Dzisiaj jest śr wrz 10, 2025 8:54 am


Forum ciąża

» Zdrowie Kobiety » Poród

Strefa czasowa UTC [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 49 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3
Autor Wiadomość
 Tytuł:
Post: pn maja 25, 2009 2:58 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pn lis 12, 2007 7:46 pm
Posty: 4331
mlody spi to skorzystam i tez opisze swoj...

obudzilam sie jakos o 5:50 bo poczulam ze mam mokro... wstaje i patrze a tam morka plama, majtki mokre, powachalam i zapachu to to nie mialo... poszlam go kibelka, wrocilam i budze Marcina, ze chyba wody mi ciekna... on w szoku, bo poszlismy spac jakos o 3... pyta mi sie co teraz :lol: a ja, no chyba jedziemy do szpitala... wiec sie ubralam, on poszedl po samochod i pojechalismy... na izbie mowie lasce, zeby sprawdzila bo ja pewna nie jestem a ona ze to na pewno wody i mnie przyjela... podloczyla pod ktg ale skurcze takie jak zawsze... poszlismy na gore, zbadali, rozwarcie na 3cm, zrobili lewatywke, kazali sie polozyc na lozko i podlaczyli znow ktg... babki byly w szoku ze sobie leze spokojnie, bo skurcze sie pisaly a ja juz przyzwyczajona do takich... mnie nic nie bolalo wiec Marcin po 7 pojechal sie troszke kimnac... ok. 8:30 przyszedl lekarz, spytal sie czy chce zeby mi troszke przyspieszyl, ja ze tak wiec pogmeral troszke i mowi ze mam o 2h szybciej... ja zadowolona, pozniej zbadala mnie moja polozna, tez pogmerala (bolalo :? ) i ze rozwarcie na 5cm... dostalam oxy, weszlam troszke na pilke, poskakalam ale nadal nie czulam mocnych skurczy... o 10 przyszla lekarka, zbadala i mowi, ze czuje nadal pecherz, rozwarcie na 5cm, przebila pecherz i sie zaczela jazda... dostalam takich boli krzyzowych ze latalam na tym fotelu... nie czulam w ogole brzucha... Marcin przyjechal ok. 10:30... w skurczu polozna badala rozwarcie, robila masaz szyjki, a to strasznie bolalo, plus bole krzyzowe... kazala mi usiasc na pilke to o malo co nie zemdlalam, wiec z powrotem na lozko... o 11 rozwarcie bylo na 8cm-a ja tylko krzyczalam dopiero na 8... a bole mialam co chwile, nawet nie zdazylm odpoczac po jednym, ktory sie nie zdazyl dobrze skonczyc a zaczynal sie drugi... ryczalam i krzyczalam na tej porodwoce, mowilam, ze juz nie chce miec dzieci... w koncu uslyszalam, ze rozwarcie na 10cm i zaczely sie parte... ale przez te bole krzyzowe nie mialam sily przec, prawie 2 razy zemdlalam, Marcin wyszedl na sam koniec, powiedzial pozniej ze nie mogl patrzec jak mnie boli... moja polozna obserwowala glowke, lekarka trzymala mi jedna noge a druga polozna druga, w pewnym momecie mowie, kiedy on wyjdzie, ze chce cesarke... to sie smialy ze co teraz by lekarka z glowka zrobila... ale w koncu jakos sie udalo, o 11:30 maly sie urodzil, widzialam jak glowka wychodzi i reszta cialka (przypadkiem bo akurat sie kovnczyl skurcz i otwotzyoam oczy) :) od razu mi go dali :) z lozyskiem poszlo szybko, potem lekarka mnie zszywala, czylam ciagniecie tylko, a na koniec powiedziala, ze ostatni szew dla meza :lol: jak mnie zszyla to zawolali Marcina i tak sobie lezelismy 2h razem a potem mnie wzieli do poporodowej :)
musiala mnie naciac bo bym pekla, ogolnie gdyby nie byly takie stanowcze to pewnie bym sie meczyla dluzej...

Nives, agamika wspolczuje... wiem co to znaczy chociaz u mnie to szybko poszlo... ale bol jest okropny...

zguba super, ze szybko poszlo :)


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 

 Tytuł:
Post: czw maja 28, 2009 5:04 pm 

Rejestracja: sob wrz 20, 2008 10:14 pm
Posty: 1175
To teraz kolej na mnie...

