Hejka! Jestem w 39 tygodniu i juz nie wiem co jest grane. Wczoraj bylam w szpitalu na wizycie i w poczekalni dostalam strasznie mocnych skurczy, gdy mnie pani doct wzywala szlam do gabinetu zgieta w pol. Zbadala mniie- szyjka juz jest krotka i wszystko jest gotowe na porod ale rozwarcia nie ma :/ zapytala sie czy chce zostac w szpitalu ale wolalam wrocic do domu. Po powrocie mialam strasznie mocne skurcze doslownie jakby mnie maly od srodka rozrywal, ale byly nieregularne wiec poszlam sie wykapac. Po kapieli odszedl mi czop z brunatna krwia. Potem kilka skurczy i zasnelam potem juz sie nic nie dzialo

dzisiaj mnie troche kluje tam na dole i to wszystko. Czy to falszywy alarm? Jak myslicie?