min i bardzo bolesne, jęczałam już z bolu. Wpadlam na izbe przyjec i wystękałam – chyba rodze. Szybko się mna zajeli, polozna zabrala mnie na oddzial. Oczywiście najpierw biurokracja – stos papierkow do wypelnienia, polozna zadawala pytania a ja nie bylam w stanie logicznie myśleć i na niektóre odpowiadałam po prostu – nie wiem, nie mogłam wysiedzieć na miejscu i co wstawałam z krzesla to ona kazala mi usiąść. Wkoncu zabrala mnie na badanie. Było przed 9ta a ja mialam 4cm rozwarcia. Jeszcze głupi tekst poloznej tak pani cierpi? TAK. To co będzie pozniej? A ja zamarlam… Nie było mowy o zadnym znieczuleniu. Polozna zrobila mi lewatywe – fuj – i siedziałam chyba z godz na kibelku. Było mi na zmiane to zimno to gorac, bylam blada jak sciana i normalnie pot ze mnie leciał. Po ‘wszystkim” poszlam do niej i zabrala mnie na sale porodowa. Podpiela pod ktg i tak leżałam… na szczescie M był przy mnie. Mówiłam mu ze nigdy wiecej nie będę rodzic, skurcze były co chwila dosłownie i to tak bolesne ze gryzlam poduszki i wylam z bolu. Gdybym miala sile plakac to pewnie ryczałabym jak dziecko. Było mi okropnie zimno, telepalo mna. Skurcze zapisywaly się takie na 50-60 – przeciez pare dni temu w szpitalu takie mialam i ich nie czulam w ogole… Po jakiejs godz polozna mnie zbadala i mowi ze 7cm rozwarcia i ze do obiadu urodze. A ja w szoku bo było jakos po 10ej dopiero. No ale jak zaczely się już skurcze zwykle na przemian z partymi to wiedziałam ze to już blisko… Straszny bol, chcialo mi się wymiotowac. Odeszly mi wody plodowe. Wkoncu zaczely się same parte – ohyda. I tak chyba przez godz. Polozna wpychala mi przed skurczem palce i w czasie skurczu kazala tak przec jakbym chciala sie ich pozbyc ze srodka. Nie mialam sily. Chwilami nie słyszałam co do mnie mówiła. Wkoncu stwierdzila ze jeśli tak będę parla to będę rodzic do wieczora, i chyba to mnie olśniło. Wzielam się za siebie, nie myślałam o bolu tylko jak kazala przec to parlam ile wlezie. Nogi i rece bolaly mnie od zapierania się. Mój M parl razem ze mna, był blady jak sciana. W czasie skurczow przytrzymywal mi glowe. Wkoncu tekst poloznej – widze główkę – blondynka, mój M zajrzał ale nic nie wylukal hehe. A ja parlam i parlam Az w koncu czuje ze w czasie parcia rozciela mnie. Jeden party – nic, drugi wyskoczyla glowka, trzeci – reszta. Była 11.50. Poczulam taka wielka ulge… Jak usłyszałam placz to spojrzałam na mojego M a On normalnie plakal… Polozna dala mu nożyczki i przeciął pępowinę. Spojrzałam na mój brzuch – zostal sam flak… Położyli mi mala na brzuchu, a ja – czemu ona taka sina? Polozna - sina? Tak musi być. Pogłaskałam ja i zabrali ja do wazenia etc. No a mnie czekalo urodzenie lozyska, ale to było tylko jedno parcie i po wszystkim. Jak usłyszałam wage i długość to bylam w szoku bo przeciez Zuzia miala być malutka i drobniutka a ja malego koloska urodziłam. Siostry od noworodkow daly jej 10pkt, ale tez stwierdzily ze gdyby można było dalyby wiecej. A ja szczesliwa ze niania zdrowiutka. W miedzy czasie polozna mnie „naprawila”, troche bolalo, ale już nawet nic nie mówiłam, bo w porównaniu z bolami porodowymi to było nic. Dali mi ja wkoncu, przystawilam ja do cycka i od razu zaczela ciagnac. Bylam taka szczesliwa… Nie mogłam uwierzyc ze to JUŻ, to była jakas abstrakcja…. :D

_________________
Obrazek

*Dla całego świata możesz być nikim, ale dla mnie jesteś całym światem*


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: wt lut 19, 2008 6:55 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: sob lip 21, 2007 2:54 pm
Posty: 352
Lokalizacja: Southampton UK / Zabrze
Witajcie dziewczyny, ja z marcówek do Was zaglądam i gorąco Wam dopinguje i pochłaniam wszystkie opisy porodów i staram sie wyobrazić siebie juz za jakies 3 tyg w tej samej sytuacj :lol: i.. rośnie we mnie jednocześnie niepokój i uczucie niesamowitości :wink:
Powiedzcie dziewczyny, zwłaszcza te, które rodziły w towarzystwie swoich "menów", jak oni później opowiadali o porodzie, co czuli? jakie dla nich to było przezycie?? podzielcie sie jesli znajdziecie odrobine czasu, miedzy tuleniem Waszych skarbków..
pozdrawiam ciepło!!! :papa:

_________________
Obrazek

Obrazek

Obrazek Marysieńka


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: wt lut 19, 2008 10:23 am 
#

Rejestracja: pt cze 01, 2007 7:12 am
Posty: 7321
Lokalizacja: Kiel - DE
dziewczyny jesteście wielkie!!!!

magidb- mój sobie bardzo chwalił każdy poród. Może nie fazę skurczów, ale widok małego ciałka... Dla niego to prawie metafizyczne przeżycie. I na każdym się popłakał. Ja sama nie dałabym sobie rady przejść przez poród bez niego. A z drugiej strony, gdy już maluszek się pojawia, jest to tak piękny moment.. nie mogłabym go nie dzielić z kimś kochanym

_________________
ObrazekObrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 

 Tytuł:
Post: śr lut 20, 2008 8:26 pm 

Rejestracja: wt lut 19, 2008 12:46 pm
Posty: 1
ojj!! jak ja zazdroszczę mamusiom, moja dzidzia nie myśli żeby wyjść z brzuszka.

_________________
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 147 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następna

Forum ciąża

» Zdrowie Kobiety » Poród

Strefa czasowa UTC [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Antykoncepcja - Bezpłodność - Planowanie ciąży - Objawy ciąży - Test ciążowy - Ciąża - Ciąża bliźniacza - Termin porodu - Objawy porodu - Poród - Laktacja - Niemowlę - Karmienie niemowląt - Macierzyństwo - Psychologia - Przepisy kulinarne - Uroda
Friends Pliki cookies forra