Była niedziela, 9 dni po terminie, nazajutrz miałam się zgłosić na oddział. Pogoda piękna, zaplanowałam opalanie i juz nawet wysmarowałam się kremem do opalania gdy czekając aż wsiąknie kucnęłam przy oknie bo spadł listek z kwiatka by go podnieść i już... poczułam fajne ciepełko między nogami, leciało, leciało... nie złe jeziorko się zrobiło na parkiecie - na szczęście te wody były przeźroczyste. Miałam uśmiech na twarzy i łzy w oczach W KOŃCU SIĘ ZACZĘŁO. Zadzwoniłam po tatę, że trzeba zawieźć mnie do szpitala. Wskoczyłam pod prysznic, poprawiłam depilowane miejsca, umyłam podłogę i czekałam na tatę. Przyjechał ekspresowo i nerwowo stąpał z nogi na nogę jak zmywałam lakier z paznokci. W koncu dopakowałam torbę i pojechaliśmy. Na IP nawet mnie nie badali tylko od razu przyjęli na oddział, tam ktg, które pokazywało pojedyncze słabe skurcze. Czekali az samo się rozkręci. Wody odpływały mi nadal. Byłam w szoku, że tego tyle jest!! W nocy z zegarkiem w reku miałam skurcze co 5 min i do tego odpływające wody miały zabarwienie różowe z drobnymi skrzepami krwi. Położna widząc moją radość na twarzy powiedziała, że skurcze muszą być mocniejsze, co 2-3 min, a ta krwią mam się nie przejmować bo to szyjka się skraca. Miałam czekać. I czekałam, aż zasnęłam. Rano okazało się ze juz mi nic nie jest. Podali wit. B, która nic nie pomogła - skurczy nadal brak - no może jeden się zapisał.Wieczorem kolejna dawka i dalej nic. Na wtorek zaplanowali podanie oxy. Rano lewatywa i na porodówkę. Rozwarcia brak!! Po jakiś 2 - 3 godzinach zaczęłam odczuwać bóle z kręgosłupa, ale takie do wytrzymania. Chodziłam a właściwie delikatnie pląsałam po korytarzu ze słuchawkami na uszach... Czekałam, położna badała, ale rozwarcie było słabiutkie - 3 cm. Co pół godziny zwiększali dawkowanie tego oxy az w koncu bóle zaczęły się konkretne, wtedy worek sako, drabinki, klęczenie i wszystkie możliwe pozycje poza leżeniem - nie mogłam wytrzymać ani skurczu w tej pozycji. Rozwarcie niestety nie postępowało, przyszedł lekarz i zaczeli dyskutować o cc. Lekko się przeraziłam, tego nie chciałam najbardziej, ale co tu w takiej sytuacji wybierac. Po chwili ponownie mnie zbadali i rozwarcie na 7 cm!! Ja cała szczęsliwa, że się ruszyło pomimo bólu przeszłam do toalety, nawet sama wróciłam i złapał mnie taki skurcz, że wylądowałam na czworaka na zimnych kafelkach, ale była ulga od tego chłodu. Lekarz jak mnie zobaczył na tej podłodze lekko się zdziwił, położna zbadała i mówi: ROZWARCIE PEŁNE, musi pani wejść na fotel - a ja na to, że się nie da!! Lekarz na to, że się nie da odbierać porodu na podłodze... Hmm jak dotarło do mnie, że faktycznie już rodzę to zebrałam siły i wdrapałam się na ten fotel. Póżniej chyba 3 lub 4 skurcze parte, na jednym mnie nacięli ale nic nie czułam i moje maleństwo było na moim brzuchu. CUD! Moje oczy we łzach, a jego malutkie oczęta wpatrzone we mnie. Byłam zaskoczona, że jest tak różowy! Taki malutki! Przyssał się lekko do sutka, odczekaliśmy chwilę i podano mi nożyczki by odciąć pępowinę. Rece mi się trzęsły jak nigdy w życiu. Pozniej poszło to łożysko, ale to już pikuś, zresztą szycie też.

Pomimo bólu nie do opisania i na pewno nie do wyobrażenia dla kogoś kto nie rodził - to NAJPIĘKNIEJSZY DZIEŃ W MOIM ŻYCIU!!


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pt maja 29, 2009 7:27 am 
Awatar użytkownika

Rejestracja: czw maja 29, 2008 10:33 am
Posty: 2253
Lokalizacja: lubuskie
MyszkaM- komicznie miałaś na końcu. Tak na czworaka - trudno mi to sobie wyobrazić -musiało to śmiesznie wyglądać. Gratulacje dla dzielnej mamy.

Linlin-
no nie było łatwo. I w sumie muszę powiedzieć, że się cieszę, że więcej dzieci nie planuję. Chyba nie dałabym rady kolejny raz przechodzić przez to wszystko. Po prostu już mi brak odwagi na porody.

_________________
ObrazekObrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pt maja 29, 2009 11:19 am 

Rejestracja: pn paź 27, 2008 8:09 am
Posty: 777
Lokalizacja: Żory
TO i ja w końcu opiszę mój poród :P
Jak wiecie odeszły mi wody płodowe - zielone (wchodziłam w piątek 22 maja na forum poradzić się Was, bo nie byłam pewna czy to wody płodowe czy nie, bo było ich bardzo mało i przypominały bardziej jakąś maź niż wody). To było gdzieś ok 14:30 - zadzwoniłam więc do mojej położnej ze szkoły rodzenia, ale ona za bardzo przez tel. nie mogła mi nic doradzić, nie widząc tych wód zielonych, ale powiedziała że jeśli dalej to będzie się sączyć to mam pojechać na IP bo pewnie to wody. Tak więc w miedzy czasie rozmawiałam na gg z moim męzem, który był w pracy. Powiedziałam mu, żeby na wszelki wypadek prędzej kończył, bo chyba wody mi odeszły. Przyjechał za ok pół godzinki. W międzyczasie zaczęły mi sie skurcze już co 3 minuty, ale nie chciałam jeszcze panikować, bo myślałam że może przejdą (że to jakieś straszaki). Powiedziałam, żeby sobie na spokojnie zjadł i się okąpał na wszelki wypadek. W szpitalu byliśmy ok 16 (dalej skurcze co 3 minuty(. W szpitalu powiedzieli mi, że to są zilone wody płodowe, wiec zostawili nas juz w szpitalu i podłączyli do ktg - oczywiście skurcze sie zapisały, rozwarcie było na 2 palce, wiec zostaliśmy już na porodówce. Na początku był lajt mimo, że troszkę bolało (ale ja zawsze miałam bardzo bolesne miesiączki, więc nie był to dla mnie aż tak silny ból-dało się przeżyć). Na szczęscie przyjmowała mnie taka położna, z którą chodziłam na prawo jazdy i która zna moją bratową - tak więc zostałam przyjęta bardzo miło. Niestety jej zmiana kończyła się o 19. Ja w międzyczasie ćwiczyłam sobie na piłce, poszłam z męzem pod prysznic, bardzo dużo pomagało mi także kucanie w czasie skurczu. Po 19 przyszła nowa zmiana, ale odziwo także super się mną zajęła Pani położna (może tamta coś jej powiedziała). Zbadali mi rozwarcie - niestety w ciągu tych ponad 3 godzin zwiększyło się o niecały palec - więc postanowili podłączyć mnie do oxy żebym nie musiała się dłużej męczyć, bo akcja porodowa (rozwarcie) bardzo powoli szło. Po podłączeniu kroplówki poszło już bardzo szybko - bo w około półtora godzinki urodziła się już mała. Bóli partych miałam 15 minut. CIeszę się bardzo że był ze mną mąż bo bardzo mi pomógł przy porodzie: masował mnie, chodził ze mną pod prysznic, podtrzymywał przy bólach partych na kucka (bo na początku pozwolili mi tak wyprzeć małą) ;)
Byłam bardzo zadowolona z tej położnej, bo ona także bardzo dużo mi pomogła - wspierała mnie, mówiła jak oddychać, jak przeć i kiedy. Była zdziwiona, bo w czasie normalnych skurczy darłam się jak głupia, a w czasie parcia bardzo szybko i sprawnie mi to poszło i ani razu nie krzyknęłam. Jak widać poród miałam bardzo udany - lepszego chyba nie mogłam sobie wymarzyć. Gorzej było z szyciem. Niestety nacinali mnie, w czasie skurczu i tak bardzo to odczułam. Ale najgorsze jest to, że mała urodziła się z rączką przy buzi i owinięta pępowiną. Tak więc nie dość że oni mocno mnie nacięli to jeszcze mała z drugiej strony mnie rozwerwała :(
To był koszmar, bo potem na żywca lekarz ucinał mi jakieś wiszące kawałki skóry (z tej rozerwanej rany). NO i zaczęło się szycie - gdzieniegdzie w ogóle nie byłam własnie znieczulona i wszystko czułam na żywca :cry: Kobieta (sprzątaczka) na korytarzu pytała mojego męża (bo mąż z córeczką czekali na mnie już na korytarzu) "a co ona dalej rodzi". Tak więc ból był niesamowity. Samo szycie trwało pół godziny

Na szczęście to wszystko bardzo szybko się zapomina jak tylko ma się już tą kruszynkę przy sobie :) [/i]

_________________
Obrazek Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: sob maja 30, 2009 12:05 pm 
Awatar użytkownika

Rejestracja: pt sty 11, 2008 11:51 am
Posty: 924
no to kolej na mnie...
obudziłam sie rano coś koło 8 mąż akurat wpadł z pacy zapytać jak się czuję i wróćił ...więc wstałam i poszłam do wc..a tam szarpnięcie i chlust polało się...patrze czyste uff..więc dzwonię do męża z pytaniem..."kochanie doszedłeś do pracy??bo mnie wody odeszły i musisz mnie zawieźć do szpitala...za 2 min mąż był..a ja nucąc pod nosem poszłam się umyłam pomalowałam fryza ułożyłam i pojechaliśmy...gdy dojechaliśmy bylo juz po 10 potem przyjęcie i zapis ktg i badanko...skurcze na 70 % i rozwarcie na 5..więc ja z bananem na ustach mówię mężowi że idę rodzić a on może jechać do domu...nie chciałam żeby był przy mnie nie miałam takie potrzeby...no więc chodzę żeby rozchodzić rozwarcie...a boli mnie tak średnio o 15 skurcze na 90% a ja żaruję z położnymi...one w szoku i się mnie ppytają czy mnie boli...ja mówię że tak...a one że pewnie za mało i dali mi 4 zastrzyki na ból..no nie wpoeim zaczęło boleć o 17 badanie 10 cm rozwarcia...a ja z pytanie .."to gdzie mi uciekło to kryzysowe 7 cm??" i dalej żartuję...przyszedł mój lekarz i zaczął ze mną coś tam żartowac i mówić żebym rodziła bo od rana czekają..i że od 3 dni nie mieli dziecka :D ponaciągał mi jeszcze szyjkę u góry bo nie chciała puścić...to bolało bardzo...no i o 18 podpięli mnie pod oxy...i od razu po 1 kropli parte!! więc krzyczę że już prę...no i parłam...ale źle bo skurcze zanikały...miałam być nie nacinana ale musiałam ze względu na te skurcze położna mnie nacięła na skurczu a ja ją wtedy kopnęłam i mówię " nacięła mnie pani??" a połóżn ano tak tylko niech pani nie dyskutuje bo widać czarne włoski i prosze przeć."..a ja jak na komendę tak się zaparłam że mały dosłownie wyskoczył ze mnie :D ...przespał poród..musięli go obudzić :D:D a ja leżałam i czekałam na skurcz żeby urodzic łożysko ale mimo oxy skurczy nie miałam ale na szczęście łożysko się urodziło całe....musiałam przeć bez skurczy :D a potem szycie...ja jak zwykle w skowronkach ..mój lekarz ordynator mnie szyje a ja gadam przez komórke z mężem ..mąż mnie sie pyta co ja tak postękuję a ja mówię że doktor mnie szyje..:D a na to lekarz.." prosze przekazać męzowi że zszyje porządnie żeby nic mu tam luźno nie chodziło..." no normalnie rozwalił mnie ten tekst...

poród wspominam miło...wręcz z uśmiechem mimo bólu to było cudowne uczucie...

_________________
Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: sob maja 30, 2009 3:45 pm 

Rejestracja: pn paź 27, 2008 8:09 am
Posty: 777
Lokalizacja: Żory
:lol: haha vercia - Twoja opowieść porodu - to jakby nie poród - super miałaś :wink: no i widać humorek cały czas dopisywał, a i lekarz tekst niezły walnął :wink:

_________________
Obrazek Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn cze 01, 2009 10:54 am 

Rejestracja: pn sie 06, 2007 6:52 am
Posty: 3728
gratuluje wam porodow dzielne z was kobietki:)
ja takze opisze swoje przezycia :)
u mnie juz po akcji,do planowego stawienia sie w szpitalu 25 maja nie dotrwalam w czwartek 21 odszedl mi czop,a o 3 w nocy zaczely sie skurcze najpierw nieregularne od 6 rano w piatek juz co 10 minut.okolo 10 bylam na IP,a chwile pozniej juz na bloku porodowym podlaczona do ktg,ktore tych skurczy nie pisaly a mnie bolalo coraz bardziej niestety,po jakis 30 min przyszedl lekarz zapytal czy wyrazam zgode na cc,jak podpisalam polozna zaczela mnie przygotowywac czyli golenie,cewnik,wenflon,podlaczyli antybiotyk-chyba profilaktycznie i okolo 11.30 bylam na sali ciec,tam rozmowa z anestezjologiem i szykowanie do znieczulenia.wklucie bolalo,znosnie ale powiedzieli mnie ze nie boli i sie nie przygotowalam psychicznie,ale zaraz zaczelo dzialac i wszystko minelo,niestety na chwile bo zrobilo mi sie strasznie niedobrze i zwymiotowalam,okazalo sie ze to przez wode ktora pilam rano,nie powinno sie pic 8 godz przed znieczuleniem :? .nastepnie juz z gorki okolo 12 zaczeli ciac o 12.07 uslyszalam moja coreczke a po chwili ja zobaczylam ,poplakalam sie ze szczescia az zatkal mi sie nos i ciezko bylo oddychac,malutka zabrali do mycia mierznia i ogrzania,maz byl z nia caly czas,mnie pozaszywali zabrali na pooperacyjny i okolo 14 bylam juz na oddziale polozniczym maz jakos sie do mnie przemycil a po chwili poszedl na noworodki i przyszli razem do mnie,corcia dorwala sie do cycusia i zostala ze mna do wieczora mimo ze wstalam dopiero po 22,od 6 rano byla juz ze mna caly czas i tak juz bedzie zawsze :)


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
 Tytuł:
Post: pn cze 01, 2009 4:49 pm 

Rejestracja: pn paź 27, 2008 8:09 am
Posty: 777
Lokalizacja: Żory
alutka - no to super że od razu po porodzie udało Wam się dostać maleństwo i mogłaś od razu je karmić, bo czasami bywa to utrudnione (po cesarskim cięciu) :wink:

_________________
Obrazek Obrazek


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 

 Tytuł:
Post: czw cze 04, 2009 1:44 pm 

Rejestracja: czw sty 29, 2009 11:29 am
Posty: 793
Poszłam w terminie 4 maja do szpitala, termin na 5 i dali mi zastrzyk na wywołanie i tego samego dnia odszedł mi czop i sie zaczeło samo, 6go rano skurcze co 1 min. a rozwarcie na 2 palce, powiedzieli ze urodze dzis albo jutro ale na szczescie jeszcze nic mnie nie bolało :lol:
na ktg skurcze co 1 min. ale o 13 rozwarcie nic nie drgneło i kazali mi zjesc obiad bo niby jeszcze nie rodze wpiepszyłam obiad :lol: , przylazł doktorek włozył mi paluszek i chlupneły wody, potem polozna mi pogmerała i chlupneły do konca pomyśłałam ze super ze to juz niedługo, zrobili lewatywke a o 19 rozwarcie nadal na 2 palce a skurcze zaczeły ostro napierdzielac, kazali łazic i na skurczu kucac isc pod prysznic powidzieli ze jestem wysoka i dziecko ma długa droge to przejscia zeby wyjsc :evil:
o 19tej zmieniła sie polozna dostałam 3 kroplówy z oxy i 2 zastrzyki na rozluźnienie miesni i zaczeło napierdzielac ostro :cry: o 22 błagałam o znieczulenie albo cesarke :( ale lekarz mnie wysmiał bo rozwarcie było na 8cm i o 22.30 na skurczu lekarz nacisnał na brzuch i Julus wyszedł na raz :D a lozysko jakos wylazło samo hihih a nacinania wogole nie czułam w tych bolach :-)
Moj maz był cały czas ze mna wychodził tylko jak lekarz albo polozna mnie badali albo masowali szyjke ( to napierdzielało najbardziej )
Julus był owiniety pepowina 2 razy wokól szyjki dlatego nie mogłam go urodzic bo co juz zszedł na dol to pepowina go trzymała i cofał sie do gory :( dobrze ze jest zdrowy i nie ma niedotleniena :D dostał 9 pkt Apgar za kolor skorki w 1 minucie :)
Potem połozyli mi go na brzuchu i była taki sliczny i wrzeszczał bardzo a potem pani doktor zabrała go do warzenia i mierzenia :)
a mi pzrywiazali nogi i doktorek mnie ponad godzine zszywał dobrze ze przywiazali mi te nogi bo miałam ochote zasadzic mu kopala w gębe jak mi zaczał naciskac na brzuch :lol:
No i taki miałam porodzik trwał zaledwie 14,5 godz.( tyle wpisali w ksiazeczke zdrowia ) :?


Na górę
Offline Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 49 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3

Forum ciąża

» Zdrowie Kobiety » Poród

Strefa czasowa UTC [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do:  
Antykoncepcja - Bezpłodność - Planowanie ciąży - Objawy ciąży - Test ciążowy - Ciąża - Ciąża bliźniacza - Termin porodu - Objawy porodu - Poród - Laktacja - Niemowlę - Karmienie niemowląt - Macierzyństwo - Psychologia - Przepisy kulinarne - Uroda
Friends Pliki cookies forra